- Dzięki programowi Mieszkanie na start za 10 lat możemy osiągnąć średnią europejską, jeśli chodzi o liczbę mieszkań i w znacznym stopniu rozwiązać problem mieszkaniowy Polaków - powiedział w piątek, 29 czerwca, wiceminister inwestycji i rozwoju Artur Soboń.
Soboń mówił w Poranku Rozgłośni Katolickich "Siódma - Dziewiąta" m.in. o programie Mieszkanie na start. Pierwsze czytanie projektu ustawy o pomocy państwa w ponoszeniu wydatków mieszkaniowych w pierwszych latach najmu mieszkania miało miejsce w Sejmie w tym tygodniu. Zdecydowano o skierowaniu projektu do dalszych prac w sejmowych komisjach infrastruktury oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
Wiceminister mówił, że sektor rynkowy w budownictwie mieszkaniowym rozwija się znakomicie w Polsce, nawet bez żadnej pomocy państwa. Według niego trzeba jednak odpowiedzieć na pytanie, co zrobić w sytuacji tak rozgrzanego rynku.
Jak tłumaczył, rząd chce wesprzeć osoby mniej zarabiające i im dedykuje ofertę mieszkań np. czynszowych.
- Każda rodzina, która zechce zostać lokatorem takiego mieszkania i będzie spełniała próg dochodowy - w przypadku na przykład rodziny: dwójka dorosłych, dwójka dzieci, to będzie 1600 złotych - otrzyma wsparcie do czynszu na to mieszkanie, tak aby on był jak najbardziej adekwatny do jej sytuacji materialnej - powiedział.
Dodał, że nie będzie to dopłata procentowa, aby nie doprowadzić do sytuacji, że opłacałoby się dawać wyższe czynsze, by uzyskać większe dopłaty. Dlatego dopłata będzie liczona od realnych kosztów w różnych miejscach Polski, od tzw. wartości odtworzeniowej.
Soboń wyjaśnił, że w przypadku czteroosobowej rodziny (z dwójką dzieci) w mieszkaniu 60-metrowym i czynszem w wysokości 20 zł za metr kw. (1200 zł za całość), dopłata do czynszu wyniosłaby blisko 400 zł miesięcznie.
Jak podkreślił, chodzi o to, by był to argument za pozostaniem w kraju.
Pytany o to, kiedy można spodziewać się realnych efektów, kiedy pierwsze pieniądze na czynsz trafią do rodzin, odpowiedział:
- 1 stycznia 2019 r. (...) - taka jest data zapisana w projekcie ustawy. (...) Zobaczymy, co z tej ustawy wyjdzie na koniec po pracach parlamentarnych - powiedział.
- Chcielibyśmy, aby do tego programu wchodziło około 30 tys. rodzin każdego roku, więc (...) koszty będą oczywiście rosły. Zaczynamy od 200 mln zł, ale w planach mamy maksymalnie 1,2 mld zł - mówił.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.