Centralny Zakład Odwadniania Kopalń sprzedaje obecnie niewielką część wody wypompowywanej z zamkniętych górniczych zakładów. To może się wkrótce zmienić, a woda z podziemnych wyrobisk może popłynąć w kranach.
Obiorcą głównie przemysł
W minionym roku pompownie Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń, który jest częścią Spółki Restrukturyzacji Kopalń, wytłoczyły na powierzchnię ponad 62 mln m sześc. wody. To ogromna ilość – dla porównania Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów rocznie dostarcza ok. 150 mln m sześc. wody do 60 miast i gmin województwa śląskiego.
Jednak póki co CZOK zewnętrznym podmiotom sprzedaje jedynie ok. 4-5 proc. wypompowywanej wody, która jest wykorzystywana tylko do celów przemysłowych i technologicznych. Sprzedawana woda pochodzi z pompowni: Saturn, Jan Kanty, Szombierki, Pstrowski, Powstańców Śląskich i Dębieńsko, a największy jej odbiorca to Tauron Wytwarzanie, który wykorzystuje kopalniane wody w Elektrowni Jaworzno (ponad 2 mln m sześc. rocznie z pompowni Jan Kanty).
Wśród pozostałych odbiorców są m.in. dwie prywatne kopalnie oraz koksownia.
Lwia część wypompowywanych wód, wytłaczana z dawnych kopalń, przez kolejne przepompownie i systemy kolektorów jest zrzucana do rzek, cieków i rowów melioracyjnych. Wg szacunków CZOK ok. 70 proc. kopalnianych wód trafia w ten sposób do Odry, a pozostałe 30 proc. do Wisły.
Rozcieńcza ścieki
- W myśl prawa wodnego wszystkie wody kopalniane są traktowane jak ścieki, ale tak naprawdę w wielu przypadkach ich jakość jest dobra. Tutaj kluczowe znaczenie ma stopień zmineralizowania. Wody kopalniane to nic innego jak wody deszczowe, powierzchniowe i złożowe, które spływają w dół i są filtrowane przez kolejne warstwy skał. Dlatego nie są zanieczyszczone biologicznie, a wręcz nawet oczyszczane. Natomiast przepływając przez kolejne warstwy ulegają często zmineralizowaniu, pojawia się w nich zwiększona zawartość wypłukiwanych po drodze związków chemicznych, np. związków żelaza czy chlorków siarczanu. Pomimo ponadnormatywnej zawartości wybranych związków nasze wody i tak są jakościowo o niebo lepsze od wód płynących np. w Bytomce czy Kłodnicy. Dlatego ich zrzut ma pozytywny wpływ na śląskie i zagłębiowskie rzeki. Można powiedzieć, że niejako „rozcieńczają” płynące w nich ścieki, przyczyniając się do poprawy jakości wody – zaznacza Antoni Czapnik, kierownik działu mierniczo-geologicznego CZOK.
Biorąc pod uwagę oficjalną pięciostopniową klasyfikację wód opartą na wynikach analiz fizykochemicznych okazuje się, że wśród wypompowanych przez CZOK wód, nie ma co prawda wód I klasy, ale występują już wody II klasy – okresowo w pompowni Dębieńsko. Jeśli chodzi o III klasę, którą charakteryzuje zadowalająca jakość i umiarkowany stan ekologiczny, to stanowią one 33 proc. ogólnej ilości wypompowywanych z zamkniętych kopalń wód i występują w pompowniach Saturn, Paryż, Jan Kanty oraz Dębieńsko. Pozostałe ponad 60 proc. to wody IV i V klasy – określane jako niezadowalające albo złej jakości, które występują w pompowniach: Grodziec, Siemianowice, Katowice, Kleofas, Gliwice, Niwka-Modrzejów, Chorzów, Pstrowski, Szombierki, Powstańców Śląskich-Bytom I oraz Dębieńsko (poziom 310 do 781 m).
To właśnie zasoby lepszych jakościowo wód CZOK chce w większym stopniu wykorzystać.
Cenny surowiec
- Naszym podstawowym zadaniem jest oczywiście ochrona czynnych kopalń przed zalaniem. To jest część usługowa, ale oprócz tego przez cały czas rozwijamy obszar biznesowy, który polega na sprzedaży wypompowywanej wody - mówi dyrektor Czesław Deręgowski.
Ten cenny surowiec trudno traktować jedynie jako uboczny produkt działalności polegającej na chronieniu przed zalaniem działających kopalń i niżej położonych terenów. Tym bardziej w czasach, kiedy coraz więcej mówi się o tym, że wody zaczyna brakować i będzie coraz droższa, rodzi się pytanie, jak wykorzystać ponad 60 mln m sześc. wody, wypompowywanej rocznie przez CZOK. Obecnie zakład sprzedaje odbiorcom jedynie ok. 4-5 proc. tej wielkości.
Odbiorcami są zakłady, które wodę tę wykorzystują do celów przemysłowych. Jednak część kopalnianych wód może trafić do kranów. Zadaniem CZOK nie jest uzdatnianie, ani dystrybucja i sprzedaż wody pitnej, ale zakład prowadzi rozmowy z kontrahentem, który jest zainteresowany takim rozwiązaniem.
Zaleta - jest tańsza
Z badań dotyczących składu wód wynika, że do uzdatniania nadawałoby się ok. 10,5 mln m sześc., czyli około 15 proc. z nich. Rolą CZOK byłoby zgromadzenie i regularne, terminowe dostarczenie odpowiedniej ilości wód, które obecnie są spuszczane do rzek. Zamiast jej bezpośredniego wylewania woda byłaby sprzedawana firmie, zajmującej się jej uzdatnianiem i dalszą sprzedażą samorządom, już w postaci oczyszczonego, zdatnego do spożycia produktu finalnego. Rozmowy są zaawansowane, a projekt ma duże szanse na realizację, bo z analiz wynika, że taka woda byłaby tańsza niż obecnie dostarczana przez przedsiębiorstwa wodociągowe.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Rozścieńcza - terozki takich nowotworów jenzykowych uczom redaktorów na studiach? Witki opadajo do samyj ziymi...