W pół roku po katastrofie w Ruchu ,,Śląsk" kopalni ,,Wujek", dziś w Wyższym Urzędzie Górniczym poinformowano dziennikarzy o okolicznościach i przyczynach wybuchu metanu oraz wypadku zbiorowego. Do tragedii doszło 18 września 2009 r. o godzinie 10.10 w rejonie ściany 5 na poziomie 1050 m. W momencie wybuchu śmierć poniosło 12 górników, zaś 8 zmarło później w szpitalach. Ciężkich okaleczeń doznało 25 pracowników.
Wiceprezes WUG, Wojciech Magiera, który przewodniczył pracom 21-osobowej komisji, ustalającej przyczyny katastrofy sprzed pół roku, długo mnożył przypadki takiego łamania przepisów i mijania się ze zdrowym rozsądkiem.Podkreślił, że konkluzje zespołu oraz przeszło 40 sformułowanych przez komisję wniosków zostało podjętych jednogłośnie.
- Komisja uznała, że przyczynami zapalenia i wybuchu metanu z udziałem pyłu węglowego było nagromadzenie tego gazu w rejonie ściany 5 w niebezpiecznych, powyżej 5 proc., stężeniach wybuchowych. Utrzymywało się bezpośrednio za sekcjami obudowy zmechanizowanej, a także w części pola roboczego ściany na odcinku 180 m. Do takiego skupienia metanu doszło w konsekwencji nie dotrzymania warunków przewietrzania ściany 5. Nie została do niej dostarczona wymagana ilość powietrza.
Wyliczono, że zamiast 1650 m sześć. na minutę w prądzie opływowym przez ścianę, mogło go być 1300 m sześć., czyli o około 25 proc. mniej od założonej ilości. Lutniociąg miał podawać na skrzyżowanie ściany z chodnikiem 3a 300 m sześć./na min., natomiast dostarczał 170 m sześć., tj. prawie o 50 proc. mniej. Nadto do gromadzenia się i utrzymywania metanu przyczyniły się dalsze błędy w sztuce górniczej, w tym brak bieżącej likwidacji chodników przyścianowych z ,,piątką" - wyjaśniał Magiera. Przewodniczący komisji poinformował, że inicjałem zapalenia i wybuchu metanu były skutki zwarcia w przewodzie, zasilającym urządzenia chłodnicze w ścianie. Było ono następstwem podania napięcia do uszkodzonego kabla elektroenergetycznego i tzw. zmostkowania styków w wyłączniku instalacji urządzeń chłodniczych.
Przyczyną śmierci i ciężkich poparzeń górników było ogarnięcie ich, niesionym falą podmuchu, płomieniem o temperaturze około 1000°C oraz pozostawanie w atmosferze niezdatnej do oddychania. Wojciech Magiera mnożył też nieprawidłowości, w konsekwencji których zostało poszkodowanych tak dużo górników. - W dniu katastrofy na porannej zmianie przed frontem ściany oraz w przylegającej do niej przecince było 22 górników, natomiast nikt nie powinien się tam znajdować. W chodniku badawczym było 5 osób, zamiast maksymalnie do 3. Nie prowadzono ewidencji osób, wchodzących do wyrobisk, objętych strefami szczególnego zagrożenia tąpaniami. Nie było posterunków, lub obserwatorów, zabezpieczających wejścia do takich stref. Na prawie półtorej godziny przed wybuchem nie podjęto działań w celu wyjaśnienia przekroczenia dopuszczalnych zawartości metanu, zarejestrowanych przez automatyczny metanomierz, zabudowany w dowierzchni badawczej w prądzie zużytego powietrza. We wrześniu w ogóle nie prowadzono opylania stref zabezpieczających przed przeniesieniem się wybuchu pyłu węglowego, wyznaczonych w chodnikach przyścianowych.
Od momentu wybuchu do godziny 11.20 nie powiadomiono jednostki ratownictwa górniczego, pomimo wiedzy o zdarzeniu i wypadku zbiorowym - wymieniał całą serię zaniedbań wiceprezes Magiera. W ramach prac komisji zostało przesłuchanych prawie 160 pracowników kopalni, w tym z kierownictwa zakładu i dozoru ruchu. - Do tej pory wszyscy byli przesłuchiwani w charakterze świadków. Nikt w charakterze strony, lub osoby podejrzanej o popełnienie wykroczenia - informował dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach, Jerzy Kolasa. Czynności wyjaśniające nadal trwają. Zakończenie dochodzeń ma nastąpić za 4-6 tygodni.
- Dopiero po końcowym orzeczeniu dyrektora OUG będzie można mówić o ukaraniu odpowiedzialnych za katastrofę - wyjaśniał Kolasa. Dodał jednak, że urząd górniczy jest instytucją, który może wymierzać kary, bądź wnioskować o ich nałożenie do sądów grodzkich, jedynie w odniesieniu do naruszeń przepisów Prawa geologicznego i górniczego. - Na dziś mogę powiedzieć, że w kręgu zainteresowań jest grupa 20 osób, w tym z kierownictwa kopalni i dozoru ruchu, wobec których z pewnością zostaną wysunięte zarzuty - wyjawił dyrektor Jerzy Kolasa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Szanowny Prezesie, Nawet dzieci z przedszkola są lepiej czarowane. Tutaj kolejny raz przygotowuje się scenografię do sądzenia. Jeżeli jest społeczne zainteresowanie na ukaranie kogoś z kopalni, to mamy jasność w temacie. Szkoda, że treść raportu będzie najprawdopodobniej nieopublikowana. Publikacja pokazałaby, co jest grane. A najzabawniejsze jest to, że prokurator jet jednocześnie sędzią /WUG/. Pełna demokracja.
Piszecie bez sensu jak Sebastian tak i Janko i Franek, nie komentujcie bo Wam to nie wychodzi!!!!!!!
Do Janko Proszę przeczytaj jeszcze raz to co napisałem. Skoro Polska jest już w Unii Europejskiej, to może tak jak w Unii będziemy mówić, że Metan może się sam zapalić. Temperatura tego samozapłonu to ponad 500 C a w warunkach górotworu dużo, dużo niżej.
Te same przyczyny ustalili co pokazano przy poprzednich wybuchach metanu Plagiat czy ciągle to samo
Sebastianie Bellomi, żeby z całego raportu aż tyle zrozumieć. Nic, tylko pogratulować lotności...
Wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Magiera, przedstawiając raport, wygłosił następujące, bardzo ciekawe zdanie: „Żeby metan się zapalił, musi być inicjał...” Czy górotwór zna te zasady obowiązujące w WUG-u ?