Spółka BM Recykling prowadziła gospodarkę odpadami na składowisku w Siemianowiskach Śląskich niezgodnie z wydanym przez Urząd Marszałkowski pozwoleniem – stwierdziły władze samorządowe województwa śląskiego po kontroli firmy, na której składowisku wybuchł niedawno groźny pożar odpadów.
O wnioskach z kontroli, jaką przeprowadzili pracownicy Urzędu Marszałkowskiego w miniony czwartek po pożarze nagromadzonych śmieci, poinformowano w poniedziałek 23 kwietnia w Katowicach.
Będzie wniosek do prokuratury i wstrzymanie instalacji
- Odpady składowane były w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Wystąpimy z wnioskiem do prokuratury. Jest to trzeci pożar w tym miejscu. Wspólnie z Siemianowicami Śląskimi wystąpimy do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o wstrzymanie działania tej instalacji – zapowiedział podczas poniedziałkowego briefingu marszałek Wojciech Saługa.
Chce on także zaapelować do rządu i parlamentarzystów o przyznanie większych kompetencji kontrolnych w stosunku do firm oraz możliwości interwencji w ich działalność, jeśli okaże się uciążliwa dla otoczenia.
Nie możemy interweniować, gdy śmierdzi
Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich przypomniał o swoim apelu z jesieni 2017 r. do premier Beaty Szydło. Postulował on m.in. kwestię wprowadzenia zapisów dotyczących interwencji w przedsiębiorstwie w przypadku występowania uciążliwych zapachów, a jest to główny problem tego składowiska.
- Chciałbym zaapelować do premiera, by dał nam te narzędzia. Teraz bez narzędzi możemy machać szabelką. Nie możemy interweniować, gdy śmierdzi – powiedział.
Pod pozorem rekultywacji składują szkodliwe odpady
Henryk Mercik, członek Zarządu Województwa Śląskiego odpowiedzialny za ochronę środowiska, wskazał na konsekwencje braku narzędzi prawnych dla samorządów w egzekwowaniu przepisów ochrony środowiska.
- Problemem jest brak narzędzi prawnych dla WIOŚ, które umożliwią zamknięcie firmy, która prowadzi działalność nielegalnie. Narzędzia są skuteczne, gdy działają szybko. Tymczasem mamy największą skalę problemów z terenami niekorzystnie przekształconymi, pod pozorem rekultywacji wykorzystywanymi sprytnie do ponownego składowania szkodliwych odpadów” – powiedział.
Na siemianowickim składowisku nie tylko gromadzono odpady szkodliwe w niewłaściwych miejscach, ale nie zapewniono też m.in. dostępu do wody na wypadek wybuchu pożaru.
Prokuratorzy powinni wyjaśnić, czy ktoś puszcza odpady z dymem
Ogień pojawił się tam w zeszłym tygodniu, w środę po południu. Strażacy ugasili pożar wieczorem. Niebo nad wieloma sąsiadującymi miastami spowite było kłębami czarnego dymu. Był to już trzeci duży pożar w tym samym miejscu.
- Chcielibyśmy, żeby odpowiednie organy przyjrzały się temu, co powoduje, że te pożary dzieją się tak często - mówił marszałek Saługa, sugerując, że chodzi o organy ścigania. Wniosek do prokuratury zostanie złożony w najbliższych dniach.
Partia wzywa do wspólnej zmiany złego prawa
Śląska Partia Regionalna wysłała oświadczenie w sprawie siemianowickiego pożaru:
"Obowiązujące obecnie prawo nie tylko uniemożliwia skuteczne przeciwdziałanie składowaniu odpadów w sposób niebezpieczny dla środowiska i mieszkańców, ale również prowadzi do nieporozumień między poszczególnymi szczeblami samorządu. Apelujemy do polityków samorządowych o wspólne działanie w celu jak najszybszej zmiany wadliwych regulacji prawnych" - napisali przedstawiciele ŚPR.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.