Co to takiego Plan Ruchu Zakładu Górniczego? Jaka jest maksymalna dopuszczalna prędkości powietrza w wyrobiskach? W jakiej odległości od miejsc możliwego zapoczątkowania wybuchu pyłu węglowego buduje się zapory przeciwwybuchowe pomocnicze? – na te pytania każdy przyszły górnik przystępujący do egzaminu zawodowego powinien odpowiadać z marszu. Ustna część tegorocznej Olimpiady Górniczej dowiodła, że wcale tak być nie musi.
- Padły też pytania z bhp, trochę z dziedziny wentylacji i geologii. Nie uważam, żeby test był trudny – skwitował Michał Wojaczek z ZS nr 5 w Jastrzębiu- Zdroju.
Paweł Małek był podobnego zdania.
- Bałem się pytań z przepisów Prawa górniczego i geologicznego. Wolę problemowe z maszyn i urządzeń, bo prawo często się zmienia. Mam nadzieję, że dobrze przyswoiłem sobie wiedzę - komentował reprezentant Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Pawłowicach.
- Nie strzelałem jak w totolotku, odpowiadałem ze zrozumieniem. Najtrudniejsze były pytania z Prawa geologicznego i górniczego – podkreślił z kolei Wojciech Karolewicz, zawodnik gospodarzy, Zespołu Szkół Technicznych w Rybniku.
Byli pewni siebie
Większość z dwunastu uczestników finału Olimpiady oddała swoje prace już po upływie 10 minut. To świadczy o dużej pewności utrwalonej wiedzy.
- Ja się z tym zgadzam i powiem z ręką na sercu: test pisemny wypadł znakomicie. Większość z finałowej dwunastki miała wyniki w granicach 20-30 punktów. Co się potem stało? Nie potrafię powiedzieć. Chyba uczestników konkursu zjadła trema - komentował dr inż. Jan Kania z Wydziału Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej.
Co do poziomu wiedzy, zaprezentowanego przez olimpijczyków podczas części ustnej, można było mieć pewne zastrzeżenia. Na 30 postawionych pytań aż w 12 przypadkach uczniowie nie potrafili udzielić prawidłowej odpowiedzi. Uczestnicy finałowego starcia gubili się w odpowiedziach, mieli kłopoty z opisywaniem schematów, nie potrafili nazwać maszyn górniczych, mylili pojęcia. Były nawet problemy z prawidłowym nazewnictwem stopni górniczych. Tylko w dziesięciu przypadkach jury zdecydowało się przyznać komplet punktów. W tej sytuacji wystarczyło mieć trochę górniczego szczęścia. Uśmiechnęło się ono w końcu do Wojciecha Karolewicza. Zaczął fatalnie, od zupełnie błędnej odpowiedzi. Za drugie pytanie otrzymał 1 punkt, kolejne jury nagrodziło kompletem punktów (2), na czwarte nie zdołał poprawnie odpowiedzieć, i gdy wydawało się, że będzie musiał uznać wyższość swoich kolegów z Pawłowic i Wodzisławia Śląskiego, przysłowiowym rzutem na taśmę uzyskał komplet punktów w ostatniej serii pytań. Na miejscu II uplasował się Daniel Śpiewok z Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Pawłowicach, a na III Marcin Latocha z Powiatowego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Wodzisławiu Śląskim. Warto zwrócić uwagę na fakt, że na sukces Karolewicza wpływ miał również dobry czas udzielania odpowiedzi na poszczególne pytania. Zwycięzca olimpiady zmieścił się w 10 min, 11 sek. i 6 setnych sek. O te 6 setnych lepszy był tylko Daniel Ciurlik, drugi reprezentant gospodarzy, tyle tylko, że nie potrafił on zgromadzić odpowiedniej liczby punktów z serii pisemnej i ustnej razem.
Zdobywca głównego trofeum olimpijskiego zdradził nam, że już przejście do ścisłego finału wywołało u niego „istny szok”.
- Nie liczyłem na tak duży sukces. Cieszę się. Kolejnym wyzwaniem będzie dla mnie matura w przyszłym roku. Mam nadzieję, że zaliczę ją lepiej niż olimpiadę i podejmę wreszcie wymarzone studia górnicze – wyjawił Wojciech Karolewicz.
- Jednemu siadły pytania, innym nie. Bardzo łatwe były punktowane tak samo jak te bardzo trudne. Nie jestem pewien, czy tak powinno być. Mnie się też trochę udało, ponieważ bałem się zagadnień z dziedziny przepisów bhp i prawa geologicznego i górniczego, które ostatnio ulegało zmianom. Jakoś dziwnie ich zabrakło, ale dla mnie to żadna strata – przyznał Daniel Śpiewok.
Marcin Latocha pogodził się z trzecim miejscem.
- W sumie w części ustnej wypadłem lepiej niż zwycięzca, podobnie zresztą jak Daniel Śpiewok, ale niestety, straciłem cztery punkty do lidera w części pisemnej. Czas też miałem gorszy o ponad sekundę – wyliczał Marcin.
Wyjątkowo podenerwowani
Dr inż. Sergiusz Boron, prodziekan Wydziału Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej, przestrzegł przed surowymi ocenami tegorocznych olimpijczyków.
- Sądzę, że dysponują sporą wiedzą. Trema udzieliła się im wielka. To się czuło – tłumaczył olimpijczyków.
Grażyna Kohut, dyrektor ZST w Rybniku, również dostrzegła fakt, że uczestnicy finałowej rozgrywki byli w tym roku wyjątkowo podenerwowani.
- Występować przed widownią, na której zasiedli przedstawiciele spółek górniczych, naukowcy i inżynierowie, to nie jest łatwe zadanie. Olimpijczyków usprawiedliwia na pewno fakt, że był to ich pierwszy publiczny występ. Z pewnością są to bardzo ambitni młodzi ludzie, którzy nie zmarnują swych ogromnych talentów – podsumowała.
Andrzej Malesza, wiceprezes Węglokoksu Kraj, wyraził co prawda pewne wątpliwości, czy pytania stawiane olimpijczykom nie przewyższają oby poziomu szkoły średniej, lecz jury uznało, że nie odbiegają pod względem trudności od tych, które stawiano w poprzednich edycjach górniczej olimpiady.
Olimpijska dwunastka została zwolniona z części pisemnej egzaminu zawodowego. I to jest już powód do radości.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Wiela te synki do przodka zanysli zelaza???
Jak nie pracują na kopalni to nie dziwię im się że mieli problemy z odpowiedziami. Wiedza + praktyka sukces