Jeszcze raz potwierdza się stara górnicza prawda, że kopalnia to przede wszystkim przedsiębiorstwo transportowe. Górnicy z oddziału GRP 1 ruchu Knurów zaliczyli świetny wynik w przodku chodnika 5b w pokładzie 504gw. 406 m postępu to o dwa metry więcej niż wykonali ich koledzy z ruchu Szczygłowice w podobnych warunkach. Dla Tomasza Polusa, kierownika robót górniczych przygotowawczych knurowskiej kopalni, najważniejsze jest jednak to, że założenia Programu Efektywność sprawdzają się w praktyce.
- Od szybu Paweł, którym zjeżdża załoga na poziom 850 do przodka, odległość wynosi nieco ponad 3 km. W celu zaoszczędzenia czasu, kopalnia zorganizowała transport pracowników do samego chodnika 5b w pokładzie 504gw. Dzięki temu uzyskaliśmy ponad pół godziny oszczędności. Przy pięciu zmianach postępowych mamy możliwość wymiany załogi w przodku wyrobiska, co daje nam 2,5 godziny więcej efektywnego czasu pracy ludzi i maszyn. To bardzo dużo. Jeszcze raz potwierdza się stara górnicza prawda, że kopalnia to przede wszystkim przedsiębiorstwo transportowe. Trzeba tylko dobrze je zorganizować i tu wyraźnie dopięliśmy swego – podkreśla Tomasz Polus.
Chodnik 5b będzie służył odstawie urobku ze ściany nr 4 w pokładzie 504 gw. Ściana przewidziana jest do zbrojenia w 2019 r. Drążony chodnik ma mieć długość 1300 m. Będzie jednym z dłuższych w ruchu Knurów.
Jeden z dłuższych
- Tej długości wyrobisko jesteśmy w stanie własnymi siłami wykonać w ciągu 5 miesięcy. Ostrożnie posuwamy się naprzód, bo licho nie śpi. Mamy tu zagrożenie zwłaszcza tąpaniami. Zdarza się od czasu do czasu, że w związku z zaburzeniami budowy geologicznej trzeba zmieniać projekty rozcinki ścian. Tym razem raczej nam taki scenariusz nie grozi. Wszystko pójdzie zgodnie z planem – dodaje Polus.
Przodek w Knurowie jest drążony przez kombajn chodnikowy AM-50z-w w obudowie ŁP10/V32/4/A, budowanej w rozstawie co jeden metr. Odstawa liczy sobie dobre 3,5 km. Jak na współczesne warunki w polskim górnictwie węgla kamiennego to przeciętna długość.
- Różnie to bywa z tymi przodkami, ale na ten akurat nie narzekamy. Maszyna idzie do przodu. Warunki sprzyjają, nic się nie sypie i nie drążymy w kamieniu. Wierzę, że tak będzie dalej, lecz ważne są również warunki pracy. Klimatyzacja jest nie do przecenienia. Gdyby nie ona, o takich postępach nie byłoby mowy – zauważa Adam Mocek, kombajnista.
Ludzie się starają
Organizacja samych robót również się udała. Przebudowa taśmy, na którą bezpośrednio ładowany jest urobek z kombajnu, wykonywana jest systematycznie, co dwa dni. Przodowy Paweł Kaczmarek przyznaje, że dawno nie widział takiego zaangażowania załogi:
- Ludzie otrzymali konkretne wynagrodzenie i teraz się starają. To normalka. Będzie można wcześniej rozpocząć rozcinkę kolejnej ściany, a to przyniesie większe korzyści dla kopalni i całej spółki niż to zakładane w planach. Nie tylko w mojej brygadzie, ale w całym oddziale są duże chęci do pracy. Ja niebawem odejdę na emeryturę i nie martwię się o dobrego następcę. Załoga jest młoda, ale bardzo fachowa. Będzie z niej pociecha na długie lata – ocenia Paweł Kaczmarek.
Ruch Knurów fedruje obecnie dwiema ścianami, dającymi wydobycie rzędu 8,5 tys. t na dobę. Trzy oddziały przygotowawcze realizują zadania w pięciu przodkach, szósty jest zbrojony. Praca przebiega w systemie pięciozmianowym.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.