- Trwa naśnieżanie stoków, większość jest już czynna! Mam nadzieję, że zima zatoczyła koło i utrzyma się przynajmniej do końca marca! - mówi Trybunie Górniczej Władysław Sanecki ze stacji narciarskiej Nowa Osada, która wraz z kilkoma innymi ośrodkami w Wiśle i Ustroniu tworzy tzw. Wiślański Skipass, czyli kompleksową beskidzką ofertę dla narciarzy.
We wspólnym klastrze działają m.in. Poniwiec pod Małą Czantorią, ministacja Stożek, stok Siglany w Wiśle Kopydle, dwutrasowa stacja Palenica w Ustroniu, Nowa Osada, Cieńków i Klepki w Wiśle Malince, ośrodek Partecznik.
Jeszcze parę dni temu operatorzy wyciągów załamywali ręce, zerkając na termometr, którego słupek tkwił powyżej zera. Ofertę skurczono do minimum, a portal www.skipass.pl, z którego można na bieżąco dowiedzieć się o warunkach narciarskich, informował o zamkniętych trasach i braku śniegu.
- Sztuczne naśnieżanie nie pomoże, gdy nie ma mrozu. W tym sezonie od listopada przypadły tylko dwie noce z ujemną temperaturą, gdy mogliśmy uruchomić sprzęt – tłumaczy Zbigniew Kufrej, prezes ośrodka Czantoria w Ustroniu.
- Natury nie da się oszukać. Przy temperaturze minus 2-3 stopnie armatka śnieżna potrafi wyprodukować 5 m sześc. śniegu na godzinę, natomiast przy minus 15 stopni aż 70 m sześc. śniegu! - dodaje Władysław Sanecki z Nowej Osady, która wydała sporo m.in. na bardzo dobrą aparaturę: - W naszej branży trzeba inwestować w stok, ile tylko się da. Związaliśmy się z włoską firmą TechnoAlpin, liderem w naśnieżaniu. Widać efekty, bo błyskawicznie umiemy uruchomić stok przy sprzyjającej aurze – mówi właściciel, zastrzegając: - To, że jesteśmy w czołówce popularności, nie do końca zależy tylko od nas, ale także od położenia stoku.
W niedzielę przyszły mrozy i skipass ożył. Ruszyły armatki, wyciągi, darmowe lub ulgowe busy, szkółki i przedszkola narciarskie. Otwierane są kolejne stoki.
- Warunki narciarskie są już dobre, cztery na pięć możliwych gwiazdek, a prognozy zapowiadają opady śniegu. Chciałbym, żeby tak jak dawniej, przynajmniej raz w tygodniu spadało go półtora metra! - wzdycha Sanecki w Nowej Osadzie, gdzie dzięki oświetleniu szusować można aż do godz. 22.00 (z godzinną przerwą od 16.00 do 17.00 na ratrakowanie).
Mimo kaprysów pogody całoroczna formuła pomaga Kolei Linowej Czantoria.
- Jeśli ktoś przyjedzie na narty i zawiedzie się na pogodzie, ciągle może u nas skorzystać z aktywnego wypoczynku – zaprasza prezes Czantorii, która ma wśród atrakcji nie tylko długi jak na Beskidy wyciąg narciarski (1640 m), ale i m.in. grawitacyjny tor saneczkowy, trasy piesze (np. od górnej stacji do wieży z widokiem na Czechy, Słowację i Polskę przy granicy państwowej), pokazy lotu sokołów i ptaków drapieżnych oraz regionalną kuchnię beskidzką.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.