Z pracą w kopalniach węgla kamiennego w Polsce w 2016 r. pożegnało się 9346 osób. W tym samym czasie we wszystkich klasach zasadniczych i średnich szkół górniczych na Śląsku zawodu uczyło się w sumie 1249 młodych ludzi. Tymczasem po to, aby odnowić stan załóg (i to tylko w minimalnym, najniezbędniejszym stopniu) potrzeba było co najmniej dwóch tysięcy.
Czy realna jest groźba, że górników zabraknie nam w Polsce prędzej niż węgla?
Taką tezę postawił wiosną 2017 r. Paweł Smoleń, były szef Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal i wiceprezes PGE, poproszony przez „Rzeczpospolitą” o komentarz do wielkiego odchudzania górnictwa, z którego przez jedną dekadę odszedł co trzeci pracownik (na koniec 2016 r. w kopalniach pracowało 84,6 tys. górników, a w 2006 r. prawie 120 tys.).
– W Polsce węgla mamy pod dostatkiem. Może się jednak okazać, że demografia szybciej zabije przemysł węglowy niż ekonomika działania kopalń czy unijna polityka klimatyczna – mówił, tłumacząc, że młodzież pod wpływem pogarszającego się wizerunku górnictwa, nie zechce podejmować kształcenia w zawodzie, planując karierę z dala od obrzydzanego sektora.
- Może skończyć się tym, że w Polsce szybciej zabraknie górników niż węgla - ocenił i dodał, że cała europejska energetyka zmaga się z demograficznym problemem, a średni wiek pracowników w wielu zakładach przekracza nawet 50 lat.
Szkolnictwo jest jak najczulszy barometr
W 2015 r., gdy z hukiem wybuchł w Polsce kryzys branży górniczej, a związkowcy, załogi, samorządowcy i mieszkańcy górniczych gmin zagrożonych likwidacją miejscowych kopalń w ulicznych protestach zażądali realnego programu ratunkowego dla branży, dyrektorzy szkół zawodowych jako pierwsi odczuli skutki społecznych obaw o przyszłość. Mówią, że szkolnictwo górnicze jest jak najczulszy barometr zmian. Co widać przy rekrutacji, gdy na podstawie ilości absolwentów z poprzednich lat przygotowują przyjęcia do pierwszych klas. W paru miejscowościach na Śląsku na 30 lub 60 spodziewanych uczniów papiery o przyjęcie składał… jeden kandydat. A bywało, że żaden.
- W czerwcu 2015 r. praktycznie nie mogliśmy już zrobić naboru do klas kształcących techników górnictwa podziemnego i górników eksploatacji podziemnej w zawodówce, bo młodzież przestraszyła się i zabrakło chętnych – mówi dyrektor Iwona Smorz z Ornontowic, jednej z najlepszych szkół górniczych w regionie. Jej uczniowie są laureatami konkursów dla adeptów górnictwa „O Złotą Lampkę”.
W Czerwionce-Leszczynach, gdzie wspólnie z powiatem zbudowano sztolnię ćwiczebną z myślą o uczniach, którzy mieli znaleźć zatrudnienie u zagranicznych inwestorów w kopalni Dębieńsko, zabrakło chętnych przy naborze do pierwszej klasy. W Rybniku, gdzie renomowany Zespół Szkół Technicznych wypuszczał jeszcze parę lat temu ponad 200 absolwentów zawodówki i technikum, nową klasę górniczą trzeba było odchudzić o połowę, do 14 uczniów.
- Wszyscy wiemy, że zmiany w branży górniczej i na rynku pracy są konieczne, ale potrzeba wielu lat, żeby się do nich przygotować. Nie mogą być tak drastyczne! Mimo kryzysu upieram się przy tym, że nie wolno całkowicie likwidować górniczego kształcenia zawodowego! Jeśli nie dzisiaj, to za jakiś czas kopalnie będą musiały uzupełnić kadry – komentowała sytuację dyrektor Grażyna Kohut.
Kopalnia to etos, doświadczenie, bezpieczeństwo
Z pedagogami zgadzają się specjaliści-praktycy, przestrzegający przed widmem luki pokoleniowej w górnictwie. Branża bardzo dobrze zna problem. Po reformach z przełomu lat 90. XX w. i początku XXI w., gdy zatrudnienie w polskich kopalniach zredukowano (1998-2002) o 102,5 tys. osób, przez kolejną dekadę szkolnictwo górnicze nie mogło wyjść z zapaści. Placówki ratowały się – tak jak w ostatnich latach – uruchamianiem doraźnej oferty kształcenia dla weterynarzy, hotelarzy, sprzedawców, kelnerów, budowniczych i kolejarzy. Na ironię - po kilku latach, kiedy pod ziemią fizycznie zaczęło brakować rąk do pracy i kopalnie zmuszone były szukać nowych pracowników, pojawili się w przodkach górnicy z dyplomami muzyków, kucharzy, fryzjerów…
W poszczególnych przypadkach nie musiało to upośledzać przydatności do konkretnych zadań w kopalni, ale ogólnie trend był niepomyślny i źle wróżył na przyszłość. Doświadczeni górnicy podkreślają, że praca pod ziemią wymaga nie tylko siły do dźwigania sprzętu i materiałów, bo kopalnia i górnictwo to także etos, dyscyplina i niezwykle specyficzne warunki bezpieczeństwa pracy.
W drugiej połowie lat 2000. nadzór górniczy bił na alarm, bo ze statystyk wynikało niezbicie, że w ciągu dekady wypadkowość w górnictwie zatrważająco rosła. Na przykład w 2005 r. wydarzyło się 2910 wypadków, ale już rok później było ich 3068, a po kolejnych 12 miesiącach 3342.
- Analizując staż pracy na zajmowanym stanowisku, ponad połowa (53,7 proc.) poszkodowanych to osoby ze stażem do 3 lat, a ponad jedna trzecia (38 proc.) to osoby o stażu nieprzekraczającym jednego roku – konstatował dr Krzysztof Matuszewski z Wyższego Urzędu Górniczego.
WUG zalecał wówczas „zwrócić większą uwagę na działalność szkoleniową, podnoszenie świadomości, dyscypliny, zwłaszcza u pracowników nowo przyjętych oraz będących na etapie adaptacji zawodowej”. Po upływie dziesięciu lat wnioski te nie uległy zmianie.
Pora wyciągnąć szkoły górnicze z dramatycznej zapaści
Wiosną 2017 roku po raz pierwszy od dawna zaczęto otwarcie i oficjalnie mówić o dramatycznym stanie szkolnictwa górniczego.
- Poinformowaliśmy o tym Ministerstwo Energii, a wiceminister Grzegorz Tobiszowski zobowiązał mnie do poprowadzenia tematu współpracy spółek ze szkołami, gwarancji zatrudnienia czy np. stypendiów dla najlepszych uczniów. Nie może powtórzyć się sytuacja z niedawnej przeszłości, kiedy uczniowie mieli (formalnie – przyp. red.) gwarancje zatrudnienia, a potem je tracili – mówił rybnicki poseł Krzysztof Sitarski, nawiązując do zerwania przez Kompanię Węglową dotychczasowych umów o współpracy ze szkołami zawodowymi w regionie.
- Tu potrzeba wsparcia ministerstwa, aby ci młodzi ludzie nie czuli się niepewnie, albo by po skończeniu edukacji nie wyjeżdżali z kraju – tłumaczył poseł, dodając że kopalnie potrzebują wykwalifikowanych pracowników, a górnictwo stało się na tyle nowoczesne technologicznie, że potrzebne są zmiany w sposobie kształcenia kadr.
Odpowiedź nadeszła niebawem z reformowanych spółek Skarbu Państwa oraz rządu, który z nowym impetem rozpoczął reformę krajowego szkolnictwa. Jednym z jej charakterystycznych rozwiązań w zakresie kształcenia zawodowego ma być tzw. edukacja dualna, czyli dzielona najrozsądniej między klasą lekcyjną i szkołą, a przyszłym stanowiskiem i zakładem pracy, zgodnie z wymaganiami i potrzebami pracodawcy, który powinien znacznie bardziej wpływać na program i prowadzić przygotowanie praktyczne swoich przyszłych kadr. Tradycyjne zawodówki (w tym też zasadnicze szkoły górnicze) od września 2017 r. zastąpiono nowymi szkołami branżowymi I stopnia, do których z czasem dołączą szkoły II stopnia, czyli dotychczasowe technika.
- To rozwiązanie jest bardzo oczekiwane przez pracodawców, którzy razem z nami piszą podstawy programowe. Zostaną też włączeni w system egzaminowania, a forma sprawdzianów zawodowych ulegnie zmianie: muszą być one praktyczne, nie tylko teoretyczne – tłumaczyła minister edukacji Anna Zalewska.
Na zmiany w szkolnictwie zawodowym zarezerwowano 7 mld zł w budżecie państwa oraz 4 mld zł z Unii Europejskiej w Regionalnych Programach Operacyjnych.
- To ostatnia szansa, by zbudować szkolnictwo zawodowe, odpowiadające rzeczywistym potrzebom rynku pracy. Mamy na to najbliższe dwa lata – zapowiedziała minister edukacji.
- Nareszcie mocny akcent postawiono na edukację branżową – ocenia reformę wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.
- Szkolnictwo zawodowe jest fundamentalnie potrzebne dla rozwoju gospodarczego – podkreśla wicepremier Mateusz Morawiecki.
Czujemy się współodpowiedzialni
Spółki górnicze deklarują, że będą precyzyjnie monitorować i prognozować swój stan zatrudnienia, by już więcej nie narażać młodzieży na niepewność i nie prowokować wahań, co do wyboru zawodu, a jednocześnie zabezpieczyć firmom regularny i przemyślany dopływ kadr i ich stałe odnawianie na optymalnym poziomie. Na nowo formułowane są też ostatnio umowy o współpracy kopalń z uczelniami górniczymi (jedną z nich zawarły jesienią np. Tauron Wydobycie i JSW z AGH w Krakowie, inną PGG z Politechniką Śląską.).
Wzorcowa może być w tym zakresie polityka podlubelskiej kopalni Bogdanka w Grupie Enea, która od lat posiada osobną strategię rozwoju kadr do 2020 r. W dokumencie potwierdzono, że najlepsi absolwenci współpracujących z kopalnią szkół średnich o profilu techniczno–górniczym z okolic Bogdanki oraz uzdolnieni i pracowici studenci zostaną górnikami LW Bogdanka. Za najlepsze wyniki z przedmiotów technicznych kopalnia wypłaca uczniom szkół w Łęcznej i Ostrowie Lubelskim stypendia naukowe. Działa też program „Przepustka do pracy” dla uczniów w zawodach technik górnictwa podziemnego, technik mechanik, technik elektryk oraz technik przeróbki kopalin stałych. Na tzw. ścianie wschodniej profesja górnika uchodzi za najbardziej elitarną i najlepiej płatną, co sprzyja wybitnie pozytywnej selekcji przy naborze do szkół.
Krzysztof Szlaga, prezes LW Bogdanka, podkreśla, że ogromne znaczenie dla utrzymania pozycji najnowocześniejszej kopalni węgla kamiennego w Polsce ma „płynność przekazywania wiedzy i sukcesji kluczowych stanowisk w spółce”.
- Bliska współpraca ze szkołami średnimi w naszym regionie oraz z najważniejszymi ośrodkami naukowymi w naszej branży to nasz wkład w jak najlepsze przygotowanie kadr dla polskiego górnictwa podziemnego, za które, jako jeden z największych graczy w Polsce, czujemy się współodpowiedzialni – uzasadnia Krzysztof Szlaga.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
5 km 'z buta' to jest nic Jeżeli myślisz że bez dozoru też można to jesteś w błędzie! Aaaaaa....jak momy przyńść na gwara to pisz bez błyndów bo niy wim czy nos wszystkie zrozumiom,ja? Trzym sie!
Ja bym nie wracał. Na pewno nie do dozoru, na pewno nie na Halembe
Starysztajger,,,na dole tzeba ludzi do ciezkiej fizycznej roboty ,, kolejnych do noszenia dlugopisow juz nie potrzeba ,,wyjedz na ryby jak ci sie nudzi,,na HALEMBA jestes za cienki z buta trza lazic i po 5 kilometrow
Do sztygara z Halemby. Witam! Dzięki za odpowiedż. To godziwy zarobek za pracę w tych warunkach Z tego co można wyczytać na portalu i z mediów wynika że potrzeby górnictwa jeżeli chodzi o ludzi w najbliższej przyszłości będą wielkie Ja zamierzam wrócić na dół po dłuższej przerwie do dozoru Jak myślisz czy mam szanse?
Ja mając 25 lat pracy, w przodku z 2 sobotami średnio 5800 netto
Jeszcze o zarobkach dozoru To ile zarobi na rękę taki 'sztygar'?Jak dostanę pewną odpowiedż to wyjaśnię o co mi się rozchodzi Pozdrawiam! Starysztajger
Do stary sztajger: Sztygarow juz nie ma teraz sa poganiacze..
Witam! Górnicy, powiedzcie ile zarobi obecnie sztygar zmianowy na oddziele wydobywczym na kopalni o zarobek netto oczywiście pytam?
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Powiem Wam ,że nic lepszego nie wymyślono niż URLOP GÓRNICZY. Kasa co miesiąc wpada na konto, człowiek nie musi iść tyrać i użerać się z głupim dozorem który tylko patrzy jak tu objechać i awansować na plecach fizycznych. Zdrowie się zaoszczędzi i można się zająć 'przyjemnościami' życia bo w końcu co dziennie jest weekend. Pozdrawiam młodych emerytów.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Iron ---chyba godosz o biolych z krykami o tych 6 tys netto na bielszowicach
Chłopy, ale policzcie zarobek roczny... Bo ostatnio też żem godoł z kumplem który mi mówi że ma 2600 netto, ale jak policzyliśmy roczny zarobek z uwzględnieniem Barbórki, premii itd. to wyszło, że jednak 3800 i sam mi przyznał rację. PITy w dłoń z 2016 i dzielimy przez 12 roczny zarobek, a potem się żalimy albo chwalimy...
A na Bogdanke ludzie walą na każde wezwanie o naborze. Do spółki córki czyli RGB też są chętni. Absolwenci szkół górniczych jak i byli pracownicy spółek około górniczych, byle by robić na kopalni. Nawet za 2000 netto.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Na Bielszowicach u Musia na GRP2 chłopcy w przodku zarabiają po 6 tys. na rękę, ale robią po 300m na miesiąc. weźcie się więc do roboty trole, a nie jęczcie jak stare baby.
A wydawalo sie ze godali ze nie zamkna zodnyj kopalni a gornika trza godnie oplacac. Pan minister od wongla zamiast hasac po salonach i nadawac ordery kalfaktorom moze by stanol na przeciwko gornikow i wytlumaczyl dlaczego jest tak zle skoro jest tak dobrze
Dajcie godnie zarobić to się młodzi przyjmą a nie 1,6tys na rękę... w Biedronce więcej zarobi
Te poseł Sitarski,jak umiesz paradować w mundurze górniczym i nazywosz sie górnikiem,to weś kilof i zapitalaj na dół a nie siedzisz i pierdzisz w stołek i fanzolisz głupoty!!!. Z robote byś sie wzioł.
W te 3000 arcziego to nie wierze(chyba mosz alimenty i komornika). Ale jeśli o soboty niedziele to u nas zawsze był nacisk a praktycznie przymus
Na Piast-Ziemowit z 300 nowo przyjętych zwoliło się 120
Do Arczi: kto Cię chłopie zmusza do roboty w sobotę czy w niedzielę? pierwsze słyszę, sam się zapisujecie a potem wypisujecie pierdoły, tak samo z tym zarobkiem, powiedz ile masz potrąceń a najlepiej to puść pasek
W Czerwionce-Leszczynach co najwyżej odtworzono warunki wyrobisk górniczych w sztolni zbudowanej przez KWK 'Dębieńsko' dla uczniów istniejącej kiedyś przy kopalni szkoły górniczej.
W PGG zarobki to już porażka , pracuje w Kwk Rydułtowy jako kombajnista ścianowy za 3 tyś złoty do tego zmuszają nas do wydobycia w soboty i niedziele a czym więcej zrobisz weekendów tym bardziej Cię oszukują!!! Pracuje tam 11 lat i planuje się zwolnić bo ryzykować życie za takie psie pieniądze nie będę ! W Czechach na fabrykach szukają pracowników a zarobki od 3.5 tyś zł się zaczynają
Ja Wam powiem kto - NIKT ! , kto przyjdzie pracować z 2000-2400- na zakładzie przeróbczym , stażyści i nowo zatrudnieni nie mają nawet 2 tyś na rękę, pod ziemią - niewiele lepiej, 2400-2600 nowo przyjęci np do przewozu- to jest śmiech na sali, oddziały przygotowawcze, likwidacyjne po 3000 zł na rękę wypłaty za najgorsze i najcięższe prace, POWIERZCHNIA- 2500 zł na rękę Inspektorzy, często z wyższym wykształceniem.... brak słów. Od 15 lat stawki pracownicze stoją w miejscu, za niedługo sprzątaczka w obcej firmie zarobi więcej niż pracownik kopalni. Dobrze zarabiają największe nieroby kopalniane jedynie, kierownictwo, nadsztygarzy, szefowie działów itd. Cała reszta się martwi jak żyć za tą jałmużnę , bo pensja tego się nie da nazwać.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Na pewnej kopalni leży ok 200 podań o rozwiązanie umowy o pracę.zwalniają się nie tylo nowoprzyjęci ale i tacy z kilkuletnim stażem pracy...i jak dalej będą tak płacić to zostanie jedna kopalnia bo na więcej nie starczy załogi...za bułka i kilo zwyczajnej robić nikt nie bedzie....na magazynach więcej płacą za jazdę wózkiemm widłowym niż górnikom na dole...przykre ale prawdziwe.....antywęglowe sakenkoty znaleźli idealny sposób na likwidacje górnictwa...zlikwiduje sie samo bo nie bedzie pracowników.....
W okresie między świętami a nowym rokiem na Halembie większość biołych z GR-ów siedział na kneflach bo nie było ludzi. Czas sie przyzwyczajać panowie bo to będzie coraz częstsze
Tak samo mi sie wydaje zate psie pieniadze to juz nie jest warte tak ryzykowac nie dłógo biali sie przebiorą w czarne łachy bo nikt nie bendzie robił za te pieniadze
Nikt kasjer w biedronce wiecej zarabia niz chlopak co robi w przodku ze rocznym stazem.
Niestety na tą chwilę trzeba zejść z 5 zmianowego systemu pracy na 3 zmianowy..i zatrudnić nowych pracowników.. pytanie tylko ilu chętnych się skusi robić za takie pieniądze...to nie te czasy Zarobki nie przyciągają młodych...tak więc prędzej czy później kopalnie same się zamkną.
za niedlugo najnizsza krajowa dogoni place w pgg ,,,nikt zdrowy na umysle nie bedzie narazal zycia za 2,8 tys netto w przodku kwk halemba