Ustawa o rynku mocy musi być procedowana jak najszybciej, czas nagli - przekonywał w czwartek prezes URE Maciej Bando. Dodał, że jeśli nie będzie tego rozwiązania, grozi nam dość poważny kryzys w systemie elektroenergetycznym.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki powiedział podczas Ogólnopolskiego Szczytu Gospodarczego w Siedlcach, że wsparcie dla polskiej energetyki w postaci tzw. rynku mocy, jest "niezbędne"
- Nie ma co dywagować nad tym, czy on jest potrzebny, czy nie. Nie ma innego wyjścia, rozwiązania funkcjonującego w tej chwili, które pozwoliłoby zabezpieczyć możliwości wytwórcze. Ta ustawa powinna być przeprocedowana jak najszybciej, bo czas nagli. Jeśli regulator tak mówi, to znaczy, że istnieje realne niebezpieczeństwo dość poważnego kryzysu w systemie elektroenergetycznym na początku lat dwudziestych - powiedział Bando.
Proponowane regulacja wprowadza w Polsce dwutowarowy rynek energii elektrycznej - towarami będą sama energia, a także gotowość do jej dostarczania. Według resortu rynek mocy skłoni wytwórców energii do budowy nowych źródeł, bo sytuacja na rynku do tego nie zachęca. Koszty tzw. rynku mocy będą przenoszone poprzez opłatę mocową, która będzie składową taryf za dystrybucję i przesył energii elektrycznej. Rozwiązania muszą być jednak poddane konsultacjom z Komisją Europejską.
Jak powiedział w czwartek szef resortu energii Krzysztof Tchórzewski, w środę lub czwartek w przyszłym tygodniu w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o rynku mocy. Minister dodał, że sejmowa Komisja do Spraw Energii i Skarbu Państwa powoła specjalną podkomisję, która będzie pracowała nad projektem. Jednocześnie - według niego - przedstawiciele resortu "cały czas" na temat proponowanych rozwiązań prowadzą rozmowy w Komisji Europejskiej.
Minister wyjaśnił, że dzieje się tak, dlatego, że w intencji rządu przepisy dotyczące rynku mocy mają obowiązywać już od stycznia 2018 roku. Dlatego - żeby zdążyć - rząd chce, by prace w parlamencie "nabrały tempa".
- Gdybyśmy nadal czekali w parlamencie, moglibyśmy nie zdążyć - dodał.
Tchórzewski powiedział, że w Komisji Europejskiej wciąż trwają "spotkania i jest jeszcze trochę wątków do wyjaśnienia i uściślenia"
Uzasadniając projekt rząd przekonuje, że funkcjonujący w Polsce jednotowarowy rynek energii "nie zapewnia odpowiednich sygnałów cenowych do utrzymania w systemie energetycznym wymaganych zdolności wytwórczych". Czyli nie zapewnia przesłanek ekonomicznych do kontynuowania udziału w rynku lub podejmowania decyzji o wejściu na ten rynek z nowymi inwestycjami. Sytuacja taka występuje w szeregu krajów, w tym i w Polsce.
Do podobnych konkluzji doszli analitycy specjalistycznego think tanku Compass Lexecon, którzy w analizie - wykonanej na zamówienie Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej - wyliczyli, że po wprowadzeniu mechanizmu rynku mocy, koszt energii dla polskich odbiorców będzie - w perspektywie 2040 r. - o ponad 30 mld zł niższy niż w scenariuszu gdyby go nie było.
- Dodatkowy koszt dla odbiorców końcowych związany z wprowadzeniem rynku mocy będzie z nadwyżką kompensowany niższym kosztem niedostarczenia energii oraz niższymi cenami hurtowymi. Analiza wskazuje, że ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym przy wprowadzeniu rynku mocy będą w okresie do 2040 r. średnio o ponad 20 zł/MWh niższe niż bez rynku mocy. Będzie to efektem mniejszej fluktuacji cen energii i powiązanych z tym niższych kosztów kapitału dla nowych inwestycji, zwłaszcza dla źródeł szczytowych - czytamy analizie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.