"W ocenie Ministerstwa Gospodarki spółka Giesche SA z siedzibą w Gdyni nie ma prawa żądać oceny legalności decyzji nacjonalizacyjnej, gdyż przed jej wydaniem właściciel spółki otrzymał za przejęte mienie odszkodowanie w ramach polsko-amerykańskiego Układu Indemnizacyjnego z 16 lipca 1960 r." - głosi piątkowy komunikat ministerstwa.
Przedstawiciele spółki podnosili, że firma Giesche była firmą z udziałem amerykańskim, nie powinna więc być nacjonalizowana na mocy przepisów dotyczących mienia poniemieckiego.
Resort przypomina jednak w swojej decyzji, że na mocy układu z 1960 r. strona polska przekazała amerykańskiej 40 mln USD "na całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli USA", a amerykańskiemu właścicielowi spółki Giesche, Silesian American Corporation, przyznano następnie ponad 16,4 mln USD odszkodowania wraz z ponad 14,1 mln USD odsetek.
W tej sytuacji 4 listopada ubiegłego roku minister gospodarki umorzył postępowanie z wniosku spółki Giesche, dotyczące stwierdzenia nieważności decyzji ministra górnictwa i energetyki z 1966 r., zatwierdzającej protokół zdawczo-odbiorczy kopalni "Wieczorek" w Katowicach, należącej przed wojną do koncernu Giesche. Teraz minister utrzymał umorzenie w mocy, decyzją drugiej instancji, wobec "braku istnienia po stronie wnioskodawcy interesu prawnego do żądania oceny legalności tej decyzji".
W ocenie ministerstwa roszczenia związane z nacjonalizacją mienia stanowiącego własność spółki zostały w całości zaspokojone, stąd nie ma podstaw do występowania z wnioskiem o weryfikację decyzji nacjonalizacyjnej.
Roszczenia spółki Giesche wobec resortu gospodarki były wysunięte równolegle z innymi wobec władz Katowic, które od początku kwestionowały legalność roszczeń i samej spółki Giesche; została ona reaktywowana na podstawie kolekcjonerskich, przedwojennych akcji. Jej przedstawiciele twierdzili, że są sukcesorami praw majątkowych tej spółki. Prezydent Katowic skierował sprawę do ABW i prokuratury.
W portalu nettg.pl informowaliśmy, że 10 lutego tego roku prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu (Podkarpackie) doniosła o zatrzymaniu czterech osób - posiadaczy przedwojennych, historyczno-kolekcjonerskich akcji spółki Giesche SA, które skupowali od kolekcjonerów. Na podstawie tych akcji chcieli uzyskać nieruchomości w Katowicach lub odszkodowania za utracony majątek. Chodzi o kwotę ponad 341 mln zł. Usłyszeli zarzut usiłowania wyłudzenia na szkodę Skarbu Państwa.
Czytaj więcej:
"Spadkobiercy" Gieschego chcieli przejąć pół Katowic i siedzą w areszcie
Spółka Giesche występowała o zwrot nieruchomości w Katowicach i Piekarach Śląskich. Zabiegała m.in. o zabytkowe katowickie osiedla Nikiszowiec i Giszowiec, gdzie toczyła się akcja filmów Kazimierza Kutza, oraz niektóre tereny i nieruchomości Huty Szopienice. Kwestionowała też nacjonalizację budowanych przez ród Giesche domów mieszkalnych.
Przedstawiciele firmy przekonywali, że należąca do przedwojennego rodu potentatów przemysłowych i nosząca ich nazwisko spółka Giesche oraz obecna firma to ten sam podmiot. Władze Katowic od początku uważały roszczenia firmy za bezprawne.
Na początku marca nettg.pl napisał o słowackiej spółce, która w podobny sposób postanowiła powtórzyć żądania zwrotu majątku.
Czytaj więcej:
Słowacka spółka żąda "zwrotu" kopalń od KHW
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.