- Zaskakujące słowa, jakie w odniesieniu do spraw istotnych dla górnictwa wypowiadają ostatnio przedstawiciele władzy, każą się zastanowić, czy nie dokonuje się coś, co po pewnym czasie nazwiemy radykalną, bo przecież nie "dobrą", zmianą - pisze szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik na łamach wrześniowego numeru miesięcznika "Solidarność Górnicza".
Punktem wyjścia są niedawne publiczne wystąpienia ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego i prezydenta Andrzeja Dudy.
Minister energii w Telewizji Republika powiedział, że państwo nie będzie już więcej inwestowało w energetykę węglową i dodał, że górnictwo i tak nie nadążyłoby z wydobyciem węgla.
- Jeśli rząd rzeczywiście nie zamierza rozwijać energetyki węglowej, oznacza to, że od węgla zamierza stopniowo odchodzić, a więc, w obliczu wciąż rosnącego zapotrzebowania na energię - będzie się musiał oprzeć na paliwie z importu... Czy to normalne, że osoby odpowiedzialne za politykę energetyczną kraju, mając do dyspozycji olbrzymie zasoby rodzimego surowca, świadomie z tego surowca rezygnują? Z pewnością nie - komentuje Jarosław Grzesik.
Obala też rozumowanie, że niższe wydobycie wyklucza sens rozwoju energetyki.
- Jest dokładnie na odwrót: prognozowany wzrost zapotrzebowania na energię powinien zdopingować rząd do większych inwestycji, tak by zakłady górnicze mogły wydobywać potrzebną ilość węgla. Środowisko górnicze apeluje o to od lat - przypomina szef górniczej Solidarności.
Nieprzyjemnie zaskoczyło go też wystąpienie prezydenta RP na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w którym Andrzej Duda ocenił, że polityka klimatyczna Unii Europejskiej to "najbardziej ambitny w skali globalnej wkład do porozumienia paryskiego".
Grzesik wytyka, że tym, kto negocjował notyfikację pomocy publicznej dla polskich kopalń i prawdopodobnie nadal odpowiada za ten zakres spraw jest Wojciech Kowalczyk, były "pełnomocnik rządu PO-PSL do spraw restrukturyzacj (czytaj: likwidacji) górnictwa", który został wiceprezesem PGE.
Sugeruje, że zachowanie władz może wynikać z wcześniejszych zakulisowych uzgodnień międzynarodowych.
- Być może po dwóch latach sprawowania władzy, politycy PiS "odlecieli" i postanowili dokonać zwrotu o 180 stopni, przynajmniej w odniesieniu do górnictwa, a być może tylko wracają do realizacji jakichś zakulisowych uzgodnień na szczeblu międzynarodowym, które mówią o konieczności "dekarbonizacji" Europy - sugeruje przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność.
Jarosław Grzecik przestrzega:
- Górnicy wszystko widzą i są nad wyraz cierpliwi. Za niedługo mogą jednak tę cierpliwość stracić. Rząd dotarł do punktu, w którym musi sobie odpowiedzieć, czy jest z górnikami, swoimi wyborcami, czy z szeroko pojętymi elitami współczesnego świata. Trzeciej opcji nie ma.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Juz samo zlamanie obietnic wyborczych (zniesieie podatku od wydobycia miedzi, niezamkanie KWK) pokazuje ze to zadna dobra zmiana.
zdziwiony
Ale mieli szczęście Ci co udało się im uciec na urlopy górnicze. Sztygar emeryt ma rację! trza brać kasę w gotówce bo przyjdzie inny rząd i po deputacie zostanie wspomnienie. Jak nic za parę lat podniosą też wiek emerytalny w górnictwie. Dziwię się ,że młodzi garną się jeszcze do tego syfu-skansenu. Dziś w górnictwie warto być już tylko od nadsztygara w górę lub związkowcem.
Dlatego drodzy koledzy emeryci trzeba brać deputat w gotówce , bo póżniejsze jednorazowe wypłaty przez ZUS są mocno nie pewne
hahaha no to macie wyborcy swoje obiecanki cacanki hehe