Środowa (16 sierpnia) korekta ostatnich wzrostów kursu EUR/PLN nie oznacza zakończenia deprecjacji złotego - oceniają eksperci. Ich zdaniem, dodatkowym czynnikiem szkodzącym polskiej walucie może okazać się protokół z posiedzenia Fed. Na rynku długu - przy niskiej płynności - możliwe są nieznaczne wzrosty dochodowości.
- Dzisiejsze dane (szacunek tempa wzrostu PKB w II kw. - PAP) były lepsze od zakładanych, pobudziły nieco złotego, ale to dzisiejsze umocnienie to po prostu odreagowanie spadków z początku bieżącego tygodnia. Według mnie absolutnie nie jest to koniec osłabienia złotego. Rynki się boją, że po sejmowych wakacjach wrócą kontrowersyjne tematy dotyczące reformy polskiego sadownictwa - powiedział PAP Biznes Piotr Popławski, starszy ekonomista ING Banku Śląskiego.
- Bieżące poziomy eurozłotego (okolice 4,268 - PAP) są krótkotrwałe, kurs tej pary będzie zmierzał w kierunku 4,30, a po wakacjach możemy mieć dalsze osłabienie, jeżeli tematy polityczne powrócą - dodał.
Produkt Krajowy Brutto w II kwartale 2017 roku wzrósł o 3,9 proc. rdr oraz wzrósł o 1,1 proc. kdk - podał flash szacunek GUS. Ekonomiści ankietowani przez PAP oczekiwali, że w II kwartale gospodarka urosła o 3,8 proc. rdr.
W środę o godz. 20.00 polskiego czasu zostanie opublikowany protokół z lipcowego posiedzenia Fed. Zdaniem ekonomisty ING, może on wesprzeć amerykańskiego dolara, szkodząc tym samym złotemu.
- Zobaczymy, jak rynek zareaguje na minutki Fed, ja zakładam, że dzisiejszy protokół złotemu nie pomoże. Rynek ostro kontestuje sygnały z Fed, jednak liczę, że będą "pro dolarowe", pytanie w jakiej skali - powiedział.
Ekonomista odniósł się także do zaplanowanej na czwartek publikacji protokołu z lipcowego posiedzenia EBC. Dokument z lipcowego posiedzenia EBC opublikowany zostanie w czwartek o godz. 13.30.
- Minutki EBC mogą być bardzo ważne, ale w kontekście ostatnich zmian w retoryce ciężko się spodziewać co się tam znajdzie, nie mniej przekonamy się czy EBC tylko +zarządza oczekiwaniami inwestorów+ czy naprawdę uznał, że umocnienie euro jest na tyle wyraźne, żeby przyhamować z dotychczasową polityką - powiedział Popławski.
Zdaniem eksperta, polskie obligacje mają większy potencjał do osłabienia, w ślad za rynkami bazowymi. Zaznaczył również, że ewentualne wzrosty rentowności będą niewielkie i przy małej płynności.
- Na rynku dłużnym mamy obecnie małe wahania, małą płynność, dostrzegam ryzyko wyższych dochodowości, głównie dlatego, że impulsy z zagranicy przemawiają za wzrostami - powiedział ekonomista.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.