W ruchu Rydułtowy kopalni ROW w rejonie likwidowanej ściany wydobywczej na głębokości 1200 m stwierdzono w czwartek (11 maja) występienie endogenicznego pożaru, który nie zagroził pracownikom - podał Wyższy Urząd Górniczy.
Załoga nie była zagrożona. Na miejscu standardową akcją przeciwpożarową kieruje sztab specjalistów, a postepowanie nadzoruje Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku.
Dzisiaj (piątek 12 maja) w tej samej kopalni w Rydułtowach doszło do podziemnego wstrząsu o energii 2,7x107 J.
Media w regionie podały informację o ewakuowaniu całej załogi ruchu wydobywczego, ale dyspozytor WUG w Katowicach, u którego portal górniczy sprawdził wiadomość, nie potwierdził tego. - Nie mam na razie żadnego meldunku o wycofywaniu załogi - powiedział nam dyspozytor WUG.
Z danych Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że do silniejszych wstrząsów w kopalniach na Górnym Śląsku dochodzi średnio dwa razy dziennie. Rejestrowane są tylko tzw. wysokoenergetyczne, w liczbie kilkuset rocznie (jeszcze w latach 80. notowano ich kilka tysięcy na rok). Najcześciej wstrząsy takie na powierzchni nie są odczuwalne przez ludzi, a wykrywane tylko przez specjalistyczną aparaturę sejsmologiczną.
Pożary endogeniczne w kopalniach węgla są następstwem jego utleniania się i samozapłonu po przekroczeniu temperatury ok. 350 stopni Celsjusza w ognisku pożaru. Samozapłonom sprzyja rozkruszenie węgla i wilgotność (roboty przygotowawcze, skoncentrowane wydobycie i in.). Po wojnie w Polsce notowano nawet 600 pożarów tego typu rocznie. Obecnie jest ich średnio kilka w ciągu roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Oby wszystko dobrze się skończyło :) Szczęść im Boże!