W pewnym domu wariatów pensjonariusze nagle wszczęli zamieszki. Zaczęli rozbijać sprzęty, niektórzy próbowali uciekać, wypuścili najbardziej agresywnych pacjentów, sanitariusze nie potrafili sobie dać rady... Wreszcie pojawiło się żądanie: „Chcemy wydania w nasze ręce ordynatora!”. Budynek zamknięto z zewnątrz i nikt nie wiedział co dalej? I wtedy pojawił się jeden z nielicznych pacjentów nie biorących w zamieszkach udziału. Zaproponował pomoc w uśmierzeniu buntu. Po chwili wahania, postanowiono na to przystać. Pacjent wszedł do budynku. Wrócił po pół godzinie z informacją, że bunt się skończył.
- Jak pan tego dokonał? - dopytywał zdumiony personel.
- Dość łatwo. Na ścianie w świetlicy narysowałem poziomą kreskę i obiecałem, że ten, kto ją przeskoczy, dostanie ordynatora w swoje ręce...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.