Obawy w związku z niewystarczającą dywersywikacją paliw i niestabilnością sieci elektrycznej wyraził w przedświąteczny piątek (14 kwietnia) Rick Perry, sekretarz energii USA w administracji prezydenta Trumpa. W ocenie amerykańskich mediów władze szukają sposobów na ratowanie energetyki węglowej.
Perry powiedział w wywiadzie udzielonym agencji Bloomberg, że dla Stanów Zjednoczonych "błogosławieństwem jest obfitość własnych źródeł energii, jak węgiel, gaz ziemny, uran i warunki dla elektrowni wodnych, które zapewniają bezpieczną moc dla stabilnej i elastycznej sieci enenrgetycznej". Jednakże zaznaczył: - Eksperci zwracają uwagę na zmniejszające sie zróżnicowanie naszego krajowego miksu paliw do produkcji elektryczności. Ostrzegają też, jakie znaczenie może to mieć dla wydolności naszego systemu i rezerw energii pierwotnej.
Sekretarz stanu wyjaśnił, że zróżnicowanie miksu zmalało po zmaknięciu w ostatnim czasie wielu elektrowni węglowych i atomowych. Wpływ na te wygaszenia miały zwłaszcza bardzo niskie ceny gazu ziemnego i gwałtowny rozwój sektora tzw. czystej energii w USA. Perry podkreślił, że wraz z udziałem OZE w miksie będzie się powiększać niestabilność sieci, ponieważ trzeba wkalkulować naturalne przerwy w produkcji prądu z takich źródeł jak wiatr czy słońce.
Perry zlecił swoim współpracownikom przygotowanie w ciągu dwóch miesięcy analizy, która odpowie na pytanie, w jakim stopniu przepisy, dotacje i polityka podatkowa "są odpowiedzialne za narastające zjawisko przedterminowego (w stosunku do planów) wycofywania z sieci elektrowni konwencjonalnych". Sekretarz Perry chciałby też sprawdzić, czy instrumenty rynkowe odpowiednio wspierają budowę odpornego na zachwiania systemu energetycznego, upowszechniając takie rozwiązania, jak np. dostawy paliwa na miejscu, z kopalń w sąsiedztwie elektrowni węglowych, czy też energetyka jądrowa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.