Indeksy na nowojorskich giełdach zakończyły sesję spadkami. Mimo początkowych wzrostów po lepszych od oczekiwań wynikach JPMorgan i Citigroup, giełdy zanotowały w drugiej części dnia zniżki. Wpłynęły na nie informacje o oszczędzaniu w USA i sytuacja globalna.
Inwestorzy brali pod uwagę m.in. rosnące napięcia międzynarodowe wokół Syrii i Korei Płn. oraz fakt, że w czwartek lotnictwo amerykańskie zrzuciło na tunele wykorzystywane przez bojowników Państwa Islamskiego (IS) we wschodnim Afganistanie "matkę wszystkich bomb", czyli bombę GBU-43. USA po raz pierwszy użyły swej najpotężniejszej bomby nieatomowej w operacji militarnej.
Indeks Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł o 0,67 proc. do 20 453,25 pkt. S&P 500 zniżkował o 0,68 proc. i wyniósł 2328,95 pkt. Nasdaq Comp. poszedł w dół o 0,53 proc. i wyniósł 5805,15 pkt.
Czwartek był ostatnim dniem handlu w tym tygodniu na głównych światowych giełdach. W Wielki Piątek zamknięte będą parkiety m.in. w Nowym Jorku, Londynie, Paryżu i Frankfurcie.
Na Wall Street rozpoczął się sezon publikacji wyników przez spółki. Jako pierwsze duże przedsiębiorstwa swoje raporty podały w czwartek banki. JPMorgan i Citigroup pozytywnie zaskoczyły inwestorów wskaźnikami finansowymi, negatywnie zaś Wells Fargo. W przyszłym tygodniu wyniki podadzą m.in. Bank of America, Goldman Sachs, Morgan Stanley, BlackRock, American Express, Visa, GE, czy Netflix.
Ankietowani przez Bloomberga analitycy spodziewają się w I kw. 2017 r. wzrostu zysków amerykańskich przedsiębiorstw o 9,4 proc. rdr, po wzroście o 5,8 proc. w IV kw. 2016 r. Średnia dla całego 2017 r. ma wynieść 11,8 proc.
Kwiecień przyniósł niewielki wzrost optymizmu amerykańskich konsumentów - wynika z indeksu opracowywanego przez Uniwersytet Michigan. Istotne dla rynków dane makro z USA napłyną w piątek - sprzedaż detaliczna i ceny konsumenta za marzec.
W centrum zainteresowania rynków znajdują się w czwartek wypowiedzi Donalda Trumpa z wywiadu udzielonego Wall Street Journal, który został opublikowany w środę wieczorem.
Trump ocenił w nim, że amerykański dolar jest zbyt silny. Dodał, że "częściowo jest to moja wina, ponieważ ludzie mają do mnie zaufanie (...). Bardzo ciężko jest konkurować, jeżeli mamy silnego dolara, a inne kraje dewaluują swoją walutę".
Prezydent USA nieoczekiwanie powiedział też, że Chiny nie manipulują kursem swojej waluty. W trakcie kampanii wyborczej Trump obiecywał, że pierwszego dnia po objęciu urzędu nada Chinom oficjalny status manipulatora, po raz pierwszy od 1994 r.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.