Polska Grupa Górnicza (PGG) kupi 3,7 tys. aparatów ucieczkowych nowego typu, chroniących drogi oddechowe górników w sytuacjach zagrożenia. Największa górnicza firma wyłoniła właśnie w przetargu dostawcę tego sprzętu, kluczowego dla bezpieczeństwa pracy w kopalniach.
Nowe aparaty, dające ochronę dróg oddechowych przez 60 minut, dostarczy polska spółka ukraińskiej grupy Dezega (Donetsk Mine Rescue Equipment Company), wyspecjalizowanej w projektowaniu i produkcji sprzętu ratunkowego dla górnictwa, użytkowanego w kilkudziesięciu krajach.
- Polska Grupa Górnicza przed ogłoszeniem przetargu testowała aparaty. Aparaty firmy Dezega okazały się lżejsze od konkurentów, zaś złożona oferta była najtańsza ze wszystkich - poinformował w poniedziałek (10 kwietnia) PAP rzecznik PGG Tomasz Głogowski.
Zwycięska oferta pokonała w przetargu dwie inne. Zamówione aparaty trafią do kopalń sukcesywnie do końca tego roku.
W ubiegłym roku aparaty Dezega były testowane zarówno w kopalniach PGG, jak i kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego, które od początku kwietnia są częścią Grupy. Testy przeprowadzono w warunkach dołowych, w sytuacji symulującej wycofywanie się ze strefy zagrożonej w atmosferze niezdatnej do oddychania.
Aparaty ucieczkowe służą do bezpiecznego opuszczania strefy objętej pożarem, wyrzutem gazów lub awarią instalacji chemicznej. Podczas ucieczki chronią układ oddechowy użytkownika przed gazami szkodliwymi dla zdrowia. Sprawdzają się również tam, gdzie stężenie tlenu jest niewystarczające do oddychania.
W ostatnich latach okazało się, że niektóre egzemplarze najczęściej stosowanych w polskim górnictwie aparatów typu KA-60 mogą być wadliwe. Spółki węglowe rozpoczęły kompleksową kontrolę tego sprzętu i wycofywanie niesprawnych aparatów. Zapowiedziały też zakupy aparatów nowego typu, czego potwierdzeniem jest przetarg rozstrzygnięty przez PGG. W przyszłości Grupa zamierza wymieniać kolejne partie sprzętu.
W ciągu minionych ponad trzech lat w kopalniach PGG (a wcześniej Kompanii Węglowej) aparaty KA-60 skontrolowano kilkaset tysięcy razy. Codziennie w każdej kopalni do wyrywkowej kontroli wybierana jest część aparatów, co w skali całej spółki daje liczbę kilkuset kontroli dziennie. W przypadku wykrycia wadliwego aparatu, jest on wycofywany z użytku. Jednorazowa wymiana wszystkich aparatów nie byłaby możliwa ze względu na skalę tego procesu - aparaty są codziennie używane przez tysiące górników.
Sprzęt nowego typu, produkcji ukraińskiej, testowali ratownicy z kopalni Piast-Ziemowit, a w KHW - z kopalń Mysłowice-Wesoła i Murcki-Staszic. W kopalni Piast wyposażeni w aparaty ucieczkowe górnicy przeszli podziemnymi wyrobiskami, korzystając m.in. z obniżonych przejść, pochylni, drabin oraz przeszkód znajdujących się na drodze ewakuacji. Łącznie w ciągu 70 minut testu ratownicy pokonali dystans 4 km. Wszystkie aparaty spełniły podstawowe kryterium, czyli czas ochronnego działania przez minimum 60 minut. Z opinii ratowników wynikało, że głównym atutem stosowanych aparatów była wygoda noszenia oraz niska masa w porównaniu z aparatami stosowanymi dotąd w kopalniach PGG.
Testy przeprowadzono w związk z pojawieniem się na rynku nowych aparatów ucieczkowych z tlenem związanym chemicznie, które spełniają wymóg ochrony dróg oddechowych przez co najmniej godzinę. Tego typu aparaty nie były dotąd wykorzystywane w polskich kopalniach ze względu na krótszy czas działania ochronnego (czyli wytwarzania tlenu) w poprzednich modelach. Kupowane przez PGG aparaty mają 60-minutowy czas ochrony, co spełnia warunki wymagane w przetargach w polskim górnictwie.
Według nadzoru górniczego w zakładach wydobywających węgiel kamienny jest ok. 85 tys. sztuk sprzętu ochrony dróg oddechowych, z tego ponad połowa to aparaty typu KA-60. W ostatnich latach pojawiały się sygnały, że część tych aparatów jest wadliwa. Kontrole wykazały m.in. uszkodzenia węża przy pochłaniaczu, uszkodzenia pochłaniacza czy wadliwe perforacje mankietu worka oddechowego na połączeniu z kominkiem pochłaniacza. Każda z tych wad świadczy o niesprawności aparatu i jego nieskuteczności w sytuacji zagrożenia. Usterki dotyczyły od kilku do kilkunastu procent sprawdzanych aparatów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
W tauron wydobycie tzw'esze' mamy od prawie 10 lat i wszyscy są zadowoleni
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Dobrze ze wprowadza sie takie poprawki w sprzecie, wiele zakładów nie modernizowała swoich zasobów bezpieczeństwa - a trzeba
No i dobrze, wiele branż juz stosuje takie technologie. pola górnictwo wliczyc do tego nurtu
Na zyciu górników nie ma co oszczedzac
Tiaa juz to widze jak ratownicy w ciagu 70 minut pokonali 4km. nie da sie odwzorowac dymow prawdziwych od wyjscia tak jak to zrobili ratownicy testujac te aparaty !!!
'Łącznie w ciągu 70 minut ratownicy pokonali dystans 4 km. Wszystkie aparaty spełniły podstawowe kryterium' musiałyby być na prawdę niesamowitymi bublami, by ulegały uszkodzeniom po takim czasie.
Ukraińskie aparaty były testowane przez CSRG i zbyt wysokich notowań nie miały a dyskredytował je czas ochrony 50 min. Ciekawe że przegrał polski Faser oraz niemiecki Dreager wybór poprzez najniższą cenę jest słabym wyborem. Zobaczymy z perspektywy czasu jak sobie poradzą ukraińskie aparaty 2 lata bezobsługowej pracy za połowę ceny faserowskiego ka-60. Problem będzie w tym że tarnogórski faserowskiego brał na klatę prowadzone kontrole, otwieranie bezobsługowych aparatów. Ciekawe jak będą wyglądać wyrywowe kontrolę ukraińskich i kto je później będzie regenerować. Wobec powyższych problemów powinno się wrócić do sprawdzonych au-9 które były kontrolowane na bieżąco i nigdy nie było z nimi problemu.
Aparaty nie maja byc tanie tylko dobre bo taki aparat moze uratowac nie jedno zycie a to jest bezcenne