Jedną z osób, które zajmowały się karmieniem górników z Piasta była Krystyna Kozioł. Jej mąż, pracujący w tej samej kopalni, zginał kilka miesięcy wcześniej w wypadku samochodowym.
- Gotowałyśmy z koleżanką u mnie w domu z własnych produktów. Kiedy kartki się skończyły, ludzie zaczęli przynosić jedzenie. Mąż koleżanki, który był wśród strajkujących, uwielbiał zupę pomidorową i naleśniki, no to smażyłyśmy dla wszystkich. Moja mama poświęciła nawet koguta na rosół dla górników.
Krystyna Kozioł żartuje, że tak spodobało jej się karmienie górników, że po latach prowadziła w Piaście stołówkę.
- To co robiła pani Krystyna była bardziej niebezpieczne niż nasz protest – twierdzi Henryk Tabiś.
Ludzie posyłali też strajkującym koce, ubrania, bo na dole było przenikliwie zimno. Zanim zablokowano dostawy żywności, dyrektor kopani Czesław Gelner wypożyczył duże termosy na żywność i posłał wszystkie kufajki z magazynu. Ale były też takie żony, które mówiły mężom „jedzenie i ciepłą pościel to ty masz w domu!”
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.