- Wszystko zaczęło się pod koniec pierwszej zmiany 14 grudnia – opowiadał Tadeusz Saternus, 35 lat temu górnik w oddziale GRP3 – Wszyscy chcieli wiedzieć, czemu jest stan wojenny.
- Bo jak to tak, cały czas mówi się o demokracji, a w pewnym momencie wywleka się ludzi z domów za to, że mają odmienne poglądy? – oburza się Henryk Tabiś, pracujący wówczas tym samym oddziale.
Ale działać zaczęli ludzie z PRG, to oni pociągnęli tych z kopalni za sobą. Tuż przed wyjazdem pierwszej zmiany Stanisław Trybuś z mysłowickiego PRG staje na jakimś podwyższeniu i mówi ludziom, że trzeba upomnieć się o aresztowanych kolegów: Eugeniusza Szelągowskiego i Stanisława Dziwaka. Część ludzi wyjeżdża, ale większość postanawia strajkować. Dołącza do nich druga zmiana, która właśnie miała zacząć pracę.
- Trzecia zmiana już nie mogła zjechać, Wtedy tak jak staliśmy, prosto spod szybu poszliśmy do gabinetu dyrektora Skibiny. On się chyba przestraszył, bo powiedział: jak chcecie panowie, to zjeżdżajcie – wspomina Henryk Tabiś.
Stefan Czardybon z oddziału szybowego przyszedł do pracy na czwartą zmianę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.