Włodzimierz Wysocki pracę w kopalni Bielszowice rozpoczął w połowie lat 70. Wówczas otrzymał w prezencie od swej babci obraz św. Barbary. Ma go do dziś i darzy szczególnym sentymentem. Kiedy po 25 latach przeszedł na zasłużoną emeryturę, bliżej zainteresował się historią górnictwa na Śląsku.
- Mój dziadek pracował przed wojną w kopalni Bluecher, dzisiaj Jankowice. Kiedyś pokazał mi obraz św. Barbary, bardzo charakterystyczny. Święta trzyma w lewej ręce miecz, a w prawej kielich. Spogląda na nią dwóch górników. Ten z lewej strony ma w ręku oskard, z kolei górnik z stojący z prawej podnosi koszyk wypełniony węglem. W tle widnieje wieża zamkowa, lecz autor tego obrazu nie uwidocznił na nim trzech okien symbolizujących Trójcę Świętą. Dziadek tłumaczył mi, że jest to obraz wyjątkowy, a wykonał go na jego zamówienie pewien górnik, kolega z oddziału, w którym dziadek pracował. Jego nazwiska zapomniał. Podobno w wolnych chwilach zajmował się malarstwem. Chodził po okolicznych wsiach i za parę groszy malował ludziom, co sobie zażyczyli – opowiada Włodzimierz Wysocki.
Tajemnica starej ramy
Zanim obraz trafił do jego rąk, babcia wpadła na pomysł, aby odświeżyć go, zanim stanie się własnością wnuka. Pociągnęła płótno pędzlem umaczanym w lakierze bezbarwnym. Skutek wiadomy. Obraz przyciemniał, w niektórych miejscach puściły kolory. Ale co było robić? Młody górnik podziękował za prezent i trzymał do go emerytury. Pewnego dnia przypomniał sobie o rodzinnej pamiątce.
- Pierwsze, co zrobiłem, to zerwałem stare ramy. Pomyślałem sobie, że wprawię nowe i obraz nabierze dostojeństwa. Wtedy dostrzegłem, że pod ramą widnieje podpis artysty: W. Długosz. Przypomniał mi się zaraz dziadek, opowiadający historię powstania obrazu. Zaciekawiło mnie, czy jest on twórcą tego dzieła, czy może tylko wykonał kopię. Udałem się do Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu i tam spostrzegłem na ścianie ten sam obraz, ale nieco większy. Dowiedziałem się wówczas, że historycy sztuki nie dali jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kiedy obraz powstał, ale z pewnością malowała go ręka artysty obdarzonego dużą charyzmą. Do dziś zatem autor dzieła pozostaje anonimowy, ja zaś zainspirowany tą historią postanowiłem bliżej zainteresować się dziejami górnictwa na Górnym Śląsku - wyjaśnia dalej Wysocki.
W ciągu minionych 20 lat zdołał m.in. zebrać ok. 800 pocztówek w większości przedstawiających fotografie śląskich kopalń. Najstarsze pochodzą z przełomu XIX i XX w. Są wspaniale zachowane. Duże wrażenie robią zwłaszcza te z okresu I wojny światowej. Na jednej z nich rosyjscy jeńcy wojenni stoją pod kopalnią Mikulczyce w Zabrzu. Towarzyszy im eskorta żołnierzy pruskich. Wydawca umieścił na niej datę: 14 lipca 1916 r. wraz z wyjaśnieniem, że jeńcy skierowani zostaną do pracy w kopalni. Uwagę przykuwają także widokówki przedstawiające dawną kopalnię Koenig Luise Zachód. Do dziś zachowało się wiele z jej ówczesnej infrastruktury, którą odrestaurowano. Mieści się tam obecnie Skansen Luiza. Kolejna pocztówka przedstawia szyb Georg kopalni Koenig Luise Wschód. Pełnił on rolę szybu materiałowo-wentylacyjnego. Był zlokalizowany przy budynku Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.
Śląski wielki świat
Przeglądając bogatą kolekcję pocztówek emerytowanego górnika ze Świętochłowic, można również przekonać się, jak wyglądał z początkiem ub. stulecia słynny kompleks pod nazwą Oberschlesische Kokswerke und Chemische Fabriken AG, czyli Koksownia Górny Śląsk wraz z zakładami chemicznymi, po których nie ma już dziś śladu. Są też pocztówki ze zdjęciami kopalń Jadwiga, Rokitnica z zachowanymi do dziś szybami Kościuszko oraz Gigant, a także zakłady górnicze Ludwik i Concordia. Ten ostatni działał niegdyś przy hucie Zabrze.
- Skoro żyło się na Śląsku, to do dobrego tonu należało wysłanie kartki przedstawiającej jakiś wielki, nowoczesny zakład, kopalnię czy hutę. To tak, jakby powiedzieć „oto piszę z wielkiego świata” - sugeruje Wysocki.
A o czym rzeczywiście pisano na kartkach sto lat temu?
„Najprzod pozdrawiam was temi słowami: Niech będzie pochwalony Jezu Chrystus. Moja nowa adresa: Zabrze Poremba. R. Chwolka”.
- Niewykluczone, że ten ktoś przyjechał na Śląsk, znalazł zatrudnienie i poinformował o tym rodzinę wysyłając kartkę. Pisał po polsku, ale większość pocztówek, które zgromadziłem, zawiera korespondencję w językach niemieckim i francuskim. Z treści można wywnioskować, że życie nie rozpieszczało ówczesnych mieszkańców regionu. Skarżyli się na choroby, niepewność jutra, marne zarobki - podsumowuje kolekcjoner.
W połowie przyszłego roku Włodzimierz Wysocki planuje zorganizować wystawę w Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach. Przedstawi na niej część swoich najciekawszych zbiorów związanych z górnictwem, w tym właśnie pocztówki, a także stare dokumenty, plany i mapy górnicze
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.