- Zaginieni górnicy znajdują się stosunkowo niedaleko od szybu, co gwarantuje dopływ powietrza - ocenia Jerzy Markowski, szef spółki Silesian Coal, ekpert górniczy z 14-letnim doświadczeniem w ratownictwie podziemnym.
- Ratownicy będą tak długo szli po zaginionych górników, aż do nich dotrą, znajdą, uratują. Trzeba mieć nadzieję! Istnieje duża różnica między techniką eksploatacji w kopalniach węgla i rud miedzi. W tych ostatnich, występują w komorach o wiele większe pustki, przestrzenie i przekroje wyrobisk, w których może poruszać się ciężki sprzęt.
Bardzo ważna informacja od dyrekcji kopalni jest taka, że sygnały wysyłane przez nadajniki w lampach górniczych pozwalają już zlokalizować poszukiwanych z dokładnością do kilkunastu metrów. Jest tam wprawdzie głęboko, 1100 m metrów pod ziemią, ale za sto stosunkowo niedaleko od szybu nr 11, co gwarantuje dopływ powietrza. Tam temperatura nie przekracza w tej chwili 30 stopni Celsjusza, w górnictwie węgla kamiennego byłoby to bardzo dużo, w kopalni miedzi to pewnego rodzaju norma. Zasypana pod ziemią hala wielkich maszyn i wyrobisko, gdzie znajdują się ratownicy, jest na tyle przestrzenne, że powietrze tam rotuje, jest. Mimo to do przebycia pozostało jeszcze kilkanaście metrów calizny, o której nic więcej nie wiemy - komentuje Jerzy Markowski katastrofę w kopalni Rudna po wstrząsie, w wyniku którego doszło do odcięcia górników i zasypania podziemnej hali remontowej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.