Sigmar Gabriel, reprezentujący SPD minister gospodarki Niemiec nieoczekiwanie zawetował we wtorek (8 listopada) wieczorem ważne porozumienie o realizacji planu klimatycznego, w którym Niemcy zobowiązały się zredukować emisje dwutlenku węgla aż o 55 proc. do 2030 r.
Jak podaje agencja Reutera, wskutek weta Gabriela niemożliwe będzie zawarcie na posiedzeniu rządu w środę zgody, której oczekiwało chadeckie skrzydło kanclerz Angeli Merkel.
Plan, o którym mowa, opisuje, w jaki sposób największa gospodarka Europy zamierza odchodzić od paliw kopalnych i zbliżyć się do ustanowionego na 2050 r. celu (redukcja emisji aż o 95 proc.!). Realizacja planu niemieckiego jest ważnym elementem wdrażania światowego porozumienia paryskiego COP21.
Jeszcze w poniedziałek (7 listopada) plan niemiecki zatwierdzili wszyscy pozostali ministrowie i w środę rząd miał go oficjalnie przyjąć, aby zdążyć przed szczytem klimatycznym w Maroku, w przyszłym tygodniu.
Tymczasem potężny niemiecki Przemysłowy Związek Zawodowy Górnictwa, Chemii i Energetyki, wspierany przez największą reprezentację pracodawców przemysłowych BDI, naciskał na zablokowanie decyzji. Zarzucano, że plan wprowadza dla zakładów przemysłowych opłaty, których celem jest likwidacja górnictwa i energetyki opartych na węglu brunatnym.
We wtorek wieczorem minister Gabriel i kanclerz Merkel dyskutowali, jak ostatecznie postąpić wobec węgla brunatnego w Niemczech. Nie wiadomo, czy i jakie warunki postawił Gabriel w rozmowie z koalicjantką. Nieoficjalnie mówi się, że przyszłość węgla brunatnego nie powinna być zagrożona przynajmniej do 2040 r.
Czołowi rządowi politycy i ich partie rozpoczynają właśnie walkę o względy elektoratu przed wyborami we wrześniu 2017 r. i wiadomo, że głos związkowców będzie odgrywał znaczącą rolę. W ostatnim czasie na tym tle dochodziło do sporych napięć między SPD i Chrześcijańską Demokracją.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.