Polska Grupa Górnicza od maja ograniczyła gotówkowy koszt produkcji węgla o 332,5 mln zł i zwiększyła dobową produkcję o 15 tys. ton, a średnia cena węgla z tej spółki wzrosła o 13,9 proc. - poinformował w piątek w Sejmie wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.
Odpowiadając na pytania poselskie wiceminister zdementował piątkowe informacje prasowe, mówiące o możliwej stracie PGG w tym roku, sięgającej nawet 1 mld zł. Tobiszowski przypomniał, że w biznesplanie spółki na 2016 r. zakładana jest strata. Przywołał jednak piątkowe oświadczenie zarządu PGG, w którym spółka zapewniła, że nie będzie ona tak wysoka.
Mówiąc o efektach restrukturyzacji PGG, która z początkiem maja przejęła 11 kopalń Kompanii Węglowej, wiceminister poinformował, że spółka zwiększyła poziom dobowej produkcji węgla z 82 tys. ton do 97 tys. ton oraz ograniczyła - jak mówił - "gotówkowy koszt produkcji węgla w odniesieniu do założeń planowanych w tym okresie o 332,5 mln zł". Zatrudnienie zmniejszyło się o 821 osób.
Grupa - jak podał Tobiszowski - zwiększyła też "poziom uzyskiwanej średniej ceny zbytu węgla" o 29 zł, z 209 zł na tonie w maju do 238 zł w październiku br., czyli o 13,9 proc. PGG "zaktywizowała działania handlowe poprzez sformułowanie nowej oferty handlowej i intensywne spotkania biznesowe bezpośrednio u odbiorców z sektora energetycznego, ciepłowniczego, przemysłowego" - wyliczał wiceminister, podkreślając rezygnację z pośredników i wdrożenie nowego systemu handlu.
- Pojawia się pytanie, komu zależy na tym, bo to nie jest przypadkiem, by opinii publicznej dostarczane były nieprawdziwe informacje na temat procesów naprawczych w polskim górnictwie (). Komu i czemu ma to służyć? Zapytam bardziej dosadnie - komu zależy na tym, żeby proces naprawczy polskiego górnictwa nie powiódł się? - mówił w Sejmie Tobiszowski, odnosząc się do piątkowej publikacji Rzeczpospolitej.
W piątkowym oświadczeniu, które odczytał w Sejmie wiceminister, zarząd PGG, która jest największym w Polsce producentem węgla, za nieprawdziwe uznał doniesienia prasowe, według których tegoroczna strata spółki może sięgnąć 1 mld zł. "
"W biznesplanie strata spółki na koniec bieżącego roku jest zakładana, jednak nie w tak dużej wysokości" - podała Grupa.
Przedstawiciele spółki nie podali wielkości prognozowanej straty, nie sprecyzowali też, o ile będzie ona wyższa od zakładanej w tegorocznym biznesplanie. W ubi. tygodniu wiceminister Tobiszowski poinformował, że po wrześniu br. odchylenie wyników PGG od założeń biznesplanu jest niewielkie i wynosi ok. 10-15 proc. Do końca września PGG miała 364 mln zł straty netto.
W piątkowym wywiadzie dla branżowego portalu nettg.pl prezes PGG Tomasz Rogala ocenił, że informacje o potencjalnych stratach sięgających 1 mld zł "nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości".
- Od samego początku powstania PGG zakładaliśmy, że w tym roku spółka będzie na minusie. To naturalne, ponieważ przejęliśmy kopalnie po praktycznie zbankrutowanej Kompanii Węglowej i proces restrukturyzacji, który zaczęliśmy, wymaga czasu. Jednak zakładana strata nie będzie tak duża jak napisano, nie wiem, skąd są te wyliczenia. Systematycznie poprawiamy podstawowe parametry techniczno-ekonomiczne i nadal podtrzymujemy prognozę, że na koniec przyszłego roku osiągniemy wynik zero plus. Proces restrukturyzacji jest trudny, ale odchylenia od biznesplanu nie są znaczące i nie dają żadnych podstaw do niepokoju - powiedział prezes.
PGG - jak podano w piątkowym oświadczeniu - znajduje się obecnie w fazie głębokiej restrukturyzacji, która jest procesem ciągłym. "W lipcu br. w miejsce dotychczasowych 11 zakładów powstały kopalnie zespolone, co pozwoliło m.in. na redukcję etatów kierowniczych i administracyjnych, lepsze wykorzystanie infrastruktury kopalń oraz efektywniejsze wykorzystanie złóż" - podała spółka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zobaczcie, co pisze wkurzony na maxa makoszowski pracownik :) Facebook / Zabrze dla każdego
nie mój drogi udana naprawa górnictwa oznacza nasze bezpieczeństwo energetyczne.
chyba najwiekszym wyzwaniem obecnie dla pisu jest likwidacja niektorych zakładów, trzeba i koniec do tego doprowadzic. To najprostsza droga do poprawy sytuacji na naszym rodzimym rynku.
Wiceminister nadal w kopalniach tworzy przechowalnie dla byłych i dziwi się, że ma stratę.
Zależy na tym podatnikom. Udana "naprawa" górnictwa będzie oznaczać kolejny kryzys za rok, i znowu "dokapitalizowanie" z państwowej kasy - jak to się łatwo mówi! Górnictwo w tej formie i na tę skalę nie ma sensu w obecnych realiach. Gdyby ktoś zaczął w Polsce hodować banany w szklarniach. Byłyby kiepskie i bardzo drogie, ale nasze! Wtedy by się zamknęło możliwość importu bo chronimy własną produkcję. Absurdalne? POPiS nie miał i nie ma odwagi nic zmienić.
Niestety ale odrabiamy w tym kraju straty po 8 latach rzadów platformy i psl i na to nie ma niesety rady. Wczesniejsza ekipa rozdawała pieniadze na prawo i lewo, dawała w gornictwie podwyzk i ikazała zatrudniac mnostwo nowych ludzi, teraz te decyzje dobijaja sektor. Gorników jest za duzo, kazdemu naleza sie dodatkowe swiadczenia i teraz jest kłopot. Dlatego potrzeba nam reform i ograniczen w sektorze gorniczym. Dlatego dobrze, ze Tobiszowski robi swoje.
moze wlasnie tego nam trzeba, zeby nasi zwiazkowcy i gornicy zobaczyli jak swietnie pracuje sie w takich zakladach jak silesia. Wtedy zaraz by pod sejmem palili opony, ze trzeba na nowo uczynic kopalnie panstwowymi.
Tobiszowski robi wszystko zeby górnictwo odratowac i chwała mu za to. Zagraniczny kapitał tylko czeka zeby wbic sie na nasz rynek i zabierac prace naszym górnikom.
To samo z DGP, informacje zewszły na psy, nic madrego Baca nie wymysla.
komu zalezy? No najbardziej niezadowolone sa zwiazki zawodowe, potem wysyłaja plotki do gazet i mamy takie smieszne info jak miliard zlotych straty, hehehehe kto im to psize, stazyści w rzeczpospolitej?