Do zatrudniania osadzonych w ramach rządowego Programu Pracy Więźniów zachęca bytomski areszt śledczy. Mógłby tam powstać mały zakład, warsztat lub drukarnia. Przedstawiciele aresztu przekonują, że dla firm to korzystna oferta, a dla osadzonych - możliwość resocjalizacji.
Ogłoszony w tym roku rządowy Program Pracy Więźniów zakłada przede wszystkim zbudowanie w latach 2016-2023 przy zakładach karnych i aresztach śledczych 40 hal przemysłowych, w których będą pracować więźniowie. Przewiduje również rozszerzenie zakresu możliwości nieodpłatnej pracy więźniów na rzecz samorządów oraz wprowadzenie większych ulg dla przedsiębiorców zatrudniających osadzonych.
Cytowany w komunikacie Urzędu Miejskiego w Bytomiu dyrektor bytomskiego Aresztu Śledczego, ppłk Grzegorz Kosiński podkreślił, że ze względów lokalizacyjnych przy areszcie nie powstanie duża hala produkcyjna, ale w jednym z wysokich pomieszczeń, o wymiarach 9x8 m, mógłby powstać np. zakład krawiecki, mała drukarnia lub warsztat montażu podzespołów elektronicznych. Na potrzeby zainteresowanego przedsiębiorcy areszt wyremontuje wnętrze.
Jak zaznaczono w informacji, dla przedsiębiorców jest to korzystna oferta. - Zatrudniając osadzonego odpłatnie przedsiębiorca może uzyskać zwrot z Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych w formie ryczałtu, w wysokości 20 proc. wartości wynagrodzenia (rząd zakłada, że niebawem ryczałt ten ma wzrosnąć do 40 proc.). Nie trzeba płacić również składek zdrowotnych, a przedsiębiorca nie musi podpisywać z każdym więźniem umowy cywilnoprawnej, jedynie jedno porozumienie o współpracy z dyrektorem jednostki penitencjarnej - czytamy.
Sami więźniowie - przekonuje z kolei rzecznik aresztu por. Artur Karkoszka - zazwyczaj są chętni do podjęcia pracy. - Szybciej im upływa czas, mogą zarobić, wysłać jakieś pieniądze do domu - mówił.
Dodał, że obecnie w pierwszej kolejności do pracy kierowani są dłużnicy alimentacyjni. - Podjęcie takiej pracy opłaca im się m.in. dlatego, że mają wówczas większe szanse na to, że sąd przychyli się do ich wniosku o zwolnienie warunkowe - tłumaczył.
W ocenie dyrektora aresztu podjęcie przez osadzonych pracy jest ważnym elementem ich resocjalizacji. - Nie bez powodu kieruje się ich do pracy w domach opieki, domach dziecka czy nawet hospicjach. W takich miejscach stykają się z cierpieniem, czują się potrzebni, zmieniają dotychczasowe podejście do życia. Bywają sytuacje, że więźniowie podczas takiej pracy dają się poznać z najlepszej strony, okazują się świetnymi fachowcami i zostają zatrudnieni po odbyciu kary - mówi Kosiński. Jednocześnie przypomina, że do pracy w domach opieki trafiają skazani odpowiednio dobrani m.in. pod kątem profilu psychologicznego.
Chętni przedsiębiorcy, którzy chcieliby nawiązać kontakt z aresztem mogą się zgłaszać do Działu Zatrudnienia Osadzonych (tel. 32 388 62 37). Przedsiębiorca powinien przedstawić numery NIP i REGON, zaświadczenia o niezaleganiu ze składkami ZUS i z podatkiem, a także wpis do Krajowego Rejestru Sądowego i Ewidencji Działalności Gospodarczej.
Położony w centrum miasta areszt śledczy jest częścią zabytkowego kompleksu sądowo-więziennego. Sąsiadujące ze sobą gmachy sądu i więzienia wzniesiono w latach 1858-62. Wówczas były to działki na zachodnich krańcach miasta, a współcześnie to fragment centrum, wydzielony placem T. Kościuszki i ul. Piekarską oraz ulicami Sądową, Wrocławską i Powstańców Warszawskich. Projektantem kompleksu z cegły w stylu neogotyckim był znany bytomski architekt miejski Paul Jackisch.
W areszcie może przebywać maksymalnie 359 osadzonych, w tym 306 w pawilonie penitencjarnym oraz 53 w oddziałach szpitalnych. Jednak obecnie, z powodu remontu, liczba więźniów może wynieść 189, z tego 136 mogą pomieścić oddziały mieszkalne pawilonu penitencjarnego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.