Czy polskie górnictwo może być rentowne przy obecnym poziomie obciążeń fiskalnych? Czy nierentowne kopalnie należy zamykać, czy zamrażać? Ilu inżynierów ze specjalnością górnictwo i geologia powinny kształcić polskie uczelnie? Na te i inne pytania próbowali odpowiedzieć uczestnicy Górniczego Forum Ekonomicznego, które zorganizowane zostało w Krakowie przez Wydział Górnictwa i Geoinżynierii oraz Katedrę Ekonomiki i Zarządzania w Przemyśle AGH.
O odkłamanie tez towarzyszących dyskusji o branży pokusił się Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, który wskazał, że wydobycie węgla na świecie utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie, który w ub.r. wyniósł 7 mld t. Prezes Olszowski wskazał również, że w czasie gdy w Polsce toczy się debata o konkurencyjności górnictwa, wydobycie paliw kopalnych na świecie jest cały czas dotowane.
- Produkcja węgla kamiennego i brunatnego w Niemczech w latach 1970-2015 dotowana była kwotą 538 mld USD. Do 2018 r., gdy w Niemczech zostanie zakończona likwidacja kopalń, w branżę wpompowanych zostanie jeszcze ok. 20 mld USD. Państwa G20 w latach 2013-2014 dołożyły do produkcji paliw kopalnych 440 mld USD, a sama Arabia Saudyjska wydaje na dotacje do wydobycie ropy naftowej 50 mld USD rocznie - wyliczał.
Janusz Olszowski wskazał również, że jednym z warunków determinującym funkcjonowanie górnictwa w Polsce jest weryfikacja (przynajmniej czasowa) polityki fiskalnej państwa, by dostosować poziom obciążeń do możliwości płatniczych branży. Ma to ogromne znaczenie przy niskich cenach węgla.
Na konieczność ograniczenia produkcji węgla energetycznego do poziomu odpowiadającemu jego zużyciu zwrócił uwagę były rektor AGH prof. Antoni Tajduś.
- Prognozy wskazują, że zużycie węgla energetycznego w najbliższych latach w Polsce nie będzie większe niż 50-52 mln t rocznie. W 2015 r. całkowite wydobycie węgla wyniosło 72,2 mln t, natomiast węgla energetycznego 61,1 mln t (w tym miałów 53,4 mln t, a węgli grubych i średnich 7,7 mln t). Z danych tych wynika, że przyszłe wydobycie węgla w Polsce powinno zostać ograniczone o 10-12 mln t, co wiąże się z wygaszeniem 11-12 kopalń - uważa prof. Tajduś.
Łączenie kopalń w większe organizmy profesor uważa za dobre rozwiązanie, sądzi jednak, że część kopalń, które mają zostać wygaszone, posiada duże zasoby. W związku z tym proponuje, aby je zamrozić, tak by w razie potrzeby lub lepszej koniunktury można było wrócić do eksploatacji. Pozostałe zakłady powinny być przeniesione do SRK. Zdaniem profesora, aby osiągnąć pożądane wskaźniki techniczno-ekonomiczne, a przede wszystkim zredukować poziom kosztów stałych, zatrudnienie w górnictwie należy obniżyć do poziomu 80 tys. osób. W jego opinii przy obecnych cenach węgla na rynkach światowych i kosztach wydobycia w polskich kopalniach eksport węgla energetycznego z Polski jest nieopłacalny. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku zgazowania węgla na powierzchni na potrzeby energetyki (zgazowanie podziemne jest na razie melodią przyszłości). Niskie ceny gazu i ropy naftowej powodują, że zgazowanie węgla jest w tej chwili ekonomicznie nieuzasadnione. Naukowiec wskazuje też, że niezwykle istotne jest, aby nastąpiła synchronizacja planów rozwoju i restrukturyzacji górnictwa i energetyki w perspektywie co najmniej 2030 r.
Nad losami górniczej nauki i kształceniem kadr zastanawiał się z kolei prof. Marek Cała, dziekan Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii AGH, który wskazał, że liczba studentów wydziału spada ustawicznie od 2013 r.
- W 2016 r. kształciliśmy 3100 studentów, w tym górnictwo i geologię wybrało 600 z nich. Niż demograficzny, ale też zła aura polityczna i gospodarcza wokół branży spowodowały, że podczas obecnej rekrutacji kierunek ten wybrało zaledwie 50 osób - informował.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.