Wbrew pozorom i różnym legendom miejskim, puszczanym w eter przez tzw. ekspertów, górnictwo wcale nie jest tą gałęzią przemysłowej działalności człowieka, która najwięcej ze wszystkich żłopie wodę. W tym względzie liderem jest... przemysł zbrojeniowy, depcze mu po piętach przemysł paliwo-energetyczny i rolnictwo.
Nie da się czegokolwiek wyprodukować bez (z)użycia wody. Przy produkcji jednego samochodu zużywa się 379 tys. litrów wody. By upiec bochenek chleba, trzeba zużyć 462 l, a produkcja kilograma wołowiny pochłania ponad 4 tys. l. wody. Do wytopu kilograma stali trzeba "tylkoˮ 300 l wody. Jednak rafinacja tony ropy naftowej wymaga zużycia 15 tys. l. KGHM SA, światowy producent miedzi, rocznie potrzebuje 20 mln m sześc. wody!
A ile potrzeba wody, by wydobyć tonę węgla kamiennego?
200 mln zł na odwadnianie
Najwięcej wody procesie pozyskiwania węgla kamiennego zużywa się do odkamieniania surowego urobku. Płuczki wodne są niebezpiecznymi odpadami. Składuje się w otwartych basenach, a często też "zwraca środowisku". Co kosztuje i nazywa się opłatą środowiskową. Zresztą gdy kopalnia jest już od dawna zamknięta, to za wodę też trzeba płacić. Kopalnię, czy pracuje, czy nie, trzeba odwadniać. Z raportu NIK wynika, że na odwadnianie nieczynnych kopalń wydaje się z budżetu państwa rocznie ok. 200 mln zł.
W Polskiej Grupie Górniczej mają do dyspozycji wodę dopływającą do kopalń, z ujęć własnych powierzchniowych i podziemnych, a gdy trzeba, to kupują ją od dostawców zewnętrznych.
- Odwodnienie kopalń jest warunkiem koniecznym dla prowadzenia eksploatacji węgla - wyjaśnia Aleksandra Wysocka-Siembiga, główny specjalista w PGG. - Mineralizacja wód dopływających do kopalń jest zróżnicowana, w kopalniach występują wody od słodkich po zasolone. Ilość i jakość wód dopływających do kopalń wynika m.in. z budowy geologicznej złoża, możliwości zasilania górotworu przez wody powierzchniowe. Ilość dopływających wód i ich jakość stanowią o możliwości ich zagospodarowania przez kopalnie...
I wylicza, co i ile kosztuje:
- W 2015 r. kopalnie wchodzące wówczas w skład KW SA odprowadziły do cieków powierzchniowych 43,5 mln m sześc. wody z odwodnienia kopalń. Spółka wniosła 32,7 mln zł tytułem opłat za szczególne korzystanie z wód.
Gdy kopalni brakuje wody
Te opłaty mają skomplikowaną strukturę. W skrócie: jest ona naliczana "za zawarty w wodach dołowych ładunek sumy chlorków i siarczanówˮ. Wody dołowe odprowadzane do cieków powierzchniowych to głównie wody, które z uwagi na swoją jakość (zasolenie) nie nadają się do wykorzystania przez kopalnie. Wody dołowe o lepszych parametrach wykorzystywane są do różnych celów na dole i powierzchni często po uprzednim uzdatnieniu.
Gdy kopalniom brakuje wody, to trzeba kupić od zewnętrznego dostawcy.
- Część zakładów pobiera wodę z ujęć powierzchniowych podziemnych, głównie studni głębinowych. W 2015 r. pobrano ok. 4,4 mln m sześc. wód, które przed ich wykorzystaniem podległy procesom uzdatniania. Z tytułu poboru wody z ujęć własnych poniesiono opłaty za szczególne korzystanie z wód w wysokości ok. 0,7 mln zł. W przypadku braku bądź niewystarczającej ilości wód pochodzących z własnych źródeł woda kupowana jest od dostawców zewnętrznych. W 2015 r. kupiono ok. 4,1 mln m sześc. wód, co kosztowało Kompanię ok. 16,1 mln zł - wyjaśnia Aleksandra Wysocka-Siembiga.
Podwyżki na horyzoncie
Problem w tym, że zapewne górnictwo będzie nie tylko potrzebowało więcej wody, ale i więcej za nią zapłaci, bo wzrosną jej ceny. Izba Gospodarcza Wodociągi Polskie alarmuje: "Zmiany stawek opłat za korzystanie ze środowiska przewidziane w procedowanym obecnie w szybkim trybie projekcie nowej ustawy Prawo wodne spowodują drastyczny wzrost kosztów działalności wszystkich przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, a w konsekwencji co najmniej kilkunastoprocentową podwyżkę stawek opłat za wodę...ˮ. Izba skupia się na indywidualnym odbiorcy i przewiduje, że ten po nowelizacji prawa zapłaci za wodę średnio o ok. 15-17 proc. więcej. Dlaczego jednak przemysł ma nie płacić, skoro jest większym odbiorcą od sumy tych indywidualnych? I będzie płacił więcej!
Choćby z tego tytułu, że zniesione zostanie zwolnienie z opłat za korzystanie z wody, z którego korzystają teraz elektrownie i elektrociepłownie. W ich przypadku opłata za wodę będzie nawet podwójna. Część z niej pokrywać będzie zużycie wody na potrzeby np. systemów chłodzenia w elektrowniach, a część ma być opłatą za odprowadzanie pochłodzeniowych ścieków na tzw. zewnątrz.
Zmiany w Prawie wodnym wynikają z ramowej dyrektywy wodnej Unii Europejskiej. Czyli są obligatoryjne. Z drugiej strony rząd chce dzięki podwyższonym opłatom pozyskać rocznie ok. 5 mld zł na (jak to oświadczyło Ministerstwo Środowiska) na regulowanie rzek śródlądowych i dróg wodnych oraz inwestycje, związane z bezpieczeństwem przeciwpowodziowym.
PS.
Dopiero w piątek (5 sierpnia) otrzymaliśmy odpowiedź z Ministerstwa Środowiska w rzeczonej wyżej sprawie: "Pragniemy podkreślić, że opłatą zmienną nie zostaną objęte odwodnienia zakładów górniczych, jak również zmianie nie ulegną opłaty związane z odprowadzaniem ścieków (w zakresie tej materii projekt ustawy Prawo wodne pozostaje bez zmian w stosunku do obecnego prawodawstwa obejmującego sektor wydobywania węgla)ˮ.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Po lekturze najnowszego projektu prawa wodnego z dnia 13 października, w szczególności art. 267 ust. 2 oraz po odpowiedzi Ministerstwa Środowiska które przytoczono w artykule jestem porażony kompetencją naszych urzędników skoro uważają, że górnictwo w Polsce to tylko górnictwo węgla kamiennego i brunatnego. Bo jak to inaczej wytłumaczyć jeżeli Ministerstwo zapewnia, że opłatą zmienną nie zostaną objęte odwodnienia zakładów górniczych a w projekcie mówi się tylko oo wydobywaniu węgla.
na tym zdjęciu woda z własnych zasobów KWK Ziemowit - tak bardzo chwalona, a prawda jest taka - woda ma smak - smak chloru! kokotki są często uszkodzone, ciśnienie jest takie że robią się zatory! ogólnie gdyby przed dystrybutorami zamontowali jaki filter np. Brita to można byłoby pić czystą wodę! natomiast w takim stanie to sukces porażki! zresztą tę samą wodę kopalnia sprzedaje jako pitną na pobliskie osiedla oczywiście o smaku chloru plus czajniki bezprzewodowe są zakamienione od tej lury
Dane GUS-u, Ochrona Środowiska 2015 zupełnie przeczą temu. Górnictwo głębinowe, odkrywkowe i elektrownie zużywają w Polsce 70% wody, rolnictwo 5,5%