Rosyjski korpus reaktora jądrowego o wadze 330 t upadł z wysokości kilku metrów na betonowy fundament w powstającej na Białorusi elektrowni atomowej. Do awarii doszło w Ostrowcu przy granicy z Litwą, 50 km od Wilna. Litwa ostrzega, że z powodu ciągłych naruszeń zasad bezpieczeństwa zagrożona jest cała Europa.
- Ciągle ostrzegałem, że ta budowa stulecia może zakończyć się katastrofą. Zresztą jak mogłoby być inaczej, skoro budową elektrowni atomowej zajmują się studenci? - w taki sposób zareagował na informację o upadku reaktora atomowego na budowie siłowni w Ostrowcu Jegor Fiedjuszyn, białoruski fizyk jądrowy i działacz społeczny, zastępca szefa białoruskiego stowarzyszenia społeczno-ekologicznego "Czernobyl", przedstawiciel ruchu "Uczeni za Białorusią bez atomu".
Trzeba zaczynać od zera?
- Jeżeli reaktor naprawdę spadł z wysokości, trzeba wszystko zaczynać od początku - podkreślił komentując zdarzenie dla Białoruskiej Prawdy.
Już od dwóch tygodni wokół budowy elektrowni atomowej na Białorusi, przy granicy z Litwą w Obwodzie Grodzieńskim, aż huczy od plotek, że 10 lipca z wysokości 2-4 metrów upadł montowany tam reaktor jądrowy o wadze 330 t.
Oczekiwanie na producentów z Rosji
Informację potwierdził działacz opozycji z Ostrowca Nikołaj Ułasewicz: - Dzisiaj dowiedziałem się, że upadek nastąpił nie z wysokości 2-4 m, ale z aż 10 m. Reaktor został poważnie uszkodzony - cytuje mieszkańca Ostrowca niezależny portal www.udf.by.
W Ostrowcu czekają na komisję producenta - specjalistów rosyjskich. Znany antyjądrowy działacz rosyjski Andriej Ażarowskij ocenił - jak podaje udf.by - że po upadku z takiej wysokości reaktor nie nadaje się do użytku.
Informację o awarii przez dwa tygodnie władze utajniały. Obecnie Ministerstwo Energetyki Białorusi ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza. Urzędnicy twierdzą, że "wyjaśniają sytuację".
Eksperyment - koszty nieznane
Jegor Fedjuszyn już we wcześniejszych wywiadach na niezależnych łamach zwracał uwagę, że bezpieczeństwo przyszłej białoruskiej elektrowni jądrowej jest mitem:
- Elektrownia AES-2006, która powstaje na Białorusi, nie przepracowała jeszcze nigdzie nawet roku w reżimie produkcyjnym, nie mówiąc o dłuższym okresie. Dla naszej elektrowni referencyjne powinny być bloki elektrowni w Leningradzie, Kaliningradzie i Nowoworoneżu, ale niepokoić musi fakt, że korpus naszego reaktora nie został wyprodukowany w doświadczonej Fabryce Iżorskiej, gdzie wytworzono korpusy reaktorów typu WWER 1200 dla Leningradu i Nowego Woroneża, ale w zakładach Atommasz w mieście Wołgodońsk w Obwodzie Rostowskim, gdzie konstruowanie podobonego obiektu odbyło się po raz pierwszy po ponad 20-letnim postoju fabryki i efekty nigdzie dotąd nie zostały jeszcze sprawdzone w praktyce. Niestety mamy tu do czynienia z eksperymentem, wraz z wszystkimi konsekwencjami dla bezpieczeństwa i bezawaryjności - stwierdził fizyk.
Awaria za awarią
Początkowo wieści o upadku reaktora przyjmowano z przymrużeniem oka jako miejską plotkę, bo w Ostrowcu w ciągu ostatnich kilku miesięcy doszło już do dwóch poważnych awarii i mało kto wierzył w trzecią w tak krótkim czasie.
W połowie kwietnia zawalił się świeżo wylany betonem mur oporowy przyszłego budynku sterowni, a na początku maja Ministerstwo Energetyki potwierdziło częściowo te doniesienia. Przyczyną miał być pośpiech z obawy o niedotrzymanie terminów. Kierownicy budowy kazali robotnikom zalać siatkę zbrojeniową większa ilością betonu, niż dopuszczają normy budowlane. Prawa fizyki okazały się jednak silniejsze. Pracowników wezwano na miejsce i polecono młotami pneumatycznymi rozbijać popęknaą konstrukcję, żeby później ponownie wypełnić ją betonem.
Litwa ostrzega: Europa w zagrożeniu
Na początku czerwca Departament Bezpieczeństwa Państwowego Litwy nabrał podejrzeń, że w Ostrowcu doszło do jeszcze jednej, znacznie poważniejszej katastrofy budowlanej. 5 czerwca Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy wezwało do siebie ambasadora Białorusi i wręczyło mu notę protestacyjną w związku z incydentem na budowie elektrowni atomowej - wylicza białoruski portal udf.by.
W połowie czerwca prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė na spotkaniu z komisarz UE Elżbietą Bieńskowską oceniała, że "pogwałcenia zasad bezpieczeństwa atomowego w sąsiedztwie UE stanowi bardzo poważne zagrożenie nie tylko dla Litwy, ale i całej Europy". Białoruska elektrownia atomowa nie spełnia zdaniem Litwy międzynarodowych standardów. Rząd białoruski nie przedstawił dotąd wymaganych prawnie informacji na temat powstającej siłowni, jej wpływu na środowisko, atestów bezpieczeństwa, a nadto nie dopuszcza na miejsce budowy obserwatorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.