Co wspólnego mają ze sobą wynalazca kremu Nivea lub twórca hymnu Cesarstwa Japonii z jedenastoma laureatami Nagrody Nobla czy kompozytorem muzyki do filmów Francisa Forda Coppoli? Odpowiedzi udziela wystawa pt. "Silesius", której wernisaż odbył się w połowie czerwca w stolicy Unii Europejskiej: ludzie ci byli Ślązakami. Ich sylwetkami postanowili zaciekawić Europejczyków działacze Związku Górnośląskiego, a w ulokowaniu wystawy w jednej z największych sal wystawienniczych Parlamentu Europejskiego dopomógł Marek Plura, europoseł i orędownik kultury śląskiej oraz języka.
- Siłą Śląska jest jego otwartość - podkreślał w imieniu władz samorządowych województwa śląskiego Henryk Mercik podczas uroczystego otwarcia wystawy, a Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego, dodawał: - "Silesius" ma promować nasz region w Europie poprzez postaci, które działały przez dziesięć wieków dla dobra naszej małej ojczyzny. Są to artyści, politycy, sportowcy, naukowcy, społecznicy czy przemysłowcy. Na przykład Oskar Troplowitz. Wszyscy na całym świecie używają tego, co wynalazł, czyli pasty do zębów, mydła i kremu Nivea, ale tylko nieliczni wiedzą, że był on Ślązakiem z Gliwic! - objaśniał szef ZG.
Twórcy wystawy inspirowali się książką prof. Joanny Rostropowicz pt. "Ślązacy od czasów najdawniejszych do współczesności", zawierającej życiorysy trzystu wybitnych postaci. Ekspozycja złożona z plansz trójwymiarowych, rzeźb i obrazów nie pomieściłaby ich w komplecie, wyboru dokonała więc regionalistka i wiceprezes Związku Górnośląskiego Łucja Staniczkowa.
Postaci prezentują różnorodność dziedzin: od piłkarza Ernesta Wilimowskiego przez kompozytorów Wojciecha Kilara, Henryka Mikołaja Góreckiego czy zapomnianego twórcę hymnu Japonii Franza Eckerta, sławnego poetę niemieckiego romantyzmu spod Raciborza Josepha von Eichendorffa, filozofa Witelona, świętego katolickiego Jacka Odrowąża czy pochodzącego z Toszka Ludwiga Guttmanna - pomysłodawcę igrzysk paraolimpijskich.
Widzów w Brukseli zachwycało śląskie rękodzieło i rzeźby z węgla, wśród których furorę zrobił posążek siusiającego chłopca - Manneken Pis - symbol Brukseli. Gościom podarowano na wernisażu pamiątkowe filiżanki z bogucickiej porcelany, poczęstowano też słodkimi michałkami z siemianowickich zakładów przemysłu cukierniczego Hanka. Do skosztowania był nawet obiad ze śląską roladą i modrą kapustą oraz pachnące wypieki, przywiezione specjalnie przez piekarzy z Rybnika.
- Myślę, że Europejczycy zrozumieją Ślązaków. W Europie nie ma aż takiego stereotypu, jaki pokutuje w Polsce, że Śląsk to brudne, zaniedbane tereny. To piękny, zielony region, z odnowionymi zabytkami i ludźmi kochającymi swoje tradycje, dumnymi z tego, że go zamieszkują - ocenia Halina Bieda, dyrektor Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach Śl., która dodaje, że wystawa pokazuje region dużo bogatszy i większy niż ten ograniczony do Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Obejmuje Śląsk Górny, Dolny, a także Morawski w rozmaitych odmianach.
Ekspozycja "Silesius" po kilku dniach prezentacji w Brukseli wróci do kraju i będzie pokazywana w śląskich miastach, a we wrześniu tego roku zostanie zaprezentowana w Katowicach.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.