Choć nikt nie podważa faktu, że linia energetyczna najwyższych napięć 400 kV musi powstać, by wyprowadzić prąd z bloku elektrowni w Kozienicach, trwa dyskusja co do jej przebiegu. O rozsądek i szukanie pozytywnych rozwiązań apelowali we wtorek (21 czerwca) uczestnicy posiedzenia sejmowej komisji ds energii.
Linia energetyczna najwyższych napięć 400 kV Kozienice - Ołtarzew ma posłużyć do wyprowadzenia mocy z budowanego największego w Polsce bloku energetycznego 1070 MW w elektrowni w Kozienicach. Dostarczy ona energię nie tylko do rozrastającej się aglomeracji warszawskiej i samej Warszawy, ale też centralnego i północnowschodniego regionu Polski, sumie dla kilku milionów ludzi
Nowy blok węglowy w Kozienicach ma zostać oddany do użytku w drugiej połowie 2017 r. Inwestycja jest warta 6,4 mld zł. W tym tygodniu PSE podały, że by zapewnić w Polsce bezpieczne dostawy energii, trzeba terminowo oddać wszystkie budowane i planowane bloki energetyczne, a do tego utrzymać eksploatację istniejących źródeł o mocy w sumie ok. 5,8 GW.
Linia ma postać do 2019 r. i będzie wyposażona w światłowody; oprócz tego, że przyczyni się - co podkreśla jej inwestor, Polskie Sieci Elektroenergetyczne - do poprawy bezpieczeństwa i niezawodności pracy Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE), zamknie też od strony południowo - zachodniej tzw. pierścień energetyczny wokół Warszawy.
W maju PSE zaprezentowały wyniki tzw. analizy wielokryterialnej pięciu wariantów korytarzy dla budowy linii 400 kV. Grupa robocza, której ekspertem był prof. Andrzej Kraszewski z Politechniki Warszawskiej wskazała, że najlepszy do realizacji inwestycji i najlepiej uwzględniający interesy społeczne i środowiskowe będzie przebieg wzdłuż autostrady A2 i drogi krajowej nr 50. Jak mówił we wtorek Kraszewski, który pracował przy wytyczaniu wielu lokalizacji m.in. dla południowej obwodnicy Warszawy, ta - dotycząca przebiegu linii 400 kV - należy do najtrudniejszych przypadków. - Tam jest bardzo wiele obszarów miejskich, rezydencjalnych a jednocześnie te obszary są bardzo cenne przyrodniczo i krajobrazowo. Ale linia z bloku musi być wyprowadzona(...). Ta niewdzięczna robota musiała być zrobiona - mówił.
Przeciwko budowie linii w tej lokalizacji protestują mieszkańcy m.in. gmin Wiskitki, Baranów, Mszczonów, Pniewy oraz miasta Żyrardów. Ich zdaniem linia będzie stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzi, mieć negatywny wpływ na jakość wody z pobliskich ujęć, przyczyni się też do wycięcia lasów. Protestujący podkreślają, że z powodu bliskości linii na wartości stracą znajdujące się w pobliżu nieruchomości. We wtorek przedstawiciele zainteresowanych samorządów uczestniczyli w posiedzeniu sejmowej komisji energii. Podważyli wartość analizy wielowariantowej, która jak - mówili - nie była konsultowana z mieszkańcami tych gmin. Do tego - zarzucali - jest niezgodna z planem zagospodarowania przestrzennego, przez co działa wbrew prawu.
Przeciw takiego postawieniu sprawy protestował obecny na posiedzeniu komisji pełnomocnik rządu ds strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. - To nadużywanie słów - powiedział. Przypomniał, że istnieje specjalna ustawa regulująca budowę linii przesyłowych wysokiego napięcia. Na jej podstawie, enumeratywnie wymienione linie mogą być budowane z pominięciem obowiązujacych planów zagospodarowania przestrzennego. "To co robią PSE, to jest próba, którą państwo sabotujecie".
Jak mówił, PSE zależy na przeprowadzenia tej inwestycji "z waszym udziałem, a nie wbrew wam".
- Ta spółka to operator krajowego systemu energetycznego i jest odpowiedzialny za to co dzieje się w całym kraju. Ma swoje obowiązki i musi je wypełnić - podkreślił Naimski. Zaapelował, by samorządowcy podjęli rozmowy z inwestorem i wykonawcą. - Oni są otwarci na te rozmowy, spotkacie się ze strony inwestora i wykonawcy ze zrozumieniem bardzo wielu bolących was kwestii (...) potrzebne są konkretne, poważne rozmowy pomiędzy władzami samorządowymi, a inwestorem - dodał.
Pełnomocnik dodał też, że podczas spotkania z przedstawicielami strony społecznej, które odbyło się 6 czerwca zdecydowano o powołanie zespołu w skład którego weszli naukowcy i planiści - praktycy, którzy ocenią analizę wielokryterialną. Jak mówił, zespół ma wydać opinię do 5 lipca i zostanie ona wzięta pod uwagę przy ustalaniu ostatecznego przebiegu trasy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Dlaczego pomija się we wszystkich notatkach z protestów ispotkań gminy Warkę iChynów .My też tam byliśmy i protestujemy przeciwko zmianie przebiegu tej linni Wciśnięto linni w gminy sadownicz gdzie jedynym żródłem utrzymania rodzin jest gospodarstwo Chcą zniszczyć bezpowrotnie sady które sadziliśmy za unijne pieniądze i na kredyty aby dorównać europie .Teraz przejadą spychami zrównają nas z ziemią i wyślą żebrać na ulice Linni ta miała iść przez łąki i niużytki z dala od gminy Warki a teraz przecina ją w najszerszym miejscu przez uprawy wieloletnie czyli sady -iTO JEST INTERES SPOŁECZNY ciekawe czyj-chyba ministra NAIMSKIEGO BO NAPEWNO NIE SADOWNIKÓW Z WARKI I CHYNOWA