Konflikt rządu z Komisją Europejską może mieć negatywne konsekwencje dla polskiej gospodarki, zwłaszcza, jeśli będzie się przedłużał - przyznają zgodnie pytani przez PAP ekonomiści.
W środę (1 czerwca) Komisja Europejska wysłała do polskich władz opinię ws. stanu praworządności. Poinformował o tym wiceszef KE Frans Timmermans. Powód to brak rozwiązania kryzysu wokół TK.
Opinia podsumowuje prowadzony od 13 stycznia dialog KE z polskim rządem na temat sytuacji wokół Trybunału. To pierwszy etap prowadzonej wobec Polski procedury ochrony praworządności. Treść opinii jest poufna. Jak twierdzą unijne źródła, jest ona krytyczna i stwierdza, że istnieje systemowe zagrożenie dla rządów prawa w Polsce.
Było to dwa tygodnie po tym, jak Agencja Moody's utrzymała rating polskiego długu na poziomie A2/P-1, ale jednocześnie zmieniła perspektywę ratingu ze stabilnej na negatywną. Wśród przyczyn takiej oceny agencja wymieniła m.in. fiskalne ryzyka związane ze znaczącym wzrostem w bieżących wydatkach, jak również rządową intencję obniżenia wieku emerytalnego.
Czy zaostrzający się spór polskiego rządu z KE może być kolejną z przesłanek podtrzymania w przyszłości negatywnej perspektywy, albo nawet obniżki ratingu? PAP zapytała kilku ekonomistów, jak spór rządu z Komisją może przełożyć się na stan polskiej gospodarki i polskich finansów.
Ekonomista z Instytutu Badań nad Gospodarka Rynkową i były prezes GUS Bogdan Wyżnikiewicz zwraca uwagę, że jeśli spór ten będzie się utrzymywał, na gospodarkę "mogą zacząć działać miękkie, niemierzalne czynniki negatywne".
- Jeśli jakiś koncern będzie miał do wyboru inwestycję np., w Czechach i u nas, to przy zbliżonych warunkach może zaważyć właśnie ta sytuacja - podkreślił ekspert.
Jego zdaniem także urzędnicy unijni mogą w obecnej sytuacji mniej przychylnie patrzeć na polskie projekty i wnioski. To z kolei może przełożyć się na naszą sytuacje finansową.
- Będzie jak na rysunku, który widziałem: premier Beata Szydło ściąga flagę unijną, a z tyłu jakaś ręka zabiera worek euro - zwraca uwagę Wyżnikiewicz.
Przyznaje jednak, że na razie "te nieekonomiczne aspekty są równoważone przez dobre wyniki gospodarki".
Prof. Leokadia Oręziak z SGH uważa, że w krótkim okresie konflikt rządu z KE nie musi przekładać się na gospodarkę, ale jeśli będzie trwał, konsekwencje będą większe.
- Będzie to rzutowało na obraz Polski jako kraju mniej wiarygodnego i nie będzie stwarzać klimatu do tego, żeby Polska mogła pozyskiwać pieniądze na rynkach - zaznaczyła ekonomistka.
Jej zdaniem nie da się też wykluczyć obniżenia ratingów, choć dane gospodarcze są dobre.
- Ale każdy przedłużający się konflikt nieuchronne rzutuje na ocenę kraju, jako nie radzącego sobie z problemami - podkreśliła.
Zdaniem prof. Oręziak "dla inwestorów to nie jest bez znaczenia, bo wolą oni wchodzić do krajów, w których nie toczą się wielkie konflikty, a raczej panuje spokój".
- Trzeba mieć nadzieję, że może się to jakoś rozwiąże, chociaż na razie nie wygląda na to - dodała.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.