Wiceminister energii, sekretarz stanu Grzegorz Tobiszowski zapowiedział podczas spotkania z przedstawicielami węgla brunatnego w środę (17 lutego), że rząd dokona rewizji założeń Polityki Energetycznej Polski, która praktycznie ruguje węgiel brunatny z krajowego miksu energetycznego po 2050 r.
O ministerialnej deklaracji na korzyść węgla brunatnego poinformował w czwartek (18 lutego) na konferencji "200 lat państwowego górnictwa w Polsce" w Kielcach Stanisław Żuk, prezes zarządu Związku Pracodawców PPWB - były wieloletni dyrektor kopalni węgla brunatnego Turów w Bogatyni, obecnie wiceprezes ds. wydobycia w PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA w Bełchatowie oraz wiceprzewodniczący Zespołu Trójstronnego ds. Branży Węgla Brunatnego przy Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Przypomnijmy, że w ocenie analityków Krajowej Agencji Poszanowania Energii w najbliższych latach istotnie zmaleć ma udział i produkcja energii z węgla brunatnego (gdy węgiel kamienny zmniejszy wprawdzie swą rolę z obecnych ok. 48 proc. do 33 proc. w 2050 r., lecz nie zmaleje w praktyce produkowana z czarnego paliwa ilość elektryczności - 73 TWh rocznie). Węgiel brunatny ma dziś ok. 33-procentowy udział w miksie, tymczasem prognoza KAPE przezwiduje nieuruchamianie nowych odkrywek. Udział energii z tego paliwa spadnie więc do symblolicznych kilku procent. A deficyt ma zostać uzupełniony z OZE, gazu i atomu.
- Nie boję się tego powiedzieć: dla mnie takie prognozy a ich autorzy przypominają wróżbitów lub wizjonerów oderwanych zupełnie od rzeczywistości - ocenił w Kielcach Stanisław Żuk.
Przestrzegł jednocześnie, że policzone są dni funkcjonowania dzisiejszych kopalń węgla brunatnego: bez nowych inwestycji w złoża Bełchatów zakończy eksploatację w 2038 r., Turów w 2044 r., Adamów już za 3 lata - w 2018 r. a Konin w 2030 r.
Zamknięcie tych kopalń oznacza też wyrok śmierci dla współpracujących z nimi elektrowni. Okazuje się tymczasem, że węgiel brunatny jest najbardziej konkurencyjnym paliwem:
- Pracujący od 2010 r. nowy blok energetyczny w Bełchatowie o mocy 850 MW wytwarza dziś absolutnie najtańszą elektryczność w Polsce - wyliczał prezes Żuk (po cenie wytworzenia jednego gigadżula na poziomie nieco ponad 6 zł).
Przestawiciel węgla brunatnego akcentował, że Niemcy, których energetyka uchodzi powszechnie za dużo "czystszą" od polskiej, w rzeczywistości spalają... ponaddwukrotnie więcej węgla kamiennego i brunatnego niż w naszym kraju.
Wśród dylematów i zagrożeń dla węgla brunatnego Stanisław Żuk wymienił m.in. sposób wdrażania polityki klimatycznej oraz obstrukcję polityczno-społeczną w uzgodnieniach co do uruchamiania nowych odkrywek. Obecnie w Polsce prowadzone są dwa postępowania koncesyjne na węgiel brunatny: Złoczew-Bełchatów i Gubin-Brody.
- O ile w pierwszym przypadku samorząd i mieszkańcy chcą nowej kopalni i nie mamy żadnych problemów, o tyle w Gubinie doświadczamy bardzo silnego sprzeciwu, który stymulowany jest przez grupę zorganizowanych osób, skutecznie manipulujących społecznością lokalną. Paradoks polega na tym, że w Gubinie bieda aż piszczy, występuje wysokie bezrobocie a świadomość społeczna jest na niskim poziomie. Mimo iż plan eksploatacji popiera tam administracja rządowa, samorząd wojewódzki i powiatowy, opór wójta może okazać się przeszkodą nie do przeskoczenia. Zrobimy jednak wszystko, by doprowadzić do szczęśliwego końca oba projekty wydobywcze - zapowiedział w rozmowie z Trybuną Górniczą wiceprezes PGE Stanisław Żuk.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.