Czy grozi Polsce gwałtowny spadek produkcji kruszyw, jaki obserwuje się w Europie Zachodniej? Myślę, że nie. Po prostu mamy jeszcze w kraju za dużo do zbudowania - mówił podczas kieleckiej konferencji "200 lat państwowego górnictwa w Polsce" prof. Wiesław Kozioł z AGH, specjalista w zakresie górnictwa i geologii inżynierskiej górnictwa odkrywkowego i ochrony środowiska w górnictwie.
Prof. Kozioł - prelegent porannej sesji zwracał uwagę, że - inaczej niż w kraju - rynkowe światowe ceny kruszyw budowlanych potrafią osiągać wartości 50-60 dol. za tonę, czyli bywają nawet droższe od węgla. Podczas gdy na zachodzie Europy większość produkcji stanowią tzw. kruszywa łamane (skalne), w Polsce dominują żwirowo-piaskowe (65-70 proc.), bo wynika to z naszej specyfiki geologicznej.
- Dostrzegam kilka zagrożeń dla polskich kruszyw, a pierwszym jest z pewnością pogarszanie się ich jakości - prof. Kozioł referował wyniki swych 8-letnich badań, z których wynika, że co prawda wzrasta w wydobyciu krajowych udział piasku, ale jego jakość ze względu na przydatność w budownictwie niestety spada.
Wynika to m.in. z wyczerpywania złóż. Na przykład zasoby kruszyw w województwie opolskim wystarczą jeszcze tylko na 11 lat a w jeszcze gorszej sytuacji jest Śląsk (9 lat wydobycia).
Zdaniem profesora krajowa produkcja kruszyw żwirowo-piaskowych obniża się w ostatnich latach bardziej, niż się tego spodziewano:
- Mamy 9,5 tys. złóż z czynnymi koncesjami, ale w ponad jednej trzeciej z nich przez ostatni rok nie wydobyto ani jednej tony! - zwracał uwagę prelegent, dodając, że większość polskich kopalń wydobywa do 40 tys. t surowca rocznie a zakłady o produkcji do 100 tys. t działają właściwie wyłącznie na potrzeby lokalne.
Tylko 5 proc. polskich kopalń piasku działa na dużym ogólnokrajowym rynku.
Ostatnio Włochy, Irlandię i Portugalię nawiedził gwałtowny spadek produkcji, sięgający 60-80 proc. rok do roku.
- Jest to klęska tamtejszych producentów, pojawia się więc pytanie, czy i nasze kruszywa czeka podobny los? - pytał prof. Kozioł. - Nie! Ponieważ a szczęście mamy jeszcze dużo do zbudowania w kraju!
Okazuje się, że pod względem wielu wskaźników, które przekładają się na popyt kruszyw budowlanych, Polska zdecydowanie odstaje od państw Zachodu. Na przykład współczynnik długość dróg na kilometr kwadratowy powierzchni kraju wynosi u nas tylko 10 km (i w 2030 r. zgodnie z prognozami rządu ma wzrosnąć do 15 km). Tymczasem w Niemczech 33-36 km, a w Austrii i Włoszech ponad dwukrotnie więcej niż w Polsce.
Kruszyw potrzebują nie tylko drogi, ale i budowy elektrowni i domów mieszkalnych.
- Na tysiąc mieszkańców mamy w kraju 360 mieszkań. Większy wskaźnik ma w tym zakresie nawet Rosja! - akcentował prelegent, dodając, że na szczęście w przypadku kruszyw import nie stanowi dla polskich kopalń żadnego zagrożenia.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.