Sejmowa komisja finansów publicznych pozytywnie zaopiniowała we wtorek wszystkich czterech kandydatów na członków Rady Polityki Pieniężnej zgłoszonych przez kluby PiS, PO, Nowoczesnej i PSL.
Przez prawie trzy godziny we wtorek (12 stycznia) sejmowa komisja finansów publicznych przesłuchiwała kandydatów do RPP zgłoszonych przez posłów.
Pozytywne opinie komisji uzyskali wszyscy kandydaci: zgłoszeni przez PiS prof. Grażyna Ancyparowicz z Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej i Eryk Łon z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu; wskazany przez PO prof. Cezary Wójcik z SGH; zgłoszony przez Nowoczesną i PSL prof. Stanisław Gomułka.
Posłowie pytali m.in. o poglądy na temat przystąpienia Polski do strefy euro, a wcześniej do systemu ERM II, kiedy waluta jest sztywno związana z euro; o politykę pieniężną; niezależność banku centralnego; wyzwania stojące przed RPP; rezerwy walutowe banku centralnego; wprowadzenie nowego podatku bankowego; czy poziom inflacji.
Kandydaci byli zgodni, że w obecnej chwili temat przyjęcia przez Polskę wspólnej waluty nie istnieje.
Według Wójcika polityka pieniężna nie może być zamknięta w doktrynie ekonomicznej, powinna być elastyczna. - Ostatecznie celem działania RPP jest nie tylko niska inflacja, ale dobrobyt Polaków - zaznaczył. Dodał, że RPP ma skupiać się na zapewnieniu stabilności cen oraz wspieraniu polityki rządu, jeżeli nie koliduje to z tym pierwszym celem.
Wójcik uważa, że przyjęte przez rząd założenie, iż w tym roku inflacja wyniesie 1,7 proc. jest optymistyczne. - Wydaje mi się, że inflacja w Polsce będzie znacznie niższa i istnieje w Polsce przestrzeń do niewielkiej obniżki stóp procentowych, zwłaszcza na początku roku - powiedział.
Kandydat ocenił, że rezerwy walutowe NBP są dość duże, Polska jest więc bezpieczna, jeśli chodzi o podatność na kryzys. Zwrócił uwagę, że utrzymywanie wysokich rezerw walutowych jest kosztowne. Są one bowiem "inwestowane" w papiery Stanów Zjednoczonych, czy strefy euro, które są bardzo nisko oprocentowane.
- Z drugiej strony ich celem jest to, żeby zabezpieczać wymienialność polskiej waluty, żeby chronić polskiego złotego przed potencjalnymi atakami spekulacyjnymi. W tym sensie dobrze, że są utrzymywane, powinny być utrzymywane - mówił. Według niego dyskusja na temat wykorzystania rezerw w inny sposób mogłaby mieć miejsce, kiedy Polska weszłaby do strefy euro, co nie jest w tej chwili realną opcją.
Natomiast Eryk Łon mówił, że od samego początku był sceptyczny wobec pomysłu wejścia Polski do strefy euro. Za wzór Łon wskazał politykę banków centralnych Czech i Węgier, które bronią swojej niezależności oraz swoich walut. Według niego można pomyśleć o wprowadzeniu klauzuli wyłączenia Polski ze strefy euro, z której korzystają np. Wielka Brytania i Dania.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.