LANIE ZA OPALANIE
Górnicy mogą być wkrótce w poważnym niebezpieczeństwie! Nie, nie z powodu ekonomii, globalnego ocieplenia oraz indolencji tego i owego rządzącego, lecz z powodu orientalnych imigrantów. Nie, nie dlatego, że tu przyjdą i zrobią górnikom jakąś krzywdę (na przykład: wygryzą z roboty), lecz dlatego, że w naszym dotąd i tak wystarczająco ksenofobicznym społeczeństwie, poziom ksenofobii jeszcze wzrósł - choć wydaje się to prawie niemożliwe. Co to ma do górników? Proszę się nie denerwować i cierpliwie czytać dalej, a wszystko się na koniec wyjaśni.
Być w Polsce pod jakimś względem nieco innym, niż cała tzw. średnia dość jednobarwnego społeczeństwa, posiadającego ugruntowane przekonania co do lepszości białego, heteroseksualnego Polaka-katolika, kibicującego narodowej reprezentacji w piłce kopanej, nad całą resztą, jest rodzajem dopustu lub aktem odwagi. W ostatnich miesiącach ten stan rzeczy wzmocniony został przez doniesienia prasowe o eksodusie setek tysięcy uciekinierów z krajów orientu. I choć ta cała ludzka mieszanina nieszczęść i nadziei przewala się z dala od naszej "wsi spokojnej", to na wszelki wypadek ten i ów, na zapas, zaczął utwardzać swe chrześcijańskie sumienie. Bo z tymi sumieniami i tym co na nie wpływa, jest jak z klejami wieloskładnikowymi: każdy ze składników z osobna jest miękki, ale połączone dają substancję twardszą od skały.
Niektóre nasze media, a w szczególności internet, co nieco składników utwardzających dodały, pokazując co "smaczniejsze" epizody, mające udowodnić, iż zmierza w naszym kierunku banda brudnych, niewdzięcznych nierobów i "młodych, silnych mężczyzn" o krwiożerczych instynktach. Gdy okazało się, że kilka tysięcy spośród nich - albo i kilkanaście — może trafić do naszej "wsi spokojnej, wsi wesołej", no to szlag trafił część mieszkańców i strach ich owionął. Strach, bo obcy, to wróg, a wroga bać się trzeba i nienawidzić go! Ponieważ ta niebezpieczna masa obcych na razie nie napłynęła, no to krewcy, samozwańczy obrońcy spokoju naszej "wsi spokojnej, wsi wesołej" zajęli się tym, co na miejscu. Od dawna uznali, że same hasła na murach - w rodzaju "Żydy do gazu" - są bronią zbyt słabą, więc przeszli do czynów. Właściwie przeszli już do nich dawno i w różnych miejscach. A to w Białymstoku, a to w Łodzi, a to w Warszawie jakiemuś kolorowemu skutecznie przygrzmocili. W Siemianowicach dzielni kibice rozpędzili piknik śląskich Romów, choć byli wśród nich także kibice tej samej drużyny. Oczywiście zawsze zagrożeni są geje i to bez względu na kolor skóry. Ale w świętym zapale cywilizacyjnej wojny, w Szczecinie, ostro oberwało się jednemu muzykowi, który - z tego co wiem - ani gej ani z orientu. Ma tylko pecha mieć nieco więcej pigmentu w skórze. No i oberwał, bo podobny do tych "zdrowych, młodych mężczyzn", co to zmierzają w naszą stronę, by nas okraść, zabić i zgwałcić.
W tej sytuacji przed widmem plajty mogą stanąć wszystkie solaria, producenci i dystrybutorzy kremów samoopalających, biura podróży oferujące słoneczne plaże. Zyskać mogą producenci jasnego pudru i farb do włosów na kolor blond. Natomiast w wielkim niebezpieczeństwie są górnicy, którym pył węglowy wżera się w skórę. Już dawno temu, pewien mój znajomy - jak się to mówi na Śląsku: "z Polski" - zapytał mnie, dlaczego u nas tylu mężczyzn maluje sobie powieki. Musiałem mu wyjaśnić co i jak. Ale boję się, że takie wyjaśnienia mogą nie wystarczyć krewkim obrońcom czystości rasy, seksu i wyznania w naszej "wsi spokojnej, wsi wesołej". Bo na ogół oni swoje wiedzą i byle kto nie zabełta im błękitu w głowie...
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU
PRZERWA NA REKLAMĘ
Dla zmęczonych: niespodziewanie odrywam od wszelkich zajęć. Mogę też nagle przerwać każdą pracę. Zamówienia kierować pod "usłużny".
Sprzedam willę bez ogródek, ale za to z własnym podwórkiem. Czekam na poważne oferty.
Uwaga właściciele lokali gastronomicznych wyższych kategorii! Bezpłatnie zjadam resztki z talerzy i wypijam resztki z kieliszków. Propozycje przyjmuję wedle wykwintności jadłospisu. W piątki tylko restauracje z daniami jarskimi. W dniach świąt żydowskich restauracje koszerne. W wigilię, rybne.
Panowie pozbawieni dobrego słuchu i głosu oraz muzycznej pamięci! Zastąpię każdego w gwizdaniu i śpiewaniu przy goleniu. Mam bogaty repertuar przebojów disco polo, piosenek biesiadnych i światowych szlagierów. Świadczę też zastępstwa gospodyniom domowym, które lubią ale nie potrafią śpiewać podczas gotowania.
Wczoraj w godzinach wieczornych na rynku w pobliżu urzędu straciłem chęć do życia. Uczciwy znalazca proszony jest o oddanie w/w za stosowną gratyfikacją. Przestrzegam, że nieoddanie będzie skutkowało podobną utratą.
HIGH SOCIETY
to nowa rubryczka, w której znajdą się anegdoty o znanych postaciach ze świata sztuki, biznesu i polityki. Krótko mówiąc: RUBRYCZKA CELEBRYCKA.
Wielki kompozytor Johannes Brahms został poproszony o autograf przez córkę nie mniej wielkiego Jana Straussa. Na swojej fotografii nakreślił nuty pierwszych taktów walca "Nad pięknym, modrym Dunajem", a potem dopisał: "Niestety, nie moje! Brahms"
BOJTLIK Z FRASZKAMI
A w nim niezwykle finezyjna zabawa wieloznacznością słowa "znosić" - bo dziś wiele musimy znieść.
Niekonsekwencje
Stanisław Jerzy Lec
Ja nie znoszę kurzych jaj
I dlatego właśnie je znoszę.
Gdybym je znosił - (kury w strajk)
Nie zniósłbym ich. No proszę.
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego w żadnym oknie w Wąchocku nie ma szyb?
Bo sołtys buduje szybowiec...
KÓNSKI Z BELE KÓND
Ach te przyzwyczajenia!
Dwóch recydywistów opuściło więzienie. Za bramą jeden pyta:
- No to co? Bierzemy taksówkę?
- Jeśli masz komu opchnąć, to bierzemy - odpowiada drugi.
W piekarni
- Czy jest świeży chleb?
- Nie, jest tylko wczorajszy.
- A kiedy będzie dzisiejszy?
- Dzisiejszy będzie jutro...
Będzie pogoda, jak nie poleje z nieba woda
Pewien góral w odległym zakątku Beskidów miał sławę znakomitego przepowiadacza pogody. Jego prognozy sprawdzały się znakomicie, a sława rosła. Wkrótce z usług korzystali już nie tylko sąsiedzi, lecz przybywali też ludzie z dalsza. Razu pewnego przyjechała grupka turystów z samej stolicy i udała się pieszo na górę. Po dwóch godzinach forsownego marszu wreszcie stanęli przed drewnianą chałupą i zapukali do drzwi. Po chwili na progu ukazał się gospodarz, jak należy: w kierpcach, wełnianych portkach, z cuchą zarzuconą na ramiona, w kapeluszu.
- Dzień dobry gospodarzu - pozdrowili go turyści.
- Pochwalony - odparł góral, jak to góral.
- Przyszliśmy do was z prośbą: powiedzcież, jaka będzie pogoda na Święta?
- Kiej nie mogę powiedzieć...
- Ale my nie chcemy za darmo. Dobrze zapłacimy.
- Ale jo nie powiem...
- Ale dlaczego?
- A bo mi sie telewizor zepsuł...
Wszystko to plotki!
Na przyjęciu pewna elegancka pani zapoznaje się z prezesem wielkiej korporacji:
- Tak się cieszę - wykrzykuje z tzw. "warszawskim entuzjazmem" - że nareszcie mogę pana poznać osobiście! To fantastyczne!!! Ja dotąd tyle o panu słyszałam!
- Proszę pani - skromnie odpowiada znany prezes - ludzie gadają różne rzeczy. Proszę mi wierzyć. Ale jak na razie nikt mi niczego nie udowodnił i zapewniam, że nie udowodni...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Należy jak najczęściej przebywać w gronie ludzi bogatych! Bo kto z kim przestaje, takim się staje...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.