W Polsce albo nie mamy surowców, których potrzebujemy, albo, gdy je mamy, to nie opłaca się ich eksploatować. A i tak na tle innych państw Unii Europejskiej jawimy się jako kraina, którą natura względnie szczodrze obdarzyła surowcami, tak energetycznymi, jak i nieenergetycznymi.
Zwolennikiem takiego podziału surowców nie jest prof. Jerzy Hausner, b. wicepremier i współredaktor (razem z innym b. wicepremierem - Januszem Steinhoffem, przy współpracy kilku zacnych naukowców) raportu "Polityka surowcowa Polski: rzecz o tym, czego nie ma, a jest bardzo potrzebne".
Polityka surowcowa to długofalowa polityka publiczna prowadzona na poziomie krajowym, która ma zapewnić dostęp przedsiębiorstw wytwórczych do niezbędnych dla ich działalności surowców, po cenie umożliwiającej im bycie konkurencyjnymi, przy jednoczesnym dbaniu o stan środowiska przyrodniczego i społecznego na każdym etapie cyklu surowcowego. To również dbanie o bieżące i długookresowe bezpieczeństwo gospodarcze kraju - definiują autorzy raportu.
Polska bez węgla i miedzi
Mamy spore zasoby wydobywalne węgla kamiennego, brunatnego, rud miedzi, gazu ziemnego, kruszyw itp. Nie ma we współczesnym świecie surowców, które są niepotrzebne. Państwa, które jakichś nie mają, muszą je importować, co rodzi określone konsekwencje. Można sobie wyobrazić sytuację, w której nie mamy, na przykład, własnej miedzi i węgla. Warto wiedzieć, że człowiek w trakcie życia skonsumuje przeciętnie 1342 t surowców. I choć dane te dotyczą populacji w USA, to dobitnie pokazują, że rozwój cywilizacji w pożądanym kierunku warunkowany jest dostępem do surowców, własnych lub z importu.
Polityka surowcowa się tworzy
Rząd z pokorą przyjmuje reprymendę zespołu prof. Hausnera, ale też nie podziela w pełni jego zarzutów. Krytycy uważają, że Państwowa Służba Geologiczna powinna być wyłączona ze struktury Państwowego Instytutu Geologicznego jako organu państwowego i podlegającego bezpośrednio ministrowi środowiska, głównemu geologowi kraju (podobnie postuluje PiS). Tymczasem wiceminister środowiska i zarazem główny geolog Sławomir Brodziński uspokaja, że taka polityka powstaje, czego potwierdzeniem ma być planowana na jesień publikacja "Białej księgi ochrony złóż". Publikacja ma sprawić, że państwo przestanie zgadywać, które złoża kopalin mają charakter strategiczny dla kraju oraz w jaki sposób i jakim kosztem powinny być chronione. A to dlatego, że "Biała księga" będzie zawierała analizę problemu ochrony perspektywicznych złóż kopalin strategicznych, czyli: opis, diagnozę sytuacji, wybór surowców strategicznych do rankingu, ustalenie kryteriów waloryzacji, określenie sposobu finansowania ochrony itd. Będą w niej także analizy najlepszych praktyk międzynarodowych oraz możliwe warianty rozwiązań krajowych. To wszystko zostanie poddane społecznej konsultacji. I po niej podjęte zostaną decyzje dotyczące tego, co i gdzie w Polsce trzeba chronić, by optymalnie korzystać z zasobów surowcowych.
Niech gaz łupkowy będzie przykładem
Istotne w propozycjach prof. Hausnera (zorganizował on od połowy marca już 10 debat poświęconych przyszłości polityki surowcowej) jest to, że surowce są własnością społeczeństwa oraz państwa i to ono daje zgodę na ich eksploatowanie przez podmioty prywatne. Janusz Steinhoff podkreśla, że państwo może ograniczyć się do finansowania tylko niektórych inwestycji wydobywczych. Jego zdaniem winno być natomiast zobowiązane do finansowania badań geologicznych i ochrony tych złóż, które nie zostały jeszcze zagospodarowane.
Tych ostatnich mamy sporo. Dobrym przykładem tego stanu rzeczy są zasoby gazu łupkowego. Gdyby istniała określona polityka surowcowa państwa, a nie kształtowano ją doraźnie, to może udałoby się uniknąć wplątania nie zagospodarowanych złóż gazu łupkowego w bieżącą politykę. Co gorsza, ten stan nadal trwa, skoro wiceminister Brodziński w wycofaniu się z poszukiwań gazu zachodnich koncernów nie dostrzega symptomów porażki i widzi skutki polityki globalnej koncernów, "które wybrały kraje z większymi od naszych zasobami węglowodorów, oraz tego, że generalnie nastąpiło cięcie wydatków na poszukiwania w oczekiwaniu na lepszą cenę baryłki ropy".
Pozostawionym na placu boju polskim firmom (i koncernom, które mogą zmienić politykę inwestycyjną) rząd funduje kolejny prezent: wycofuje z prac Stałego Komitetu Rady Ministrów projekt ustawy o zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie poszukiwania, rozpoznawania, wydobywania i transportowania węglowodorów. Miał on zminimalizować m.in. procedurę wydawania urzędowych zgód, zezwoleń itp. Kiedy zaczęto mówić w Polsce o nadchodzącej rewolucji łupkowej, poszukujący gaz, by dokonać odwiertu, musieli czekać na uzyskanie pozwolenia ok. roku (a w USA 45 dni). Do dziś nic w tej materii się nie zmieniło (w USA również). A przecież podobnych poczynań ukazujących względem górnictwa gazu niekonwencjonalnego, było sporo i nie trzeba być profesorem uniwersytetu ekonomicznego, by dostrzec, że coś z tą polityką surowcową państwa nie jest w porządku.
Chronić krajowe, eksploatować zagraniczne
Definicję polityki surowcowej państwa przedstawioną z samego początku materiału należałoby rozszerzyć o pozyskiwanie surowców poprzez eksploatację złóż znajdujących się za granicą Polski. Fantastyka? Bez przesady. Przecież to dziś już czyni KGHM Polska Miedź SA np. w Chile i Kanadzie, ale z własnej biznesowej, a nie państwowej i strategicznej koncepcji. Bywa tak, co słusznie podczas jednej z 10 "debat surowcowych" podkreślał dr hab. inż. Herbert Wirth, że eksploatowanie tańszych złóż za granicą dają spółce czas na opracowanie bardziej innowacyjnych i wydajnych metod wydobycia rud ze złóż krajowych. I podaje przykład: wydobycie tony miedzi w Sierra Gorda kosztuje 2,5 tys. USD, a w Polsce ponad 4 tys. USD (przy średniej cenie na rynku w lipcu wynoszącej ok. 5,55 tys. USD). Oczywiście, państwo w swej polityce surowcowej nie może nakazać tzw. wyjścia za granicę, ale musi je przewidzieć, uznać za możliwe i konieczne, gdy będzie tylko opłacalne dla danej spółki.
Ile węgla potrzebuje Polska?
Mówiąc o polityce surowcowej nie można zapomnieć o węglu kamiennym i brunatnym, która względem tych minerałów wiąże się z polityką energetyczną państwa. Mamy co prawda strategię (z 2009 r.) "Polityka energetyczna Polski do 2030 r.", ale z drugiej strony trudne do przewidzenia są efekty programów naprawczych, którym poddają się już nie tylko państwowe spółki węglowe. Będą zamykać, czy nie będą?
Na to pytanie dobrze odpowiedział prof. Hausner w wywiadzie dla PR Kraków w połowie marca, tuż po opublikowaniu raportu "Polityka surowcowa...":
"Kiedy nie ma złóż, kopalnie powinny być likwidowane. Jak złoża są trudne i koszty wydobycia są nieopłacalne, ale może w przyszłości to będzie korzystne, kopalnie powinny być zabezpieczone a nie zostawione. Trzeba zlikwidować tylko działalność, a nie kopalnię. Są też kopalnie, które wydobywają. One powinny działać. Z tego punktu widzenia, zamiast przepychanek, powinna być jasna polityka. Jeśli wydobywanie węgla odbywa się na zasadach rentowności, to powinno to być (kontynuowane - przyp. red.). Gminy powinny być zabezpieczone jednak przed skutkami eksploatacji, która zawsze rodzi konsekwencje".
Surowce, to górnictwo. Tylko 0,1 proc. powierzchni kraju jest objęta działalnością górniczą. Niewiele, a jaki wielki wpływ na rozwój kraju. I dlatego Polska musi w końcu dorobić się polityki surowcowej.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Niestety nie za tego rzadu,gnoje niszcza umyslnie to co nas oddziela surowcowo od np niemiec,raus z gnojami za pensje 1400 pani bienkowska,wrocisz na stare smieci to bedzie upokarzana na kazdym kroku po zgij .