Lekka zima, niskie ceny amerykańskiego LNG, wreszcie zapowiedzi Komisji Europejskiej co do przyszłej polityki energetycznej powodują, że rosyjski Gazprom ma coraz mniejsze możliwości wywierania nacisku na Europę - twierdzą eksperci.
Ich zdaniem, sytuacja globalna, zarówno na rynkach paliw jak i polityczna, jeśli nie od razu, to w nieodległej przyszłości wymuszą zmianę zasad działania rosyjskiego monopolisty.
W ubiegłym tygodniu, po półrocznej przerwie, Gazprom zaczął dostarczać do Polski całość zamówionego przez PGNiG gazu. Od września ub. roku niedobory tych dostaw wynosiły od 6 proc. do 46 proc. Powrót do wolumenów kontraktowych to niekoniecznie dobra wiadomość dla polskiej spółki, która niedobory wyrównywała zakupami na Zachodzie, gdzie gaz jest znacznie tańszy, niż ten zakontraktowany w umowie z Gazpromem.
Jak zauważa ekspert Hermes Energy Group Bartosz Milewski, Gazprom realizuje obecnie dostawy gazu do Europy na poziomie ok. 75 proc. wyższym niż od początku roku.
- To dobry znak dla rynku gazu w Europie, ponieważ z uwagi na zmniejszone dostawy w okresie zimowym tempo wytłaczania gazu z magazynów było w tym roku rekordowo wysokie, mimo relatywnie ciepłej jak na ten okres aury. Poziom napełnienia magazynów gazu w Europie wynosi obecnie zaledwie 32 proc. Dostawy rosyjskiego gazu spowodowały więc znaczące ograniczenie tempa wytłaczania gazu ziemnego z magazynów.
Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Gas Infrastructure Europe (GIE), prowadzącego m.in. monitoring stanu rezerw gazu i sieci przesyłowej w Unii Europejskiej, magazyny w Polsce wypełnione są w około 49,5 proc. (1,25 mld m sześć.). Ich całkowita pojemność sięga około 2,45 mld m sześć. Przy dziennym średnim zużyciu ok. 45,5 mln m sześc. zapasy wystarczą na 28 dni.
Pytany o przyczyny zwiększenia dostaw ze Wschodu Milewski mówi, że może to być spowodowane zwiększonymi zamówieniami na gaz spółek europejskich - do tej pory spółki te ograniczały bowiem odbiór rosyjskiego gazu z uwagi na znaczącą obniżkę cen począwszy od II kwartału 2015 r., wywołaną spadkiem cen ropy naftowej na światowych rynkach.
- Z drugiej strony rosyjska spółka chcąc utrzymać wizerunek godnego zaufania dostawcy gazu zaczęła realizować zamówienia swoich klientów w 100 proc. W okresie zimowym część dostaw gazu była realizowana bowiem na poziomie niższym niż wynikało to z zamówień odbiorców. W obliczu sezonu letniego, narzędzie wywierania nacisku na Europę, jakim jest gaz ziemny, przestało mieć więc takie znaczenie jak w okresie zimowym.
Jak zauważa Robert Zajdler z Instytutu Sobieskiego sytuacja Gazpromu robi się coraz trudniejsza. Zachodnie sankcje, taniejąca ropa, a co za tym idzie taniejący gaz, odbijają się na jego sytuacji. Zajdler zwraca uwagę na założenia przyjętej pod koniec lutego unii energetycznej, w której zapisano, że KE chce pracować z krajami członkowskimi, by umożliwiać im dostęp do alternatywnych dostawców.
W tym kontekście wymieniony jest południowy korytarz, którym do UE ma popłynąć gaz z regionu Morza Kaspijskiego. Państwa takie jak Algieria, Turcja, Azerbejdżan, Turkmenistan, kraje Bliskiego Wschodu i Afryki mają się stać "strategicznymi partnerami" UE w dziedzinie energii. Rosja tymczasem nie została już uznana za takiego partnera. Dopiero gdy "okoliczności będą właściwe", UE ma rozważyć ukształtowanie na nowo relacji energetycznych z tym krajem.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.