Już piąty rok z kolei wypadkowość w górnictwie spada - wynika z raportu Wyższego Urzędu Górniczego za rok 2014. Niestety w tym okresie wzrosła ilość wypadków ciężkich i śmiertelnych. W 2014 r. takich zdarzeń odnotowano po 29. Rok wcześniej wypadków śmiertelnych było 21, a ciężkich 14.
Porównanie z innymi branżami
Raport, który pod koniec lutego zaprezentował w Krakowie Janusz Malinga, zastępca dyrektora Departament Górnictwa Otworowego i Wiertnictwa WUG, przedstawiał wypadkowość w górnictwie na tle innych działów rodzimej gospodarki. Okazało się, że niechlubne pierwsze miejsce przypadło działowi "przetwórstwo przemysłowe", w którym na przestrzeni trzech kwartałów 2014 r. odnotowano 18 789 wypadków. W tym samym czasie w "górnictwie i wydobywaniu" miały miejsce 1583 zdarzenia tego typu.
Ogółem w polskich kopalniach w 2014 r. odnotowano 2274 wypadki, z czego 2165 miało miejsce w podziemnych zakładach górniczych. W 496 przypadkach ich ofiarami byli pracownicy firm usługowych.
Górnictwo podziemne powyżej średniej
W ub.r. według wyliczeń WUG wskaźnik wypadków ogółem na jeden tysiąc zatrudnionych w górnictwie wynosił 11. W tym względzie także utrzymuje się pozytywna tendencja, bo 2013 r. wskaźnik ten wynosił 11,9, a w 2010 r. aż 16. Niestety dla kopalń węgla kamiennego wartość ta wynosi 13,5, ale na przestrzeni ostatnich pięciu lat także wyraźnie spada. Podobnie jest w górnictwie miedziowym, wskaźnik spada, ale i tak jest najwyższy w przemyśle wydobywczym - w roku 2014 wyniósł 18,2.
Kolejną statystyką, która obrazuje stan bezpieczeństwa w podziemnych zakładach górniczych, jest wskaźnik wypadków śmiertelnych na 1 mln t. Niestety dla górnictwa węgla kamiennego rok 2014 był najgorszy w tym względzie na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Wskaźnik wyniósł 0,28, a w 2013 r. jego wartość określono na 0,19. Powód - spadek wydobycia i wzrost liczby wypadków śmiertelnych.
Negatywną tendencję w podziemnych zakładach górniczych można także zaobserwować w kategorii wypadki ciężkie na 1000 zatrudnionych. W kopalniach węgla kamiennego wskaźnik ten w ub.r. wyniósł 0,16. W 2013 r. było to 0,10.
Brak doświadczenia i rutyna
Jeśli chodzi o wiek poszkodowanych to w 2014 r. najwięcej wypadków śmiertelnych w górnictwie odnotowano pośród pracowników w wieku od 41 do 45 lat oraz powyżej 50 roku życia. W każdej z tych grup miało miejsce 6 zdarzeń tego typu. Jeśli chodzi o wypadki ciężkie to najwięcej zdarzyło się ich w grupie pracowników od 36 do 40 lat. WUG odnotował 9 takich zdarzeń. Biorąc pod lupę staż pracy to wypadki najczęściej spotykały pracujących od 1 roku do 5 lat (8 wypadków śmiertelnych i 5 ciężkich) oraz tych, którzy byli zatrudnieni od 6 do 10 lat (8 wypadków śmiertelnych i 8 ciężkich).
Przyczyny
Nadzór górniczy przeanalizował także liczbę wypadków w zakładach podziemnych z uwzględnieniem niebezpiecznych zdarzeń takich jak: zapalenie metanu, zagrożenie tąpaniami, zagrożenie pożarami, zawały, opad skał ze stropu i ociosu. Najwięcej wypadków śmiertelnych i ciężkich w 2014 r. odnotowano w związku z zapaleniem się metanu. Ogółem w ub.r. miały miejsce 4 takie zdarzenia. Wszystkie wypadki śmiertelne i ciężkie były związane z październikową katastrofą w kopalni Mysłowice-Wesoła, Ruch Wesoła. W jej wyniku 5 górników straciło życie, a 15 zostało ciężko rannych.
WUG określił także przyczyny wypadków w górnictwie. Na pierwsze miejsce wysuwają się tutaj: potknięcie, poślizgnięcie, przewrócenie się osób, upadek z wysokości. Takie właśnie przyczyny odnotowano w 29 proc. zdarzeń. Wypadki związane z oberwaniem się skał ze stropu i ociosu oraz spadnięciem, stoczeniem się, osunięciem się mas i brył skalnych stanowiły w 2014 r. 18,2 proc. Natomiast zdarzenia, których przyczyną były upadek, stoczenie się, obsunięcie się przedmiotów/materiałów to 12,3 proc. ogółu.
WUG oszacował również, że wypadki w górnictwie związane z tzw. czynnikiem ludzkim w 2014 r. wyniosły 85 proc. Niestety tendencja w tym względzie od 2010 r. wzrasta. Pięć lat temu tego typu wypadki stanowiły ok. 70 proc. W 2013 r. było to 84,3 proc..
Zdaniem nadzoru górniczego za wypadkami śmiertelnymi i ciężkimi w górnictwie stoją m.in.: zapalenie i wybuch metanu, tąpnięcia, oberwanie się skał ze stropów i ociosu, wykonywanie prac przy przenośnikach taśmowych będących w ruchu, jazda przenośnikiem taśmowym, przebywanie w zasięgu pracy maszyn i urządzeń, zwarcie i poparzenie łukiem elektrycznym, nieprzestrzeganie procedur i instrukcji, niewłaściwa organizacja pracy oraz ryzykowne zachowania pracowników i osób dozoru.
Na sukces i katastrofę pracuję się latami
Mirosław Koziura, prezes Wyższego Urzędu Górniczego:
Górnictwu pod względem wypadkowości bliżej do rolnictwa niż budownictwa czy transportu i gospodarki magazynowej. Patrząc na wskaźniki liczbowe w aspekcie zagrożeń występujących w poszczególnych działach gospodarki narodowej, wydobywanie kopalin prezentuje się nie najgorzej. Gdy dochodzi do katastrofy, tak jak w ub.r. w kopalni Mysłowice-Wesoła, w której śmierć poniosło pięciu górników, a 25 zostało rannych, to postrzeganie górnictwa przez ogół społeczeństwa jest diametralnie inne niż wskazują liczby.
Zarówno na sukces, jak i katastrofę w zakresie bezpieczeństwa w zakładach górniczych pracuje się latami. To nie są przypadki. Wypadki zbiorowe to suma nawarstwiających się zaniedbań, błędów organizacyjnych i niewystarczającej profilaktyki w zwalczaniu zagrożeń. Do takich wniosków skłaniają nas prowadzone postępowania. W ub.r. aż 85 proc. wypadków w górnictwie spowodowanych było "czynnikiem ludzkim", czyli o 15 proc. więcej niż pięć lat temu. Ujawniają się trendy, które perspektywicznie mogą być złym prognostykiem. Najwięcej najcięższych górniczych tragedii w ubiegłym roku były spowodowane trzema przyczynami: zapaleniem i wybuchem metanu, oberwaniem się skał ze stropu i ociosu oraz źle prowadzonymi pracami przy przenośnikach taśmowych. Dla nadzoru górniczego kontrola i profilaktyka w tym zakresie jest priorytetem w tegorocznej działalności i oczekujemy tego samego od pracowników dozoru w kopalniach podziemnych.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Klasyfikacja wypadków w GWK "za miedzą" oparta jest wyłącznie na nieobecności Górnika w pracy(Zatrudniony nie może podjąć pracy): Wypadek lekki od 4 dni do 28 dni kalendarzowych (do 4 tygodni) Wypadek średni od 28 do 56 dni kalendarzowych (do 8 tygodni) Wypadek ciężki od 56 dni kalendarzowych powyżej (8 tygodniu)
Wypadków śmiertelnych i ciężkich nie można ukryć, a lekkich się nie wykazuje z wiadomych względów. To jest cała tajemnica spadku wypadkowości w górnictwie.
Definicja jest prosta. Wypadek po którym poszkodowany nie może wrócić do pracy w zawodzie niezależnie od czasu rekonwalescencji jest wypadkiem ciężkim. Z definicji wypadkami ciężkimi są również porażenie prądem uraz oka. Osobiście uważam że ta kwalifikacja trochę jest dziwna.
Definicja jest prosta. Wypadek po którym poszkodowany nie może wrócić do pracy w zawodzie niezależnie od czasu rekonwalescencji jest wypadkiem ciężkim. Z definicji wypadkami ciężkimi są również porażenie prądem uraz oka. Osobiście uważam że ta kwalifikacja trochę jest dziwna. Inną sprawą jest to że nie jest sprecyzowane kto i w jakim czasie ma określić czy może zostać przywrócona sprawność poszkodowanego.
Liczba wypadków ciężkich (jak brzmi definicja wypadku ciężkiego w polskim GWK?)nie posiada odniesienia do wypadków śmiertelnych - "jest zbyt nikła", co może wynikać z różnych kryterii oceny w/w wypadku w zależności od jego rodzaju i sposobu kwalifikacji ciężki,lekki...może coś napiszecie na ten temat.