Liczbę ofiar śmiertelnych wybuchu metanu w środę w kopalni im. Zasiadki w Doniecku ustalono na 33. Wieczorem prezydent Ukrainy Petro Poroszenko ogłosił czwartek, 5 marca, dniem żałoby narodowej w całym kraju. Wcześniej separatyści nie dopuścili do akcji 60 ratowników górniczych przysłanych przez władze w Kijowie.
Pod ziemią w chwili wybuchu metanu pracowało w sumie aż 230 osób (wcześniej władze państwowe i związkowcy donosili o 207 górnikach a wladze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej zaledwie o kilkudziesięciu).
Zgodnie z decyzją prezydenta Ukrainy w czwartek w południe w całym kraju pamięć poległych górników zostanie uczczona chwilą ciszy. Na wszystkich budynkach władz państwowych, regionalnych, miejskich oraz przedsiębiorstw i organizacji publicznych opuszczona zostanie opuszczona do połowy masztu flaga Ukrainy.
W czwartek odwołano koncerty i imprezy rozrywkowe i sportowe. Telewizja i radio nie będą nadawać muzyki rozrywkowej i zmienią swoje programy stosownie do żałoby.
Przypomnijmy, że kopalnia im. Zasiadki została przejęta przez separatystów, obwarowana i obsadzona przez bojowników DRL jako strategiczny zakład, produkujący węgiel, który jest na Ukrainie bardzo deficytowym towarem. Wydobycie węgla i jego sprzedaż w zniszczonych podczas walk kopalniach Donbasu jest jednym z głównych źródeł przychodu rebeliantów. Separatyści wbrew zakazowi władz w Kijowie próbują eksportować węgiel z Donbasu. Doniecka kopalnia im. Zasiadki jest jedną z największych i najbardziej niebezpiecznych, bo metanowych, zatrudnia ok. 10 tys. górników, którzy zamieszkują po obu stronach linii demarkacyjnej i nie zawsze popierają separatystów.
Ponieważ codziennie zjeżdżają pod ziemię w bardzo niebezpiecznych warunkach, żeby utrzymać rodziny, nazywani bywają przez media ukraińskie "zakładnikami" DRL. Dyrektor kopalni, były premier, deputowany i stronnik wypędzonego prezydenta Janukowycza przejął większość akcji pracowniczych i znany jest z antyzachodniej, prorosyjskiej postawy.
Od wielu miesięcy do kopalni nie dopuszcza się państwowego nadzoru górniczego a po wybuchu - również zastępów ukraińskiego ratownictwa górniczego. W środę, gdy do południa ratownicy struktur DRL nie potrafili dotrzeć do miejsca katastrofy w poszukiwaniu ofiar, prezydent Ukrainy zażądał od władz DRL, by zezwoliły na udział w akcji 10 zastępów ratowniczych ze stacji w pobliskim Dymitrowie. Natychmiast wydano specjalne przepustki pozwalające poruszać się funkcjonariuszom Kijowa po terenie kontrolowanym przez separatystów. Autobusy z 60 ratownikami dojechały do kopalni im. Zasiadki, ale bojownicy na miejscu uznali, że pomoc nie jest im potrzebna i nie dopuścili ukraińskich służb ratowniczych do akcji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ukraina to pieklo a swiat sie na wszystko godzi,jestesmy bojaczkami i wychodzi na to ze rosja rzadzi swiatem.