- Potrzebujemy elastyczności, różnych dróg, możliwości zmiany dostawcy, a centralny system zakupowy gazu z monopolem - Gazpromem - po drugiej stronie to dokładne zaprzeczenie tego.
Podkreślał też, że Gazpromowi zarzuca się, iż jest zbyt blisko Kremla, a unijna centrala zakupowa jeszcze podnosi rangę rosyjskiego koncernu. Według Mandila, centralne zakupy gazu zniszczą wewnętrzny unijny rynek, a najlepszy sposób zbicia cen to pokazanie Gazpromowi, że jest tańsza alternatywa, jak LNG.
W kwestii gazu sytuacja UE jest nawet lepsza niż sama Unia mówi, tylko jedna czwarta gazu pochodzi z Rosji, jest własne wydobycie, Norwegia, LNG, Algieria - mówił Mandil. Natomiast, jego zdaniem, dla regionów znacznie bardziej uzależnionych od Gazpromu najważniejsza jest wewnątrzunijna solidarność.
Aby żadne państwo członkowskie nie czuło się zagrożone, potrzeba interkonektorów i woli politycznej, co do której nie jestem do końca przekonany, że istnieje - ocenił.
- Mam wrażenie, że Niemcy nie mają poczucia solidarności, bo uważają, że za solidarność zawsze płacą oni - powiedział Mandil.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.