O ile na II wojnie światowej Polska straciła, o tyle na pierwszej zyskała. I to bardzo, bo odzyskała niepodległość utraconą ostatecznie w 1795 r. 11 listopada jest Narodowym Świętem Niepodległości. A dlaczego w tym właśnie dniu?
Bo tak się utarło - to byłoby najprostszym wytłumaczeniem. Wówczas, gdy Józef Piłsudski wrócił z magdeburskiego więzienia (gdzie go osadzono za to, że nie chciał złożyć przysięgi na wierność cesarzowi Wilhelmowi II) do Warszawy (10 listopada), na ulicach której rozbrajano Niemców, gdy władzę Komendantowi przekazały Rada Regencyjna i Tymczasowy Rząd Republiki Polskiej (11 listopada), nie wszyscy wówczas żyli w świadomości uzyskiwania niepodległości.
11 listopada, to data symboliczna. Równie dobrze moglibyśmy Święto Niepodległości obchodzić 14 listopada (Rada Regencyjna powierza Piłsudskiemu misję stworzenia rządu narodowego) albo 15 listopada (Rada rozwiązuje się i przekazuje zwierzchność państwową Piłsudskiemu, który zostaje głową państwa bez prawnego określenia tegoż urzędu).
Świętować moglibyśmy także w rocznicę mianowania przez Piłsudskiego prezydentem (premierem) Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej Jędrzeja Moraczewskiego, co nastąpiło 17 listopada. Zresztą do 1937 r. Polska Partia Socjalistyczna świętowała rocznicę odzyskania niepodległości 7 listopada, na pamiątkę utworzenia Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele.
Narodowe Święto Niepodległości, czyli w 11 listopada, powinniśmy się cieszyć z tego, co wywalczono w 1918 r. W tym miejscu należy oddać troszkę racji tym, którzy twierdzą, że w polskim klimacie ciężko o radość w deszczowo-zimnym listopadzie. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że mogłoby być w tej materii zgoła inaczej, gdyby "11 listopada" przypadał na "12 sierpnia". Wtedy to, w roku 1914, po wkroczeniu Legionów Polskich do Królestwa Kongresowego, Piłsudski wydał odezwę, w której ogłaszał się komendantem wojsk polskich, podległych utworzonemu w Warszawie Rządowi Narodowemu. Ale wówczas na takie szczegóły, jak pora roku i średnia temperatura nie zwracano uwagi, więc 11 listopada stał się w 1920 r. Świętem Odrodzenia z akcentami przede wszystkim natury wojskowej.
11 listopada 1918 r. rozpoczął się proces kształtowania Polski i jej niepodległości. Proces ten trwał co najmniej do Traktatu Ryskiego, czyli do 18 marca 1921 r., na mocy którego ukształtowała się ostatecznie granica wschodnia i do 20 marca 1921 r., gdy po plebiscycie było już wiadomo, ile Górnego Śląska znalazło się w granicach Rzeczypospolitej (lub 3 maja, gdy rozpoczęło się III powstanie śląskie). Dodajmy, że niektórzy uważają, że dopiero odzyskanie Zaolzia w 1938 r. zakończyło ten proces...
Dopiero w 1937 r. po raz pierwszy 11 listopada ustanowiono, na mocy ustawy z 23 kwietnia, Świętem Niepodległości. Obchodzono je jeszcze w 1938 r. Potem, z wiadomych przyczyn, święto wypadło z kalendarza i pojawiło się w nim dopiero w 1989 r. pod nieco zmienioną nazwą: Narodowego Święta Niepodległości.
11 listopada i przed 1939 r. i po 1989 r. skłaniał zawsze do dyskusji o tym, komu zawdzięczamy przede wszystkim odzyskanie w 1918 r. niepodległości. Czy Piłsudskiemu? Czy też Romanowi Dmowskiemu, który o uznanie nowego państwa polskiego skutecznie zabiegał w 1919 r. na konferencjach w Paryżu i Wersalu? Czy też może Ignacemu Paderewskiemu, który na rzecz niepodległej Polski, jak to powiedziałoby się dziś, lobbował w Stanach Zjednoczonych?
Ile poglądów, tyle opinii. Można jednak założyć, że do odzyskania niepodległości przyczynili się wszyscy ci trzej panowie plus zwykli ludzie. A jeśli ktoś nie zgadza się z tą tezą, pozostaje mu wierzyć, że niepodległość Polska w 1918 r. zawdzięczała tow. Włodzimierzowi Leninowi, który to (jak uczono w czasach PRL) już w 1914 r. tę chęć obwieścił w dziele "O prawie narodów do samostanowienia"...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zapomniał red. Bęben dodać, kto Piłsudskim kierował i za czyje pieniądze utworzył Legiony.