Masowiec do przewozu węgla, który był już przedmiotem śledztwa australijskich władz po śmierci dwóch filipińskich marynarzy na pokładzie, po raz kolejny poddany został kontroli w związku z nowymi podejrzeniami o łamanie zasad bezpieczeństwa - pisze Cecilia Jamasmie w portalu mining.com.
Węglowiec o nazwie Sage Sagittarius, pod panamską banderą, pływa regularnie między portem w Newcastle a Japonią. Ostatnia inpekcja na pokładzie ujawniła, że wyposażenie bezpieczeństwa i przełączniki elektryczne na statku były w bardzo złym stanie lub w ogóle nie działały.
Władzie Międzynarodowej Federacji Transportu (ITF), które wszczęły ostatnią kontrolę, skarżyły się gazecie The Queensland Times, że właściciele statku wyprowadzali inspektorów w pole, uniemożliwiając im udokumentowanie jakichkolwiek poważnych naruszeń bezpieczeństwa na pokładzie statku.
Dean Summers, australijski koordynator ITF, powiedział, że był na statku kilka razy, po raz ostatni z lekarzem sądowym, uczestnicząc w śledztwie w sprawie trzech podejrzanych zgodnów, do których doszło na pokładzie węglowca od 2012 r. Jeden z marynarzy z nieznanych powodów wypadł za burtę, inny spadł ze schodów ze skutkiem śmiertelnym a ofiara ostatniego wypadku została wciągnięta przez podajnik taśmowy.
Summers stwierdził, że przemysł górniczy nigdy nie poświęcał transportowi morskiemu węgla należytej uwagi, nie skupiało się też na nim większe zainteresowanie opinii publicznej.
- Niestety kompanie górnicze biorą na siebie bardzo niewielką odpowiedzialność za cargo i tylko, gdy transporty są na nabrzeżach - zarzuca kontroler Międzynarodowej Federacji Transportu.
Podczas jednej z kontroli marynarzy zamknięto w kajutach, nie pozwalając nikomu na rozmowę z inspektorami. W 2012 r., gdy policjanci przesłuchiwali załogę po tajemniczej śmierci pierwszego oficera maszynowego, 21 marynarzy zgodnie twierdziło, że zmarł on na zawał serca i przy zasłabnięciu sam wpadł do morza. Ratownicy wykryli tymczasem na jego ciele poważne urazy. ITF sugerował, że oficera zamordowano, gdy wydało się, że ma przekazać kontrolerom petycję z raportem o nadużyciach na statku. Japoński właściciel statku zapewnia, że minimalne wynagrodzenie marynarza na jego węglowcu wynosi 1350 dol. miesięcznie, jednak podejrzewa się, że takie wypłaty są fikcją a niezadowolona załoga wszczyna bunty, tłumione przy pomocy zauwanych pracowników armatora.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.