Przed utrudnieniami w czasie wtorkowego marszu gwiaździstego związków zawodowych w Katowicach przestrzegają lokalny samorząd i organizator komunikacji miejskiej. Mogą się zacząć od godziny 14, a nawet wcześniej, bo część pracujących będzie chciała uciec przed korkami. Po południu blokowana będzie część ulic, wiele autobusów będzie miało zmienione trasy, a część tramwajów przestanie jeździć na parę godzin. Miasto zostanie sparaliżowane. Nie musisz - nie jedź do Katowic. Chyba, że na protest.
O organizacji 4 listopada wspólnej manifestacji organizacji zrzeszonych w Międzyzwiązkowym Komitecie Protestacyjno-Strajkowym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego jej przedstawiciele poinformowali 20 października br.
Już w ub. tygodniu katowicki urząd miasta informował, że w związku z demonstracją we wtorek w godzinach popołudniowego szczytu komunikacyjnego należy liczyć się z dużymi utrudnieniami. Miasto przekazało, że według zgłoszenia organizatorów szacunkowa liczba uczestników może sięgnąć 10 tys. osób.
Ok. godz. 15.30 mają ruszyć trzy pochody związkowców - od Załęża, parku Kościuszki i Spodka przed Śląski Urząd Wojewódzki, gdzie ok. 17.00 spotkają się na półtoragodzinnej demonstracji. Kolumny manifestantów będą przemieszczały się przez ścisłe centrum Katowic.
“W związku z powyższym osoby planujące 4 listopada podróż przez Katowice prosimy o wytyczenie trasy z pominięciem śródmieścia, szczególnie okolic Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego“ - zaapelowały władze miasta.
Z kolei w poniedziałek organizator komunikacji w regionie, Zarząd Transportu Metropolitalnego przekazał, że utrudnienia podczas protestu związkowców dotkną we wtorek ponad 70 linii autobusowych i tramwajowych.
Utrudnień w przypadku linii tramwajowych, oznaczających m.in. wstrzymania kursów przez katowicki Rynek, należy się spodziewać od godz. 14.30 do 17.30. Niektóre linie autobusowe będą miały zmieniane trasy nawet do ok. godz. 19.30. W miejsce wstrzymanych tramwajów uruchomiona zostanie jedna linia autobusowa, pojawi się też pięć przystanków tymczasowych.
Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz w przeddzień manifestacji wskazał, że demonstrację organizuje reaktywowany po pięciu latach Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy Regionu Śląsko-Dąbrowskiego.
“Bez względu na sympatie polityczne, zjednoczyliśmy się wszyscy razem. To pokazuje, jak poważna jest sytuacja. Znikają kolejne miejsca w motoryzacji. Przemysł hutniczy w Polsce przegrywa z zalewem importowanej stali z Chin i z Ukrainy. Umowa społeczna dotycząca transformacji górnictwa i regionu nie jest realizowana. Sytuacja Jastrzębskiej Spółki Węglowej jest beznadziejna. W koksownictwie grozi nam utrata płynności finansowej. Walczymy o to, żeby Śląsk nie umarł“ - zadeklarował Kolorz
MKPS regionu śląsko-dąbrowskiego został reaktywowany 13 października br. W skład komitetu wchodzą Solidarność, OPZZ, Forum Związków Zawodowych i Sierpień 80. Jako powód wznowienia działalności MKPS związkowcy wskazali pogarszającą się sytuację w przemyśle i brak zadowalających rezultatów rozmów z rządem na temat problemów hutnictwa i górnictwa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
								
							
I bardzo dobrze że nie ma sprzątaczek w urzędzie po 17 bo nikomu życia się nie utrudnia. W Polakach jest siła!
A szanowna redakcja wie chyba ze w takim urzędzie o 17 to już nawet sprzątaczek niema?
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.