USA szukają komercyjnie opłacalnych zastosowań wychwytu CO2 ze spalania węgla, bo uważają, że to niezbędny element generalnego obniżania emisji gazów cieplarnianych - powiedział PAP szef Biura Energii Kopalnej (OFE) Departamentu Energii Christopher A. Smith.
- Nasze doświadczenia są jasne, każdy kraj, który chce zmniejszyć emisję do rozsądnego poziomu musi się zmierzyć z problemem emisji z węgla w energetyce - powiedział Smith, dodając, że CCS (Carbon Capture and Storage - wychwyt i składowanie dwutlenku węgla) jest jednym z możliwych rozwiązań. - Mamy tu dwa główne wyzwania: po pierwsze, jak zredukować koszty wychwytu i przetworzenia tego, co normalnie ulatnia się przez komin, i po drugie - co zrobić z tym, co się wychwyciło.
Zgodnie ze swoją polityką USA stoją na stanowisku, że do zmniejszenia emisji trzeba użyć wszystkich dostępnych środków: energii z wiatru, ze słońca, geotermalnej, jądrowej, biopaliw, ale też i CCS.
Smith przypomniał, że administracja Baracka Obamy w 2009 r. zadeklarowała 6 mld dol. na różne badania, rozwój i wdrożenie projektów demonstracyjnych wychwytu i składowania albo ponownego wykorzystania CO2.
Jedną z recept na obniżenie kosztów jest zatłaczanie dwutlenku węgla do złóż ropy, po to, by wydobyć z nich dodatkowe ilości surowca w ramach procedury EOR (Enhanced Oil Recovery), która staje się coraz popularniejsza w Ameryce.
- To może podnieść znacząco wydajność z pola naftowego, które +umiera+, jest bliskie wyczerpania tradycyjnymi metodami. Mamy przykłady, w których wydajność wzrosła trzykrotnie - podkreślił szef OFE.
Smith przypomniał, że niedawno rozpoczęto budowę projektu Petra Nova, czyli instalacji wychwytu CO2 w największej w USA elektrowni węglowej w Teksasie. Dwutlenek trafi rurociągiem na pola naftowe.
- Początkowo inwestor - firma NRJ - poprosiła i dostała od DoE grant na budowę instalacji wychwytu dla bloku o mocy 60 MW oraz niezbędnego rurociągu. Ale po uaktualnieniu projektu i przeliczeniu, ile dwutlenku potrzebują do EOR, sami postanowili zbudować wychwyt dla trzech kolejnych bloków - w sumie 240 MW - podkreślił. - Czyli tylko i wyłącznie z powodu takich, a nie innych sygnałów rynkowych powstała instalacja cztery razy większa.
Podkreślił, że w USA nie płaci się za emisję CO2, jak w UE, ale koszt wychwytu CO2 jest skompensowany przez dodatkowe zyski z wydobytej ropy.
- Korzyść jest jeszcze większa, bo rośnie krajowa produkcja, tworzą się miejsca pracy, a tej ropy nie trzeba przywozić z daleka, co też redukuje emisję.
Smith przypomniał też o uruchomionej w zeszłym tygodniu w cementowni pod Austin w Teksasie instalacji SkyMine. Wychwytuje ona CO2 i w procesach chemicznych "więzi" go w użytecznych minerałach, jak soda, wapno czy wapień.
To być może rozwiązanie kolejnego wyzwania, czyli co zrobić z wychwyconym dwutlenkiem - zauważył Smith. Jak dodał, SkyMine jest w zasadzie instalacją demonstracyjną, ale pokazuje biznesowi, że można w ten sposób osiągać korzyści. Jego zdaniem, również Polska powinna zainwestować w budowę CCS, chociażby demonstracyjnego. Nigdy nie wiadomo, jaka technologia w przyszłości okaże się opłacalna, a takie projekty z reguły generują wartość dodaną, stymulują badania itp. - dodał.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.