Rząd na poziomie ministerstw finansów oraz zdrowia rozmawia na temat zmniejszenia zarobków najlepiej opłacanych obecnie lekarzy. System zdrowia i jego finansowania się sypie, bo zbyt wielka część tortu pod nazwą ochrona zdrowia trafia na wynagrodzenia. Tak przynajmniej informuje rząd premiera Donalda Tuska.
Zgodnie z propozycjami Ministerstwo Zdrowia (MZ) oraz Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), kolejna waloryzacja minimalnych stawek dla lekarzy i pozostałego personelu medycznego mogłaby zostać przesunięta z lipca 2026 na styczeń 2027. W konsekwencji oznaczałoby to odroczenie przewidzianych podwyżek o pół roku. Ta drobna zmiana oznacza, że wynagrodzenia w ochronie zdrowia wzrosną znacznie później.
Dodatkowo, resort zdrowia proponuje wprowadzenie górnego limitu wynagrodzeń dla lekarzy na kontraktach. To odpowiedź na przypadki, gdy zatrudnieni w ten sposób lekarze zarabiają nawet kilkaset tysięcy złotych miesięcznie.
W tym roku wzrost płac personelu medycznego pochłonął znaczną część budżetu NFZ. Przedstawiciele środowisk lekarskich, a także część polityków przestrzegają, że ograniczenia mogą pogłębić kryzys kadrowy. Wielu medyków już pracuje pod presją i deklaruje, że dla niektórych zarobki redukujące wysokość kontraktów, przy jednoczesnej dużej liczbie dyżurów, mogą być powodem odejść z publicznej służby zdrowia. Decyzje w tej sprawie mają zapaść w najbliższych tygodniach. Jeśli projekt zostanie przyjęty, oznaczać to będzie znaczącą zmianę warunków finansowych dla części lekarzy i pielęgniarek. W perspektywie zmiany mogą wpłynąć także na dostępność świadczeń medycznych i funkcjonowanie szpitali.
Luka w budżecie NFZ szacowana jest na 14 mld zł w tym roku i ponad 23 mld zł w przyszłym. Zmiany miałby ją zmniejszyć do 1,6 mld zł w tym roku oraz 12,8 mld zł.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.