Gorsze nastroje inwestorów zdecydowały o osłabieniu złotego we wtorek (14 października) - ocenili analitycy. Około godziny 17-tej euro kosztowało 4,20 zł, a dolar 3,31 zł.
Dyrektor działu analiz Admiral Markets Marcin Kiepas uważa, że źródłem słabszego zachowania polskiej waluty we wtorek było pogorszenie klimatu inwestycyjnego na rynkach globalnych i związany z tym wzrost awersji do ryzyka. Do tego doszły niepokojące dane z niemieckiej gospodarki. Kiepas zauważył, że spadek kursu funta wobec złotego, który jeszcze we wtorek rano notował wzrosty, to natomiast reakcja na dane o silnym spadku inflacji w Wielkiej Brytanii we wrześniu.
- Fala wyprzedaży akcji, jaka w ostatnim czasie przetoczyła się przez największe rynki akcji i nie ominęła tych mniejszych, skutecznie podkopała klimat inwestycyjny, zwiększając awersję do ryzyka, a co za tym idzie, zniechęcając do zakupów walut uważanych za ryzykowne. To negatywnie odbiło się również na notowaniach złotego - zaznaczył Kiepas.
Według niego polskiej walucie nie pomogła też wypowiedź Jerzego Osiatyńskiego z Rady Polityki Pieniężnej (RPP), który widzi przestrzeń do obniżki stóp procentowych jeszcze o 75 punktów bazowych.
Zdaniem Kiepasa w środę wpływ na notowania złotego mogą mieć dane o inflacji. Będą one analizowane przez pryzmat przyszłych decyzji RPP, a im większy spadek inflacji, tym większe prawdopodobieństwo głębszych obniżek stóp procentowych. - A więc i większe ryzyko osłabienia złotego. Mniejsza deflacja ograniczy oczekiwania co do cięcia kosztu pieniądza na listopadowym posiedzeniu Rady i może złotego wzmocnić - ocenił.
Drugim czynnikiem, który może mieć wpływ na złotego będzie sytuacja na rynkach globalnych.
- Im nastroje będą lepsze, tym lepszy będzie sentyment do polskiej waluty i wyższe jej notowania. I odwrotnie. A o tych nastrojach po części decydować będą informacje z amerykańskich spółek rozpoczynających sezon publikacji wyników kwartalnych, nocne dane z Chin (inflacja CPI i PPI, a być może również podaż pieniądza i nowe kredyty) oraz zaplanowane na jutrzejsze popołudnie amerykańskie raporty o sprzedaży detalicznej i inflacji PPI - dodał Kiepas.
Analityk z Domu Maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski ocenił, że złotemu nie sprzyjało zarówno otoczenie zewnętrzne jak i dane z polskiej gospodarki.
- Saldo rachunku bieżącego wykazało zdecydowanie większy od prognoz deficyt, co należy powiązać z dość dynamicznym spadkiem tempa wzrostu eksportu. W danych widać wyraźnie wpływ rosyjskich sankcji, które musiały w konsekwencji doprowadzić do spadku eksportu żywności - poinformował Maliszewski.
Także według niego sytuacja na światowych rynkach nie sprzyjała złotemu. Maliszewski wskazał na dynamiczne osłabienie się euro wobec dolara oraz słaby odczyt indeksu ZEW z niemieckiej gospodarki, który wyraźnie rozczarował inwestorów.
- Pokonanie okolic 4,20 wobec euro po słabych danych o polskim bilansie płatniczym, każe wziąć pod uwagę scenariusz dalszej deprecjacji złotego w stronę 4,2250 - uważa analityk. Według niego kurs dolara wobec złotego ciągle znajduje się w trendzie wzrostowym i podąża w stronę poziomu 3,35. Poniżej tego poziomu powinien się jednak utrzymać w najbliższych tygodniach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.