Projektowane regulacje, którym nadaliśmy szybką ścieżkę legislacyjną w parlamencie, zakładają koncesjonowanie sprzedaży, określenie wymogów jakościowych węgla i zmiany w Prawie zamówień publicznych, preferującym produkty pochodzenia wspólnotowego - obiecała Ewa Kopacz w swoim expose. Koncesje można łatwo wprowadzić. Prawo przetargowe też da się szybko zmienić. A co z "określeniem wymogów jakościowych węgla"?
Marnej jakości węgiel (głównie z Rosji) wjeżdża do Polski. Skarżą się związkowcy. Interwencję obiecuje rząd. Skarżą się odbiorcy indywidualni. Reaguje rzecznik praw obywatelskich i w końcu sierpnia pisze do ministra gospodarki, że "analiza spraw prowadzonych w Biurze RPO w Katowicach doprowadziła do ujawnienia braku regulacji prawnych w zakresie parametrów jakościowych węgla oraz zasad jego sprzedaży". Odpowiedź RPO dostał od premier. Po co więc słał zapytanie do wicepremiera Piechocińskiego?
- Odbiorca indywidualny nie ma informacji na temat pochodzenia, składu i jakości kupowanego węgla, co utrudnia dokonanie świadomego wyboru. RPO prosił o przedstawienie stanowiska w sprawie oraz rozważenie potrzeby podjęcia działań legislacyjnych w celu uregulowania krajowego rynku węgla w omawianym zakresie, a także zapewnienia ochrony praw konsumentów i ochrony środowiska naturalnego - wyjaśnia nam Justyna Zarecka z Biura RPO.
Dzień wcześniej premier wyjaśniła, że rząd i parlament rozwiążą ten problem. A kilka dni wcześniej Andrzej Czerwiński (PO), przewodniczący sejmowej komisji ds. energetyki i surowców energetycznych, wyjaśnił dziennikarzom, że przewiduje się, iż kontrolę jakości węgla na granicach państwa prowadzić będzie Służba Celna, a w obrocie krajowym instytucja czyniąca to już wcześniej, czyli Inspekcja Handlowa. Poseł podał także, iż kary za fałszowanie jakości węgla mają wynosić od 50 tys. zł do miliona. To właśnie złożony (12 września) przez posłów PO projekt zmiany ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw i towarzyszące mu rozporządzenia mają określać "wymogi jakościowe węgla". Uzyskał on poparcie (1 października) sejmowej komisji ds. energetyki już w pierwszym czytaniu. Wątpliwości jednak pozostały.
- Tą ustawą nie wyeliminujemy rosyjskiego węgla i to nie jest intencja, ale chodzi o to, żeby rynek węgla był lepszy, bardziej transparentny i rzetelny - przekonywał Jerzy Pietrewicz, wiceminister gospodarki.
- Ta ustawa nie tylko nie wyeliminuje importu, ale nawet go nie ograniczy, jak sobie tego życzą choćby związkowcy. Tą ustawą dostaną po głowach głównie autoryzowani sprzedawcy węgla z krajowego wydobycia! - krótko i treściwie recenzuje tę inicjatywę ustawodawczą Adam Gorszanów, prezes Izby Sprzedawców Polskiego Węgla.
Zamiast embarga
Izba, odkąd zaczęło mówić się o kontroli jakości węgla jako substytucie embarga na rosyjski węgiel, krytycznie podchodzi do tej koncepcji. Z półgodzinnej rozmowy z jej prezesem, rozmowy pełnej konkretów, wyłuskajmy te najważniejsze.
Prezes Izby uczestniczył we wspomnianym posiedzeniu komisji.
- Podstawowe w tej kwestii są dwa rozporządzenia. Jedno stanowić ma o parametrach jakości węgla. I drugie precyzować, w jaki sposób będzie ona kontrolowana. Szczegółów nie znamy, bo na razie to tajne przez poufne - żartuje prezes Gorszanów.
Jednak w jego opinii żarty kończą się tam, gdzie może stracić polski przedsiębiorca.
Na pierwszy ogień
Z 10 tys. składów zdecydowana większość nie przejmuje się certyfikacją sprzedawanego węgla, choć istniejące prawo (np. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej z 2002 r.) nakłada obowiązek okazania klientowi takich dokumentów. Zdecydowana mniejszość, czyli autoryzowani (przez producentów) sprzedawcy, takiego prawa przestrzega i to oni na znowelizowanej ustawie mogą... sporo stracić.
- Już pomijam, że nie będzie można handlować marnym, importowanym węglem o parametrach X, to nie będzie można również sprzedawać takiego samego, ale polskiego. Co będzie z mułami, miałami? Już wyjaśniam, dlaczego oberwie się nam, a nie tym, którzy przesypują i mieszają węgle gdzieś w krzakach. Jak powiedziałem, nie są znane w szczegółach rozporządzenia. Z przecieków wynika jednak, że to sprzedawca będzie kontrolowany. Kontrolerom łatwiej będzie zajrzeć do nas, niż szukać kogoś po wsiach albo lasach. Przyjdą do autoryzowanego, sprawdzą kwity, zważą węgiel i okaże się, że ma gorsze parametry jakościowe niż wynika to z dokumentacji. A uwzględnione będzie to, że węgiel jak leży na placu, to traci wartość energetyczną i w zależności od pogody ważyć może mniej lub więcej? A czy zweryfikuje ktoś rzetelność kopalnianych badań jakości?
Od siebie zapytajmy: gdzie ma być kontrolowana jakość pociągu z importowanym węglem wjeżdżającego na terytorium RP? Po której stronie granicy?
Powtórka z roku 2011?
- W pełni podzielam wątpliwości prezesa Gorszanowa. Rozumiem, że musi być szybka ścieżka legislacyjna, choć o zmiany zabiegamy od dwóch lat. Nie przesadzajmy jednak z tą szybkością, bo możemy wylać, jak to się mówi, dziecko z kąpielą. Nie chcemy robić niczego przeciwko, wprowadzać jakiejś obstrukcji, ale idzie o to, by te zmiany miały ręce i nogi, a nie wyszedł z nich bubel prawny, który, na przykład, nie będzie zgodny z prawem unijnym. Albo też KE zarzuci Polsce udzielenie górnictwu niedozwolonej pomocy publicznej - ostrzega poseł Grzegorz Tobiszowski (PiS), członek wymienionej wcześniej komisji.
Rząd chce, by monitoring jakości węgla zaczął funkcjonować jeszcze przed zimą. Idzie o to, by nie było jak w roku 2011, kiedy to w pośpiechu wprowadzono przepisy o akcyzie na węgiel. Były tak skonstruowane, że przez kilka tygodni składy opału praktycznie nie funkcjonowały. W środku zimy. A zima tegoroczna musi być siarczysta, by się w górnictwie nieco polepszyło...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.