W przypadku zwycięstwa zwolenników niepodległości w dzisiejszym referendum, Szkocja może przejąć nawet 84 proc. zasobów ropy i gazu Wielkiej Brytanii - szacują eksperci z Wood Mackenzie. Będzie to jednak tylko 13 mld baryłek, czyli znacząco mniej niż przewiduje szkocki rząd.
Zdaniem ekspertów z tej szkockiej firmy (Wood Mackenzie ma siedzibę w Edynburgu), zwycięstwo nacjonalistów w referendum może być jednak zwycięstwem pyrrusowym. Szacuje ona bowiem, że w przypadku oddzielenia się Szkocji od Wielkiej Brytanii zmniejszy się znacząco potencjał złóż ropy i gazu na Morzu Północnym.
Według dotychczasowych najbardziej optymistycznych szacunków, pod dnem brytyjskiej strefy Morza Północnego może się kryć około 24 mld baryłek ekwiwalentu ropy. Według Wood Mackenzie w efekcie usamodzielnienia się Szkocji i wszystkich tego konsekwencji, wielkość ta może zmniejszyć się do 15,4 mld baryłek. Oznaczałoby to, że wszystkie prognozy szkockiego rządu dotyczące perspektyw gospodarczych niepodległej Szkocji bazują na znacząco zawyżonych przychodach z eksploatacji ropy i gazu, na których ma się opierać tamtejsza gospodarka.
W ostatnich miesiącach z sektora naftowego napływało wiele sygnałów świadczących o niepokoju związanym z perspektywą niepodległości Szkocji i konsekwencjami, jakie będzie to miało dla przyszłości sektora naftowego w regionie.
Firmy obawiają się znaczących zmian w reżimie regulacyjnym czy podatkowym, a także komplikacji związanych z członkostwem Szkocji w UE czy przyszłości funta jako szkockiej waluty. Wszystko to może zniechęcić inwestorów do angażowania się w szkockie projekty naftowe.
Otwarcie przeciwko niepodległości Szkocji opowiedziały się dwa największe brytyjskie koncerny - BP i Shell.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.