Wśród górników likwidowanej kopalni Kazimierz-Juliusz krążą plotki, że Katowicki Holding Węglowy chce ich przychytrzyć i nie zamierza dotrzymać obietnicy zatrudnienia wszystkich bez wyjątku pracowników z Sosnowca w kopalniach KHW. Jeden z podstępów ma polegać na tym, że podczas badań okresowych przed przyjęciem do KHW, lekarze bedą masowo orzekać niezdolność do pracy.
- Tak to już jest, że żeby być zatrudnionym w nowym zakładzie trzeba się zwolnić ze starego. Lekarze was przetrzepią, 30 procent odpadnie... - ostrzega użytkownik "Jan Marchwicki" w komentarzu pod tekstem na portalu nettg.pl o regułach porozumienia, które proponuje górnikom KHW.
Wątpliwości przedstawiliśmy po piątkowej konferencji prasowej bezpośrednio kierownictwu KHW, prosząc o wyjaśnienie sytuacji:
- To nieprawda! I dobry przykład na to, jak nieufność górników podsycana bywa przez zupełnie fałszywe mity! - zaprzeczali stanowczo obawom.
Tadeusz Skotnicki, wiceprezes zarządu KHW ds. pracy i Jarosław Kwieciński, szef Zespołu Organizacji i Komunikacji Korporacyjnej, tłumaczą, że wszyscy górnicy muszą obowiązkowo przechodzić okresowe badania lekarskie, by potwierdzić aktualną zdolność do pracy. Identyczny wymóg dotyczy pracownika, który przyjmuje się do kopalni. W badaniach obowiązkowych nie ma więc nic nadzywczajnego a odmowa wystawienia świadectwa o zdolności do pracy zdarza się wyjątkowo, gdy lekarz wykryje poważne schorzenia, których pracownik mógł być często nieświadomy i które mogą nawet zagrażać jego życiu. Odsetek odmów jest marginalny i podobny we wszystkich kopalniach.
- Właśnie po to, aby zmniejszyć ryzyko i nie krzywdzić górników z Sosnowca, na wszelki wypadek sami zaproponowaliśmy, żeby badania lekarskie przed przyjęciem do KHW przechodzili u siebie, w kopalni Kazimierz-Juliusz, czyli dopóki są jeszcze zatrudnieni u dotychczasowego pracodawcy. Gdyby w pojedynczych przypadkach zdarzyło się, co nie daj Boże, że ktoś nie uzyska świadectwa o zdolności do pracy, zachowa wszelkie uprawnienia przewidziane w przypadku choroby przez kodeks pracy dla zatrudnionego. Będzie mógł podjąć leczenie, skorzystać z przysługujących świadczeń itp. - mówi wiceprezes Skotnicki i podkreśla: - Przyjęte rozwiązanie jasno dowodzi, że naprawdę chcemy pomóc górnikom z Kazimierza-Juliusza, by nikt nie został na lodzie, nawet w wyjątkowcyh i rzadkich sytuacjach. Realistycznie przewidujemy różne trudności i chcemy zabezpieczyć górników na każdą ewentualność.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Chcesz powiedzieć Gorol że pracowali tu padaczkowcze ciśnieniowcy i cukrzycy po 23,24 lata gratulacje jesteś genialny Ty sam jesteś pewnie emerytem tej kopalni czy też chorowałeś na którąś tych chorób co wszyscy?
Jakie to proste pisać,, wszyscy mogą zrobić badania na KWK KJ..zrobi je pracownik u tego samego lekarza co wiosną podpisał mu zdolność na trzy lata ..Polcam przebadajcie się sami u lekarza rodzinnego cukier ciśnienie można zbić
Jestem w grupie 32 pracowników którzy zostali alokowani w pierwszej kolejności Nikt nie robi problemów z badaniami i nikt nikomu niczego nie utrudnia!.
Przyjdzie prywatny inwestor. Da umowy po 1500 zl. Umowy śmieciowe i dopiero będzie radosc z utrzymania kopalni. Nawet bez badań.
Widzę że koledzy już działać zaczynają. Żeby nie było jak Kazików wystukają. Koledzy z kadr już robią czarny PR załodze z KJ. Jacy WY fajni jesteście.
Gorol ma racje! Faktem jest że prawie 1/4 załogi na KWK Kazimierz-Juliusz pracuje dzięki "przymknięciu oka" na pewne kwestie związane z badaniami przy przyjmowaniu czy w trakcie okresowych badań. Więc doszukiwanie się spisku przy tych wystawianiach zaświadczeń o zdolności do pracy to po prostu obawa przed prawdą
Słuszne są obawy górników z Kazimierza. Jednakże powód jest inny. Ta obawa wynika z faktu , ze kopalnia ta to była ochronka i przytułek dla wszelakich przydupasów zarzadowo związkowych. I to tam orzeczenie o zdolności do pracy uzyskiwali eówniez tacy, którzy nigdzie indziej by do pracy nie byli zakwalifikowani. I stąd też ta obawa. Nikt rozumny nie zatrudni pod ziemia gornika z padaczką, z cukrzyca czy z nadcisnieniem,jak to bywało na Kazimierzu. Ale na Kazimierzu przeciez rządzili związkowcy .