- Jeśli wody podziemne kopalń bez kontroli połączą się na różnych poziomach z innymi zasobami wód, trucizny dotrą do powierzchni rzeki Doniec i Morza Azowskiego. Szkody poniesie nie tylko Ukraina, ale i Rosja, gdyż dojdzie do katastrofy ekologicznej. Naj jej terenie nie będzie szans na przeżycie. Oznacza to, że grozi nam drugi Czarnobyl - ostrzega Michaiło Wołyniec, szef związku zawodowego górników Ukrainy. We wtorek (2 września) groźbę potwierdziło Ministerstwo Energetyki i Przemysłu Węglowego Ukrainy.
- Zatapianiu ulega w tej chwili 7 państwowych kopalń. Jeśli będzie pokój i pieniądze, wodę można jeszcze odpompować a kopalnie przywrócić do pracy. Jeżeli jednak wojna i walki przeciągną się, wtedy poziom wód podziemnych może zrównać się z gruntowymi, zatruwając zasoby wody pitnej wraz z całym środowiskiem wokoło - mówił kilka dni temu Wołyniec.
Zdaniem zaniepokojonych górników za przykład zagrożeń może służyć kopalnia przedsiębiorstwa Donieckij Rudnik, która znajduje się w podbliżu lotniska w Doniecku, który liczy prawie milion mieszkańców. - Zakład ten obecnie nie pracuje a do wyrobisk napływa woda, zatapiając je. Wśród 7 pobliskich kopalń część ma wyłączone pompy, więc spodziewamy się, że czynne jeszcze zakłady muszą przyjąć dodatkowo 7 tys. kubików, czyli rzekę zanieczyszczonych wód - opisywał Wołyniec.
Przypomniał, że gdy w zakładach Styrol w Gorłówce doszło kiedyś do wycieku zanieczyszczeń chemicznych w nieznacznej ilości, przedostały się one do wód podziemnych i górnicy, którzy pracowali w strefie napływania tych wód do wyrobisk, na miejscu ulegi śmiertelnemu zatruciu. Zakłady Styrol produkowały do maja śmiertelnie trującą substancję mononitrochlorobenzol i zgromadziły jej ok. 12 tys. t. Niebezpieczne są też związki rtęci i amoniak.
Jurij Prodan, nowy minister energetyki, w odpowiedzi na ostrzeżenia górniczych związkowców napisał, że w obwodach Ługańskim i Donieckim niszczona jest przez bandy separatystów infrastruktura kopalń i transportowa, co uniemożliwia w tej chwili przywrócenie do pracy kompleksu wydobywczego w regionie.
Według danych ministerstwa na 1 września tego roku na Ukrainie z 91 kopalń państwowych normalnie pracują tylko 24. W minimalnym zakresie "podtrzymania życia" (tylko wentylacja i odpompowanie wód, bez wydobycia) działają 49 zakłady, w ograniczonym zakresie funkcjonuje 6 kopalń a 12 zostało całkowicie zamkniętych i ulegają one zatapianiu.
Pompy zostały również zatrzymane w 10 przedsiębiorstwach górniczych, będących w likwidacji i w 1 kopalni, przygotowywanej do likwidacji.
Większość państwowych i prywatnych kopalń Ukrainy leży w strefie kontrolowanej przez rebeliantów Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. - Należy miec na uwadze, że przy dalszym przedłużaniu się operacji antyterrorystycznej, dojdzie do większych uszkodzeń mienia, linii energetycznych i elektrowni oraz do zatapiania kopalń - przyznało w komunikacie Ministerstwo Energetyki.
Przed katastrofą ekologiczną ostrzega również druga strona konfliktu. Zależne od Kremla radio Głos Rosji alarmuje, że uszkodzenie instalacji lub wybuch np. w zakładach Styrol grozi skażeniem terytorium minimum 300 na 300 km. Ministerstwo ds. Zasobów Naturalnych Federacji Rosyjskiej wysłało do rejonów granicznych z Ukrainą specjalne kontrole i uprzedziło o niebezpieczeństwie Unię Europejską.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.