Czwartkowa (24 lipca) sesja upłynęła w spokojnych nastrojach - ocenili analitycy. Ich zdaniem inwestorzy czekają na nowe impulsy, które wyznaczyłyby kierunek zmian. Ok. godz. 16 euro wyceniano na 4,13 zł, a za dolara trzeba było zapłacić 3,07 zł.
Diler Banku BPH Andrzej Krzemiński wskazywał w rozmowie z PAP, że na rynku walutowym było w czwartek spokojnie.
- Na euro/złotym mamy wąski, ok. 1-groszowy zakres wahań wokół poziomu 4,14. Na parze dolar/złoty przedział jest nieco szerszy i poruszamy się wokół poziomu 3,07 - mówił.
- Póki co można się spodziewać, że spokojnie na rynku walutowym będzie już do końca tego tygodnia - ocenił.
Podobnego zdania był diler walutowy Banku BGŻ Piotr Popławski. W jego ocenie dzieje się tak, gdyż inwestorzy czekają na jakieś istotne impulsy, które wyznaczyłyby kierunek. Zaznaczył, że dzieje się tak nie tylko na parach złotowych.
- Podobna sytuacja jest na parze euro/dolar. Tak naprawdę inwestorzy czekają na jakieś nowe rozstrzygające informacje. Moim zdaniem w przypadku euro/dolara może to być najbliższy Fed. Z kolei dla złotego chyba to, by przeczekać zbliżający się weekend i zobaczyć, czy na Ukrainie nie wydarzy się nic nowego - stwierdził Popławski.
W czwartek ambasadorowie państw UE naradzają się nad zaostrzeniem sankcji wobec Rosji. W grę wchodzą embargo na broń, ograniczenia przepływu kapitału i sprzedaży zaawansowanych technologii, w tym w sektorze energii. Przygotowanie propozycji sankcji sektorowych wobec Rosji za jej politykę destabilizowania Ukrainy zlecili we wtorek ministrowie spraw zagranicznych państw UE. Zapowiedzieli też dodanie kolejnych osób i firm do listy objętych sankcjami w związku z kryzysem na Ukrainie. Decyzje w sprawie sankcji możliwe są za kilka dni.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.